Rozdział 10 Urodziny Mel

194 5 2
                                    

***Melodii***
Dzisiaj są moje urodziny. Jest 10.15 wstałyśmy o 09.30, a impra zaczyna się o 20.00. Dizzy zabrała się za nasze włosy. Evie za makijaż. Mal poprawia paznokcie. Lonie podaje błyskotki. Za to ja pomagał przy sukienkach. Żaden członek rodziny De Vil jeszcze nie wrucił. Moje urodziny miały być u Evie. Właśnie przyszli Carlos i Jay. Kiedy nas zobaczyli szczęki upadły im na podłogę. O tort się nie martwiłam, bo miał go przywieść Ben. Poszliśmy do zamku Złej Królowej. By wszystko przygotować. Chłopaki zajęli się dekoracjami, dziewczyny jedzeniem, a Evie zabrała mnie do siebie.
***Mal***
Byłam za wszystko odpowiedzialna.
-Lonie przekęski, Dizzy picie -powiedziałam i poszłam do chłopaków.
-Może tak być?-spytał Jay z szczytu sczodów.
-NIE! -wrzasnełam -nie może być. Co to wogule jest chłopaki -powiedziałam już spokojniej niż wcześniej.
-Muwiłam Jay'owi, że jest źle, ale nie słuchał i ma za swoje - powiedział Carlos -cheba coś się pali -dodał, a ja pobiegłam do kuchni.
-Co się dzieje -zapytałam zrezygnowana.
-Nie mamy przekąsek na impre -powiedziała zrospaczona Lonie. Przypniałam sobie co Mel wsadzała do kurtki. Podeszłam do jej kurtki i wyjełam dwa woreczki z napisami ozdody i przekąski. Sięgnełam jeszcze raz do kieszeni i wyjełam trzeci woreczek z napisem picie. Dałam chłopaką ich woreczek i wszystko objaśniłam. Potem poszłam dać woreczki dziewczyną. Następnie wyszłam na zewnątrz i czekałam na dwuch,,skazańców", którzy mieli przyjechać na imprezę Mel.
Po 5 min. przyjechali. Weszliśmy do śrotka gdzie było pięknie.

***Melodii***
O 19.55 ktoś zapukał. Evie otworzyła, a do pomieszczenia wszedł Carlos.
-Mal prosi żebym was przyprowadził na przyjęcie - powiedział za drzwiami stali jeszcze Lonie i Jay. Carlos podał mi rękę, a obstawa szła przed nami. Evie szła pierwsza za nią Jay z Lonie, a na końcu ja z Carlosem. Nie pamiętam co się działo na imprezie, a tym bardziej po niej poszliśm spać o 01.00.
A wstaliśmy w południe i poszliśmy do domu Mal gdzie czekali na nas rodzice potępionych i Crystal oraz limuzyna z Auredonu z nie chęcią się porzegnaliśmy.
-Jak tam impreza?-spytała Crystal.
-Super -powiedział Carlos. Razem z gangiem i Cruellą wiedziałam, że może zarez rorpętać się mełe piekło więc wziełam Carlosa na zewnątrz i usiadłam z nim na dachu po pięciu minutach przyszła reszta.

Jeszcze raz przepraszam za to, że długo nic nie wstawiałam i życzę wszystkim moim czytelniką szczęśliwego Nowego Roku ❤

Następcy-Księżniczka na wyspieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz