Rozdział VIII

161 6 0
                                    

Po kilku godzinach na parkiecie Hermiona siedziała przy stoliku z kolejną szklanką ponczu w dłoni. Bolały ją nogi, była odrobinę zmęczona i kręciło jej się w głowie, ale jednocześnie czuła się niesowicie szczęśliwa i rozochocona. Zrzuciła buty opierając bose stopy na zimnej posadzce i rozmasowała sobie łydki. Ginny zamachała do niej, zapraszając do tańca, ale Gryfonka tylko pokręciła głową. Ruda wzruszyła ramionami i zawirowała w objęciach Harry'ego.

Hermiona nie pamiętała kiedy ostatnio się tak dobrze bawiła. To chyba musiało być na tej sali, w trakcie Balu Bożonarodzeniowego, na którym pojawiła się z Krumem. Pamiętała doskonale jak weszła pod rękę z sławnym szukającym, zazdrosne i niedowierzające spojrzenia innych dziewczyn, szok na twarzach jej przyjaciół. To wtedy, na balu, Wiktor po raz pierwszy ją pocałował.

*

Miał miękkie usta i całował ją delikatnie trzymając swoje ręce na jej talii.  Oddała pocałunek, wtulając się w niego mocno z dłońmi na jego ramionach. Bujali się tak chwilę w takt muzyki w czasie kiedy ich języki ocierały się o siebie we własnym tańcu. Oderwali się na chwilę od siebie i Wiktor złapał ją delikatnie za dłoń i drugą wciąż trzymając na jej talii wyprowadził z tłumu tańczących uczniów, który ze względu na późną godzinę mocno się przerzedził. 

Wyszli na dwór i kiedy Hermiona zadrżała z zimna Bułgar zostawił ja na chwilę i wrócił z sali z ciepłym kożuchem, którym okrył jej ramiona. Wyjął z kieszeni piersiówkę, upił łyk i podał swojej partnerce. Gryfonka przechyliła naczynie i poczuła jak do jej ust wlewa się ostra, drażniąca gardło whisky. Zakrztusiła się, a chłopak poklepał ją delikatnie po plecach i kiedy atak kaszlu minął pocałował ją znowu, tym razem dłużej.

Spacerowali po dziedzińcu, mijając świąteczne ozdoby i szereg karoc z Beauxbaton, w których co jakiś czas znikały zakochane pary. Nauczyciele, którzy jeszcze kilka godzin temu ostro pilnowali podwórza i zachowania uczniów teraz zniknęli albo przymykali na to oko. Cały czas rozmawiali. Wiktor opowiadał jej o Durmstrangu, quidditchu a Hermiona dzieliła wspomnieniami o swoim dzieciństwie i wychowywaniu się wśród mugoli. Dyskutowali właśnie zawzięcie o Grindewaldzie, który uczył się w Insytucie Magii w Bułgarii, kiedy dziewczyna potknęła się o wystający kamień i z cichym piskiem upadła na ziemię.

-Hermijonina, nic ci nie jest? - przestraszony Krum uklęknął obok niej i pomógł jej wstać. Nagły ból przeszył jej kostkę i z jęknięciem oparła się całym ciężarem na trzymającym ją chłopaku.

-Kostka mnie strasznie boli. - powiedziała płaczliwym głosem. - Chyba coś sobie zrobiłam.

Pisnęła kiedy Wiktor złapał ją jedną ręka w pasie, drugą pod kolanami i szybkim ruchem poderwał ją do góry. Rozejrzał się w około w poszukiwaniu ławki, ale najbliżej nich znajdowała się jedna z karoc, która na ich szczęście okazała się pusta. Ułożył ją na obitej miękką skórą ławie, rzucił zaklęcie ogrzewające i usiadł obok niej oglądając jej nogę ułożoną na jego kolanach w świetle różdżki. 

-Lekko opuchnięta, ale nie jest złamana ani skręcona. - oznajmił po krótkich oględzinach. - Masz strasznie zimne nogi. - rzucił po chwili zamyślenia i zaczął masować jej łydkę.

Hermiona zrzuciła z siebie kożuch, bo nagle zrobiło jej się gorąca. Nie umiała określić czy to przez zaklęcie czy silne i ciepłe dłonie chłopaka ugniatające jej łydki. W pewnym momencie jego ręka zapędziła się nieco i musnęła wewnętrzną stronę jej uda odkrytą przez podciągniętą sukienkę. W tym samym momencie Wiktor spojrzał na nią drapieżnym wzrokiem pełnym pożądania i Hermiona z ledwością stłumiła jęk podniecenia w wyniku którego z jej ust wydobył się bliżej nieokreślony dźwięk.

Chora miłość / Draco x HermioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz