22/12/18

272 49 18
                                    

Park Chanyeol


- Proszę cię o zrozumienie. - Powiedział Jonghwan siedząc naprzeciw mnie w swoim biurze. Rzadko tu bywałem. Znajdował się w drugim salonie, który zawsze zdawał mi się potwornie obcy i nieprzyjazny. Chyba teraz mogłem zrozumieć skąd wzięła się ta aura. - Nie chcę, żeby mówili o moim salonie, że pracują tam sami geje. Nie mam nic przeciwko temu, naprawdę, ale nie chcę stracić klientów.

- Więc po prostu mnie zwalniasz? - Prychnąłem cicho. Mężczyzna westchnął, ale przytaknął. 

- Umowa kończy się w styczniu. Postanowiłem jej nie przedłużyć. 

- W porządku. - Mruknąłem wstając z twardego, drewnianego krzesła. - Skończyła się moja zmiana. Wracam do domu. - Dodałem, po czym wyszedłem z salonu z dumnie uniesioną głową. Wchodząc do samochodu wyjąłem telefon i napisałem wiadomość do Minseok'a. Kim pracował tam najdłużej. Kochał to miejsce i miałem nadzieję, że Jonghwan przynajmniej jego nie wyrzuci.

Zaraz urządzenie wydało z siebie specyficzny dźwięk. Odebrałem połączenie, po czym wziąłem je na głośnomówiący, aby móc wyjechać na główną drogę. Nie byłem zły. Może nieco urażony, ponieważ czułem się niesłusznie oceniony. Wiedziałem, że wszyscy klienci mnie lubią i z pewnością niektórzy z nich domyślili się już, że nie jestem heteroseksualny. 

- Jak to cię zwolnił?! - Krzyknął Minseok. Byłem tym na tyle zaskoczony, że natychmiast mocniej przycisnąłem gaz. Szybko się opanowałem i ostrożniej skupiłem się na jeździe. Nigdy nie słyszałem rozzłoszczonego Kim'a. Zawsze był bardzo spokojny i opanowany, przynajmniej, gdy w jego pobliżu nie było mojego chłopaka. Jego głos był raczej cichy i przyjemny. Nie spodziewałem się po nim jakiegokolwiek wybuchu. Łez owszem, ale nie złości. - Jeszcze tak przed świętami? Czy on naprawdę nie ma serca?

- Najwyraźniej nie.

- Co teraz będzie, Chanyeol?

- Co masz na myśli? Znajdę inną pracę.

- Co z naszą przyjaźnią?

- Daj spokój, Minseok. Wszystko będzie jak dawniej. - Przez chwilę panowała cisza, aby następnie ponownie nastąpił wybuch w postaci głośnego, gniewnego głosu. - Po prostu nie będziemy się widywali codziennie. Przecież to nic złego. Większość znajomości się na tym opiera. 

- W takim razie odchodzę!

- O czym ty mówisz? - Zaśmiałem się przystając, kiedy zatrzymało mnie czerwone światło. Poprawiłem nieco telefon, abym bez przeszkód mógł słyszeć przyjaciela. 

- Odchodzę! Idę z wami. 

- Minseok. - Westchnąłem ponownie włączając się do ruchu. - Nikt nagle nie przyjmie trzech fryzjerów. - Mruknąłem nieco tępiąc jego zapał. To było naprawdę miłe, że nie chciał się rozdzielać. My też nie chcieliśmy, ale to było nieuniknione. Prawda była taka, że mieliśmy naprawdę minimalne szanse, aby znaleźć trzy posady na tym samym stanowisku w jednym miejscu. - Zostań tam póki co. Jeśli znajdziemy coś wspólnego na pewno cię zabierzemy.

- Ale Chan-

- Naprawdę. Spójrz, masz bardzo dobre wynagrodzenie, stałych klientów i jesteś tam tak naprawdę szefem, bo Minha i osoba na moje miejsce są całkowicie nowe. Jesteś w bardzo dobrej sytuacji. Pracujesz tam najdłużej, a Jonghwan wiedział od początku, że masz chłopaka. 

- Tak myślisz?

- To dla ciebie najlepsze. Obiecuję, że wciąż będziemy przyjaciółmi. Nie zostawimy cię.

Miracles in December 2 |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz