7. No i co ja mam z tobą zrobić...

94 12 10
                                    

Gdy zdałem sobie sprawę z tego, co ja właśnie robię, przeszedł mną wstrząs. Szczerze mówiąc, nie tak wyobrażałem sobie mój pierwszy pocałunek. Oderwałem się od Chrisa i powiedziałem:

- Spokojnie Chris, chodź, pojedziemy gdzieś, gdzie w spokoju dojdziesz do siebie - złapałem go za ramię i zacząłem prowadzić w stronę samochodu, a ten był jeszcze bardziej zmieszany niż wcześniej.

- Wolałbym dochodzić do ciebie - patrzył w ziemię, ale zboczenie go nie opuszczało.

Wsadziłem go do auta i sam zasiadłem za kierownicą. Kompletnie nie wiedziałem, co mam teraz zrobić.

- U kogo mógłbyś się zatrzymać dopóki działanie narkotyku nie przestanie działać? - zapytałem zdesperowany z kompletną pustką w głowie.

- Kojarzysz te domki przy plaży? - zapytał, kładąc głowę na siedzeniu, wyglądał na śpiącego.

- Jasne - powiedziałem.

- Dwadzieścia trzy — rzekł, zamykając oczy. Całe szczęście, bo przynajmniej nie będę musiał martwić się o gwałt we własnym samochodzie. Koniecznie muszę przeczytać w domu cały podręcznik do EDB, by wiedzieć, jak zachowywać się w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia, bo ostatnio nader często mi się one przytrafiają.

Dosyć szybko dojechałem na miejsce, Chris nie odezwał się ani razu, więc mimowolnie spojrzałem na niego w lusterku. Chłopak spał z uchylonymi ustami. Zaparkowałem na podjeździe i wciąż patrzyłem na bruneta w lusterku.

- No i co ja mam z tobą zrobić, Chrisie Andersonie - westchnąłem.

Wyszedłem z auta i udałem się pod drzwi domu. Nie miałem bladego pojęcia, kogo mógłbym tam zastać. Zapukałem niepewnie, a drzwi po chwili otworzyły się. Przede mną stanął dwumetrowy facet z wytatuowanymi rękawami i przenikliwym wzrokiem.

- Czego tu chcesz? - zapytał ostro.

- Znasz Chrisa Andersona? - odrzekłem niepewnie, nie wiedząc, jak zacząć.

- No tak, coś się stało? - zmarszczył czoło.

- Jest całkiem nawalony, a ja nie wiem, co z nim zrobić. Nie mogłem odwieźć go do domu i kazał mi przyjechać tutaj - oznajmiłem.

- Gdzie go masz? - powiedział. Wydawał się naprawdę miły i opiekuńczy.

- W samochodzie - skierowałem się w stronę pojazdu, a chłopak poszedł za mną.

Słyszałem jego lekki śmiech, gdy otworzyłem drzwi. Chris oślinił mi pół tylnego siedzenia i mimowolnie sam również się zaśmiałem. Blondyn chwycił go za nogi, a potem pociągnął w swoją stronę. Złapał go pod ramię z jednej strony, a ja z drugiej i zaczęliśmy ciągnąć go w stronę domu. Głowa Chrisa oparła się na mojej głowie i niemal czułem jak miarowo oddycha.

Wprowadziliśmy go do domu i położyliśmy na kanapie w salonie. Chłopak dalej spał.

Razem z blondynem wszedłem do kuchni. Machnął do mnie bym usiadł przy blacie, więc tak uczyniłem.

- Chcesz coś do picia? - zapytał otwierając lodówkę.

- Nie, dziękuję. Tak właściwie to jestem Alan - odpowiedziałem.

- Matt. Dziękuję, że go tu przywiozłeś. Udaje pewnego siebie i chamskiego, a tak naprawdę jest strasznie uczuciowym i nieśmiałym chłopakiem. O swoim życiu mówi tylko, gdy za dużo wypije... - powiedział patrząc pusto w okno przed sobą - Zajmę się nim, możesz wracać do domu - popatrzył na mnie.

- Jasne, dzięki wielkie — odpowiedziałem, wstając i kierując się w stronę drzwi wyjściowych.

Wsiadłem do samochodu i udałem się do domu.

OutrageousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz