- 9 -

231 7 3
                                    

Przez kolejne dwa tygodnie oddychałam z ulgą, bo słowa Roberta zdawały się sprawdzać. Nie spotkałam Piotra Wolskiego, a on nie pojawił się w naszej szkole, aby wyegzekwować ode mnie moje impulsywne „wszystko". Mimo to czułam po kościach, że coś jest nie tak. Zdawało mi się, że nie odpuści i cała sytuacja nie będzie taka prosta – nie wyjdę z niej bez szwanku.

Dlatego uparcie i z premedytacją nie oglądałam telewizji, aby przez przypadek nie trafić na jego oblicze, kiedy będzie pewnym krokiem, przechadzał się w blasku fleszy w tym swoim nienagannym garniturze, w którym tak idealnie wyglądał.

Zakryłam twarz dłońmi. Co się ze mną działo?

Nie chciałam zmienić się w te rozchichotane dziewczyny, które wpatrzone były w niego, jak w obrazek, podziwiając go, niczym bóstwo, ale odkąd go tylko spotkałam, nawiedzały mnie kuriozalne myśli i uczucia, których sensu kompletnie nie rozumiałam, nigdy wcześniej nie były obecne w moim życiu, co mnie najbardziej przerażało. Podobno człowiek obawia się tego, czego nie rozumie. Czyżby mnie to spotkało?

- Pewnie dzisiaj odda nam sprawdziany – oznajmiła Marta, usilnie poszukując czegoś na dnie swojego plecaka.

A no tak. Zupełnie o nim zapomniałam. Byłam tak zajęta zamartwianiem się szantażem Piotra Wolskiego, iż całkiem wyleciało mi z głowy, że dzisiaj miały być ogłoszone wyniki sprawdzianu z matematyki, który odbył się tydzień wcześniej. Dobrze, że chociaż nie zapomniałam go napisać.

Westchnęłam. Nie zdążyłam, nawet odpowiednio się do niego przygotować, a na domiar złego, nie potrafiłam skupić się na ściąganiu, chociaż Marta, oglądając mój niespotykany nastrój, który nie opuszczał mnie od dnia, w którym spotkałam Piotra Wolskiego, chętnie pomogła mi przy pisaniu. Sama nie wiem, czy wykorzystałam, chociaż ułamek jej pomocy.

- To będzie rzeź niewiniątek – podsumowałam swoje myśli, przybierając posępny wyraz twarzy.

Chociaż zastanawiałam się, czy ja do tych niewiniątek, należałam. Chyba, jednak dla odmiany, powinnam przygotować się do tego testu. Naważyłam sobie piwa to muszę je teraz wypić, prawda?

Ale to i tak wszystko wina Piotra Wolskiego!

- Może nie będzie, aż tak źle – przekonywała mnie, Marta, chociaż z jej twarzy łatwo można było wyczytać, że sama w to nie wierzyła.

Chciała mnie pocieszyć. Mimo swoich wcześniejszych zapewnień, zupełnie nie dopytywała się, dlaczego tak zagadkowo zachowałam się w szatni przed W-Fem w dniu, w którym spotkałam Piotra Wolskiego, podobnie, jak Klara i Natalia. Cierpliwie czekały, aż sama im to wyjaśnię, a ja wiedziałam, że muszę to w końcu zrobić. Tylko, jaką postać miałyby przybrać te wyjaśnienia?

Kiedy na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, a wszyscy zajęli swoje miejsca w ławkach, Malinowska zamachała przed nami stertą arkuszy.

- Wyniki sprawdzianów – ogłosiła gładko i ruszyła przed siebie, odczytując kolejne nazwiska, które widniały w lewym, górnym rogu kartek.

Wiedziałam, że pewnie długo nie będę musiała czekać na swoją kolei, bo Malinowska miała tendencję do układania sprawdzianów, według wzrastającej ilości punktów i nazwiska uczniów z najniższymi ocenami odczytywała na samym początku.

- Aleksandra Nowicka – a nie mówiłam.

Malinowska położyła przede mną mój sprawdzian i obdarowała mnie osobliwym, przelotnym spojrzeniem. Czyżby rozczarowania? Zmarszczyłam brwi w całkowitym niezrozumieniu, kiedy odchodziła od mojej ławki, kierując się do następnego ucznia.

Spojrzałam na swój, pokreślony czerwonym długopisem, arkusz, na którym w prawym górnym rogu widniała ocena: dopuszczający.

Uniosłam brew. Zaliczyłam.

Spacer po dachu (zawieszone do odwołania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz