nieznajomy

208 25 5
                                    

mijaliśmy się na ulicy bez słowa, mimo że moim ciałem rzucały torsje na jego widok. jakby mój organizm wymagał obecności yoongiego, abym mógł poprawnie funkcjonować.

to by tłumaczyło dlaczego nie mogłem spać ani jeść.

zwłaszcza kiedy wiedziałem, że wyniszcza się bez mojego czujnego oka obserwującego jego działania.

do szkoły przychodził z niechlujnie zabandażowanymi rękami od nadgarstka aż za łokieć oraz nienaturalnie rozszerzonymi źrenicami, a ja patrzyłem na niego z łamiącym się sercem i żalem kwitnącym w mojej piersi.

a kiedy na jego pogrzebie dwa miesiące po naszej kłótni ktoś zapytał mnie kim dla niego byłem, uśmiechnąłem się i powiedziałem:

— nieznajomym.

ten rozdział jest bez żadnych poprawek i tak jak powinno być - ma równo sto (100) słów (oczywiście, bez tej notki)

sorry | j.jg x m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz