-Witam – odezwał się brązowowłosy.
-Cześć.
-Czy mogę wejść?
-Jasne – nawet nie pomyślałam sobie jak to wygląda, wprowadzam około 22 letniego
chłopaka do pokoju w którym stoję owinięta tylko w ręcznik...
-Dziękuję. Gdzie mogę postawić Pani śniadanie?
-Poproszę na biurku. Dziękuję.
-Gdyby czegoś Pani potrzebowała proszę skorzystać z telefonu w pokoju. Połączenia między pokojowe są bezpłatne. Życzę miłego dnia.-chłopak uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
„No tak mama wszystko przewidziała, nawet to że nie wstanę z łóżka przed 11.00”- pomyślałam.
Kiedy zjadłam śniadanie poszłam się dokończyć malować i przebrać.
Postanowiłam pójść do pobliskiego parku, a potem zacząć brać się do roboty i zdobyć autografy. Tak brać się do roboty, tylko gdzie ja znajdę pięć rozwydrzonych gwiazdeczek.... Pewnie siedzą w luksusowej willi z basenem i grają w gry albo pływają. Boże denerwowali mnie. Nie znałam ich, ale mnie denerwowali. Moja siostra za to ich kochała, a ja byłam zmuszona słuchać ich piosenek... Nie powiem były niezłe ale fanką ich nigdy nie będę. Muzyka spoko, ale na Boga „Directioner”?! Lol . To nie dla mnie. Wchodząc wgłąb parku przyglądałam się ludziom siedzącym na ławkach i tym idącym koło mnie. Wszyscy byli przejęci rozmową, nawet jeśli nie szli z kimś to rozmawiali przez telefon. Niby żyliśmy w tym samym państwie, a tak się różniliśmy. W Bristolu ludzie brali życie nie na poważnie, każdy był wyluzowany. W Londynie wszyscy sztywni, nawet tutaj nie mam z kim porozmawiać, kogo zaczepić.
Postanowiłam usiąść na ławce przy uroczej fontannie. Włączyłam sobie piosenkę Christiny Perri „Jar of Hearts” i odpłynęłam w jej słowach.
And who do you think you are?
Runnin' 'round leaving scars
Collecting your jar of hearts
And tearing love apart
You're gonna catch a cold
From the ice inside your soul
So don't come back for me
Who do you think you are?
Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wysoką dziewczynę o brązowych lokowanych włosach i przepięknej ciemnej karnacji. Wyglądała idealnie, tak jak ja chciałam wyglądać. Zawsze chciałam mieć loki, niestety moje włosy jednego dnia były proste, a drugiego lekko pofalowane. Dziewczyna zauważyła ze przyglądam jej się uważnie, co mnie trochę speszyło i w końcu się odezwała.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne – uśmiechnęła się pokazując szereg pięknych, prostych, białych zębów.
-Jestem Dan, właściwie to Danielle, ale wole jak ludzie mówią do mnie Dan.
-Ridley, albo po prostu Rid jak wolisz.
-Mogę wiedzieć czego słuchałaś?
-Christna Perri „Jar of hearts”, znasz?
-Czy znam? Ja uwielbiam ta piosenkę!
W tym momencie obie się zaśmiałyśmy, a potem zapanowała niezręczna cisza którą postanowiłam przerwać.
-Jesteś sama, czy z kimś przyszłaś?
-Przyszłam z chłopakiem i jego pokręconymi.... zresztą też i moimi przyjaciółmi. A ty?
-Sama.
-To nawet dobrze się składa.
-Czemu? - jej odpowiedź zupełnie mnie zaskoczyła.
-Bo chłopcy potrzebują poznać kogoś nowego, nie w złym tego słowa znaczeniu. Chodzi mi o to że im trochę odbij, a kiedy poznają kogoś to starają się na początku to ukrywać, co prawda trochę nieudolnie im to wychodzi ale są spokojniejsi.
-Hahahhahah no dobra to gdzie ich masz? -uśmiechnęłam się do brązowookiej, no tak zapomniałam dodać. Dan ma piękne, duże i błyszczące, brązowe oczy.
-Bez obaw zaraz ich zobaczysz – wstała złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Nie opierając się szłam za nią w stronę polanki znajdującej się za górką.
Kiedy weszłyśmy na jej szczyt zobaczyłam czterech goniących się chłopców wokoło drzew i jednego tarzającego się na ziemi ze śmiechu.
-Ale.. to... że... nie... to nie mogę być oni – nawet nie mogłam powstrzymać tego żeby nie wypowiedzieć tych słów na głos.
