[Chris]
Wróciłem do domu. Z kuchni dobiegały krzyki matki. Pewnie znowu ten skurwysyn ją leje. Chciałem to zignorować, ale nie dawało mi to spokoju. Mama często ma mnie w dupie, ale to jednak moja rodzicielka, kocham ją.
Pobiegłem do kuchni. Matka siedziała skulona pod lodówką, a Jack stał nad nią z wyciągniętą pięścią i wyzywał ją. Przez chwilę obserwowałem wydarzenie, ale wkrótce nie wytrzymałem.
Rzuciłem się na niego i próbowałem go odciągnąć. Obrócił się i uderzył mnie w szczękę. Nie ukrywam, ma facet sporo siły. Lekko się zatoczyłem, ale po chwili kopnąłem go kolanem w podbrzusze. Szarpaliśmy się przez pewien czas, wtedy zauważyłem, że mama zdążyła już uciec do pokoju. To dobrze. Popchnąłem Jacka na kuchenkę. Rozciął sobie przedramię. Przeklął głośno, po czym chwycił patelnię, która leżała na blacie. Zdążyłem tylko spojrzeć mu w oczy. Potem pamiętam już tylko to, że zrobiło mi się dziwnie ciemno.
Ocknąłem się, będąc na podłodze. Ciekawe, jak długo tak leżałem. Zebrałem siły i udało mi się wstać, podpierając się stołu. Wydawało mi się, że w domu nikogo nie ma, ale usłyszałem głosy dochodzące z salonu. Matka i Jack siedzieli tam i znowu pili. Nie wierzę w to, jak szybko ona mu wybacza. Pobije ją, później przylezie z kwiatkami, obiecuje, że się zmieni i po sprawie.
Już nawet mnie to nie rusza. Przyzwyczaiłem się. Nie miałem ochoty dłużej tu przebywać. Wyszedłem z domu, żeby się trochę przewietrzyć i ochłonąć.
Przechodząc koło parku, zauważyłem rodziców z dwójką dzieci. Śmiali się, rozmawiali, grali w karty. I wspomnienia wróciły. W tym mężczyźnie zobaczyłem mojego tatę. Gdy jeszcze żył, wszystko wyglądało inaczej. Nie mieliśmy długów, matka nigdy nie piła, była po prostu szczęśliwa. Ja byłem dobrze traktowany, nauczyciele mnie chwalili. Tata pomagał mi we wszystkim, zawsze mi doradzał, nauczył mnie tak wielu rzeczy. Bardzo źle zaniosłem jego odejście. Mama też. Odkąd wprowadził się do nas ten debil Jack, nie pamiętam dnia, w którym byłoby normalnie.
Musiałem przestać o tym myśleć. Nie chciałem, żeby ktoś widział, że... płaczę. Pokazywanie emocji nie jest dobre. Jest słabe. Tylko pedał mógłby się zniżyć do tego poziomu.
Przeszedłem przez ulicę i zbliżyłem się do miejsca, w którym często przebywają dilerzy, złodzieje i inne typy spod ciemnej gwiazdy. W sumie moje ziomki. Nagle zobaczyłem kolesia, który ojebał mnie kiedyś na kasę. Obiecałem mu zemstę i właśnie nadarzyła się do tego okazja.
Przytrzymywał przy ścianie jakiegoś dzieciaka, chyba nawet z mojej szkoły. Chciał od niego pieniądze. Młody odmówił i doigrał się. Dostał w ryj z prawego sierpowego. Logiczne. Choć osobiście wybrałbym prawy prosty. Chłopak oczywiście się popłakał. Normalnie miałbym to gdzieś, ale ze względu na tę sytuację z przeszłości, postanowiłem trochę pomóc. Szybko otarłem łzy i zanim tamten uderzył go drugi raz, rzuciłem w niego kamieniem, który akurat leżał pod moją nogą. Trafiony zatopiony. Ups.. chyba stracił przytomność.
Chłopak stał jeszcze pod ścianą i gapił się na mnie. Wkurzało mnie to.
- Co się tak patrzysz?! Uciekaj gówniarzu! - krzyknąłem. Wciąż się nie ruszał - No wyjazd stąd!
Chyba się przestraszył, bo uciekł. Poczekałem, aż zniknie za zakrętem i podszedłem jeszcze do leżącego mężczyzny, nawet nie pamiętam, jak się nazywa, wiem tylko, że zalazł mi za skórę. Kontrolnie kopnąłem go w brzuch i wyjąłem mu z kieszeni dwieście dolarów, czyli dokładnie tyle ile był mi winien.
- No, to teraz jesteśmy kwita - zaśmiałem się szyderczo.
Sprawdziłem tylko czy oddycha i udałem się w drogę powrotną do domu.
CZYTASZ
Outrageous
RomanceW świecie pełnym bólu i cierpienia dochodzi do burzliwej znajomości pomiędzy ułożonym i nieśmiałym uczniem liceum a władczym i impulsywnym motocyklistą. autorki: E.G. G.D. G.K K.F. K.K. W.Ś.