Rozdział 8 - Estrus I/II

153 22 76
                                    

    Ten poranek był inny od reszty.

     Zazwyczaj budziłem się wraz z dźwiękiem alarmu, znajdując na podłodze przed swoimi drzwiami śpiącego brzdąca, który najwidoczniej wolał twarde panele od wielkiego, miękkiego łóżka. Tym razem zbudził mnie jednak odgłos nerwowego pukania w drewnianą powierzchnię, gdy zegar wskazywał zaledwie czwartą pięćdziesiąt siedem. Przekręciłem się leniwie na bok, chrapliwym głosem rzucając niezbyt głośne "proszę", by już po chwili ujrzeć laleczkę, która z brunatnym misiem pod pachą pocierała zaspane oczka. 

- Coś się stało? - zapytałem, przeciągając się z cichym mruknięciem. Lubiłem wczesne poranki, kiedy miałem czas na dobrą kawę i zebranie myśli, jednak piąta nad ranem to mimo wszystko odrobinę zbyt nieludzka godzina. - Nie możesz spać? - dopytałem, szukając najbardziej banalnych przyczyn, choć cała ta sytuacja wydała mi się bardziej niż dziwna. Areum nigdy nie wchodziła do mojej sypialni. Codziennie rano znajdowałem ją pod drzwiami, ale ani razu nie ośmieliła się przekroczyć progu, a budzenie mnie było wręcz szokujące. Nie wiedziałem, co było nie tak, jednak nabrałem dziwnego przeczucia, że to coś więcej, niż nagła bezsenność. Mała jednak jedynie skinęła głową, przyciągając misia bliżej swojej klatki piersiowej.

    Mój mózg zaraz po przebudzeniu prawdopodobnie nie pracował jeszcze najlepiej, gdyż z nieznanych nawet samemu sobie przyczyn wziąłem gest tego brzdąca za znak. Jakby dyskretnie przekazywała mi, iż powinienem ją przytulić, a że rozwiązanie to wydawało się najmniej zajmujące, a prawdopodobnie najbardziej efektowne, postanowiłem poddać się czemukolwiek, co pozwoliłoby mi na dodatkowe pół godziny snu, którego naprawdę potrzebowałem, by w ciągu dnia funkcjonować choćby pozornie prawidłowo. 

- Chodź do mnie - poprosiłem, unosząc rąbek kołdry, by umożliwić małej wślizgnięcie na miejsce obok. Dziewczyna drobnymi, ale za to szybkimi kroczkami pokonała dzielącą ją od łóżka odległość i niemalże wskoczyła na miękki materac. Sądząc, iż wykonałem już swoje zadanie, zamknąłem oczy, by raz jeszcze ubłagać Morfeusza o obdarzenie go łaską odejścia do krainy, której był panem, jednakże małe ciałko postanowiło wtulić się w moją klatkę piersiową, chowając zimne dłonie pod powierzchnią mojej koszulki. Zupełnie odruchowo przygładziłem jej włosy, następnie obdarzając jej czółko chwilą uwagi i szybkim całusem, który zdawał się być równie naturalny, co oddychanie. 

    Sam nie wiedziałem, co się ze mną działo. Takie zachowanie nie było normalne, patrząc na moją osobowość, jednak sam nie przyjmowałem do siebie wiadomości, jakoby cokolwiek w moim stosunku do Areum się zmieniło. To mogłoby się stać problematyczne, a gdy ja uznawałem coś za problematyczne, pozbywałem się tego. 

    Może właśnie dlatego podświadomie zaprzeczałem swojej domniemanej przemianie, konsekwentnie utrzymując, iż mam uczucia, lub raczej ich brak, pod całkowitą kontrolą. 

- Badanie? - zapytał zdziwiony Baek, wrzeszcząc niemalże na cały korytarz, na którym aktualnie się znajdowaliśmy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Badanie? - zapytał zdziwiony Baek, wrzeszcząc niemalże na cały korytarz, na którym aktualnie się znajdowaliśmy. 

    Ale to prawda, Chciałem wykonać badanie krwi małej. Od nagłego przebudzenia w środku nocy bez przerwy się wierciła, nie chciała jeść ani pić, nie odstępowała mnie  nawet na krok, bez przerwy się do mnie tuląc, a wzrokiem wręcz błagając o atencję. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie podwyższona temperatura jej ciała i nietypowe zamroczenie. Zaraz po dotarciu do szpitala położyłem ją na sofie u siebie w gabinecie, jednak ta, mimo braku siły, co chwilę odnajdywała do mnie drogę, okupując wszystkie części mojego ciała. Potrzebowała mnóstwa uwagi i kontaktu fizycznego, jednak wciąż nie potrafiłem zrozumieć dlaczego. 

LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz