Wibracje telefonu komórkowego rozniosły się uciążliwym echem po wnętrzu mojego małego, jasnego pokoju. Towarzyszący mu nadmierny stukot o blat ciemnej etażerki zmusił mnie do nagłego poruszenia się, kiedy niezauważalnie leżałam pod żółtą kołdrą.
Moja ręka, nieprzytomnie wisząca na skraju łóżka powoli powędrowała w stronę źródła natrętnego hałasu. Palcami z uporem próbowałam zlokalizować ów nieszczęsny telefon komórkowy, jednak dopiero po dłuższej chwili udało mi się uchwycić czerwony przedmiot i wrócić swą dłonią na wcześniejsze miejsce, przy czym leniwie rozciągnęłam się pod kołdrą, przeciągle ziewając, chyba aż nadmiernie głośno.
Ręka, którą trzymałam wciąż wibrujący telefon, powędrowała wolno pod kołdrę, a po chwili uleciał spod niej krótki odgłos kliknięcia, kiedy machinalnie przycisnęłam przycisk odbioru połączenia.
- Ola? To ja, Marta – odezwał się głos w słuchawce. Zmarszczyłam brwi.
- Maaarta? Jaka Maaarta? – odpowiedziałam, wciąż ziewając. Czy znałam jakąś Martę?
- Co?! Jaka Marta?! Ta sama, która ostatnio pozwoliła ci ściągać od siebie na sprawdzianie z matmy! Właśnie ta! – głos w słuchawce wyraźnie przybrał barwę irytacji, a ja odsunęłam telefon od ucha, żeby całkowicie nie ogłuchnąć.
Nie odpowiedziałam od razu, próbując zmusić się do kompletnego wybudzenia się z natarczywego snu, który nadal nie potrafił mnie całkowicie opuścić.
Sprawdzian z matematyki – składałam urywki wypowiedzi mojej rozmówczyni w całość. Owszem był taki. A czy ja na nim ściągałam? Zachichotałam w duchu. I to nie jeden raz. Od kogo ja, tym razem ściągałam? Przypomniałam sobie poirytowany wyraz twarzy mojej sąsiadki z ławki, kiedy rzucała mi ukradkiem spojrzenia pełna oburzenia, czemu kolejny raz nie przygotowałam się do sprawdzianu.
- Jesteś tam? – Marta zdawała się być nieugięta. Czyżby znowu była lekko poirytowana?
- Jestem, jestem – tak, całkowicie dotarło do mnie, kim była Marta, moją najlepszą przyjaciółką.
- Mam dla ciebie wieści – zadeklamowała śpiewająco tamta, kiedy ja dochodziłam do przytomności – Chcesz je usłyszeć?
- Wieści? – w moim głosie zaczaiła się nutka podejrzliwości.
- Niezwykle ciekawe – stwierdziła z przekąsem, Marta.
Powinnam raz na zawsze zapamiętać, że zanim coś się powie to najpierw trzeba to porządnie przemyśleć.
Słowa Marty podziałały na mnie, niczym kubeł zimnej wody wylany mi na głowę. Podniosłam się gwałtownie spod kołdry, która bezwiednie zleciała na podłogę a spod niej uleciał obraz nędzy i rozpaczy w postaci moich lekko falowanych rudawych włosów, które nastroszone zdawały się już od dawna rządzić własnymi zasadami, opadając mi jednocześnie na ramiona i czoło, na którym wyryły się znaki całkowitego przerażenia.
- Chyba żartujesz?! – wrzasnęłam, aż nazbyt wysokim głosem, trzymając mocno telefon w dłoni. Czułam, że jeszcze chwila, a zostanie z niego drobny mak. Mogłabym się założyć, że teraz ona odsuwa słuchawkę od własnego ucha.
- Chciałabym, ale niestety to prawda – wyjaśniła nader spokojnie moja rozmówczyni - Za dokładnie, dwadzieścia trzy minuty wybije ósma i zacznie się twój ulubiony przedmiot – dałabym słowo, że w tle usłyszałam śmiechy Natalii i Klary – Na twoim miejscu nie chciałabym tego przegapić.
Nie słuchałam dalej, tyle mi, aż nadto wystarczyło. Rzuciłam w pośpiechu telefon na łóżko i wyskoczyłam z niego jednym susem, jakbym obrosła nagle w niewidzialne skrzydła.
CZYTASZ
Spacer po dachu (zawieszone do odwołania)
RomanceOna - szalona chłopczyca, której jedyną miłością jest deskorolka. On - poważny absolwent szkoły wyższej, dobrze zapowiadający się architekt. Dzieli ich wszystko - wiek, sposób postrzegania świata, środowiska z jakich pochodzą... Co wyniknie z ich sp...