Rozdział XV

257 13 4
                                    

Rodzice Hermiony patrzyli zszokowani na szparę przez którą mogli dostrzec wysadzany cegłą chodnik, drewniane domki i sklepy i pełnych energii czarodziejów i czarownice krzątających się po ulicach. Słyszeli także przytłumione odgłosy miasta i kiedy w końcu odważyli się przestąpić próg zaraz za Hermioną, gwar rozmów, śmiechu i kolęd uderzył w nich z pełną mocą.

Szatynka rozglądała się wokół, chłonąc każdy szczegół swojego ukochanego magicznego świata. Odwróciła się i zauważyła jak przejście w drzewie znika, kiedy obwieszony świątecznymi lampkami pień skręcał się do swojej pierwotnej postaci. W koronie drzew natomiast harcowały małe wróżki, kłócąc się o ustawienie bombek. Drzewo wciąż znajdowało się w centrum, ale teraz zamiast pustej polany otaczało go gwarne miasteczko, ciągnące się aż do granic lasu i zapewne dalej.

Kiedy jej rodzice wciąż rozglądali się w szoku ona sięgnęła do torby i wyjęła stamtąd pergamin. Zapisała tam sobie wszystkich przyjaciół wraz z propozycjami prezentów, które mogła im kupić. Przywróciła swoich rodziców do porządku i ruszyli z nią na zakupy. Nie miała im za złe tego zachowania, sama była nieco zaskoczona i oszołomiona. To nie była ulica Pokątna, ani Hogsmeade, którego jej rodzice nawet nie mieli okazji zobaczyć. To było naprawdę wielkie miasto i wszystko w nim przesycone było magią.

Mimo że wychowała się w mugolskim świecie nie chciała do niego wracać. Jej serce i umysł należały już do magicznego świata. Była pełnoletnią czarownicą, ale nie mogła doczekać się końca siódmej klasy, egzaminów i tej słodkiej wolności. Chciała jak najszybciej wyprowadzić się od rodziców i zamieszkać w magicznym miejscu, takie jak to. Czarodzieje i czarownice zerkali czasem na ich trójkę, dziwiąc się ich mugolskim ubraniom. Hermiona wyciągnęła różdżkę, udając, że zastanawia się nad czymś i stuka nią w pergamin. Jakby usilnie chciała wszystkim przekazać: jestem czarownicą. Przestudiowała jeszcze raz listę:

Harry - książka z zaklęciami OPCM, książka o qudditchu, zestaw do dbania o miotłę
Ginny - kosmetyki, ubrania (narzekała na starą i brzydką szatę wierzchnią)
Rodzice - coś magicznego, ale dla mugoli
Hagrid - cokolwiek co ma coś wspólnego z magicznymi zwierzętami
Ron ?
Draco ???

Zagryzła dolną wargę przy dwóch ostatnich pozycjach. Nie wiedziała czy powinna kupować coś Ronowi skoro ostatnio tak bardzo się pokłócili. Tym bardziej nie miała pojęcia co kupić Draconowi i czy w ogóle coś powinna. Czy on jej coś sprezentuje? Nie wiedziała. Chciała uniknąć tej niezręcznej sytuacji kiedy dostałaby prezent i nie wysłała nic w zamian. Na odwrót byłoby chyba jeszcze gorzej.

Zaczęła się rozglądać po okolicy i swoje pierwsze kroki skierowała do księgarni. Było to niewielkie, ale bardzo wysokie pomieszczenie aż po sufit zapełnione książkami stojącymi na regałach. W sklepie był niewielki ruch, więc podeszła do lady, za którą stał niski przysadzisty mężczyzna z długą białą brodą, która nadawała mu aparycji Świętego Mikołaja. Przywitał się z nią i powiedział coś po włosku.

-Angielski. - powiedziała dziewczyna po czym uniosła różdżkę i wycelowała ją w swoje gardło.

-Translatio Italiana. - mruknęła cicho zaklęcie i już po chwili odezwała się do sprzedawcy czystym włoskim, co po raz kolejny tego dnia wprawiło jej rodziców w osłupienie. - Dzień dobry, szukam właśnie prezentów dla przyjaciół.

Mężczyzna uśmiechnął się do niej, odszukał różdżkę w obszernej kieszeni i rzucił na siebie podobne zaklęcie.

-Witam panienkę. - powiedział po angielsku. - Co panienkę sprowadza tak daleko od Wielkiej Brytanii?

-Przyjechałam tu na święta z rodzicami i kiedy przeczytałam o L'ulivo... musiałam to zobaczyć. To miasteczko jest o wiele większe niż Hogsmeade! - zawołała z zachwytem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chora miłość / Draco x HermioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz