Rozdział XIV

35 9 0
                                    

- Ymm Lucas przepraszam muszę już iść moja mama będzie zła jak za późno wrócę - byłam trochę zmieszana.

- Odwieźć cię do domu? - tak od razu wejdź do domu i krzyknij, że mam z tobą korki.

- To nie będzie dobry pomysł - przełknęłam śline.

- Okey, a jeszcze jedno... Wyglądasz mega seksownie - zaczął iść w moją stronę a ja się oddalałam. Aż nie trafiłam na barierkę.

- Naprawdę Lucas muszę już iść - moje serce zaczęło szybciej bić a oddech stawał się szybszy.

- Serio musisz już iść? Kiedy cię zabierałem z imprezy mówiłaś co innego - nasze ciała były blisko siebie.

- Czyli cco mówiłam? - Boże mogłam mówić tyle rzeczy, że nawet sobie tego nie wyobrażam.

- Mówiłaś, że chętnie byś chciała się ze mną pieprzyć i, że ci się podobam itp. - no to zajebiście.

- Ale zdajesz sobie sprawę, że ja byłam pijana i to nieprawda - powiedziałam na jednym wdechu.

- Jasne ale zdaje mi się, że miałaś iść - uśmiechnął się.

- No tak to ja już pójdę - przeszłam pod jego ręką i poszłam po swoje rzeczy.

Kolejny koszmar Weber. Nie pozwalaj mu na za dużo. Nawet sama do siebie zaczynam już mówić.

- Myślę, że jeszcze dwie lekcje i będziesz wszytko umiał - założyłam buty.

- Jeszcze została biologia i dział o kobiecie i mężczyźnie - zaczęłam kaszleć.

- Okey to przyjdę, w któryś dzień i wtedy cię pouczę, a teraz będę lecieć pa - wybiegłam spanikowana z jego domu.

Pewnie sobie pomyślał, że chce się z nim umówić... No właśnie po to. Dlaczego ja się zgodziłam na te zasrane korepetycje?! Dobra muszę się rozluźnić może wyjdę gdzieś z Veronicą i Sonyą
*Do Sonya:
[ Hejka jesteś z Veronicą zapewne więc może gdzieś skoczymy?]
*Od Sonya
[ Jasne czekaj w parku jest niedaleko twojego domu papatki]

Ale mi powiedziała ,, czekaj w parku jest niedaleko twojego domu ". Całe szczęście, że mam GPS. Wpisałam coś w telefon, a on prowadził mnie do parku.

One mind two heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz