-Kim jesteś?- usłyszawszy moje pytanie zaśmiał się lekko pod nosem.
-Wiesz co? Dużo rzeczy i ludzi w tym domu widziałem, ale tańczącego w salonie białego teletubisia to jeszcze nigdy – uśmiechnął się do mnie zadziornie, a ja czułam jak moje serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej ze strachu.
-Kim do cholery jesteś?! - wydarłam się poprzez zaciśnięte zęby i pobiegłam do kuchni.
Musiałam szybko coś znaleźć, bo kto wie może to jakiś psychopata... Co ja gadam?! Na pewno psychopata! Kto by wchodził nie do swojego domu i nie chciał powiedzieć jak się nazywa.
-Wynocha stąd! Słyszysz?! - automatycznie złapałam za leżący na blacie nóż.
-Ejejej! Spokojnie Teletubiś, nic Ci nie zrobię.
-Nie nazywaj mnie tak! Kim ty jesteś?! Mów bo zadzwonię po policję!
Nagle usłyszałam otwierające się drzwi frontowe. Ulga, którą poczułam jest nie do opisania.
-Harry? - załamał mi się głos.
Ten najwidoczniej to zauważył i się przestraszył, bo po chwili usłyszałam jak biegnie do kuchni.Otworzył drzwi i się lekko cofnął z wielkimi jak pięciocentówki oczami. Zaczął iść powoli w moim kierunku. Stąpał ostrożnie, jakby mnie nie chciał przestraszyć... a może sam się bał... w końcu trzymałam nóż, jak w jakimś horrorze przygotowana żeby wbić go w kogoś. Lekko dotknął mojej dłoni, co spowodowało dreszcz, który przeszedł przez moje ciało i ostrożnie wyjął z niej nóż. Położywszy go na blat, przytulił mnie.
-Wszystko w porządku?
-Nie... on.... jak … nie rozumiem... - z napływu emocji spłynęła po moim policzku pojedyncza łza, a moje ciało wtuliło się jeszcze bardziej w Harrego.
Po chwili weszła reszta zespołu.
-Greg! Kiedy przyszedłeś? Czemu nic nie mówiłeś? - zaczął podekscytowany Niall obdarzając intruza ciepłym uśmiechem i przytulając go.
-Jakieś 10 minut temu, powinienem wam wcześniej powiedzieć, przepraszam – ostatnie słowo skierował w moją stronę.
-Chodźmy do salonu, musisz mi wszystko odpowiedzieć, jak jest w domu? Co u mamy? Co u ciebie? Zmieniło się coś? Jak Aby? Opowiadaj wszystko. - Greg ciągnięty przez Nialla zniknął z kuchni, a za nimi Liam, Lou i Zayn.
-Wszystko w porządku?
-Tak, jestem przewrażliwiona, przepraszam..
-Nie przepraszaj, nie masz za co. Powiesz mi dlaczego chciałaś zadźgać Grega nożem do chleba? - uśmiechnął się ukazując dołeczki i szereg śnieżnobiałych zębów.
-Bo... boże jestem taka głupia, ale on nie powiedział kim jest...
-Spokojnie, zacznij od początku - poradził Harry i usiadł na krześle przysuwając mnie do siebie i sadzając na jego kolanach.
-Tylko się nie śmiej!
-No.. okej – zaśmiał się lekko pod nosem.
-Włączyłam sobie muzykę i zaczęłam tańczyć, potem zobaczyłam, że ktoś stoi przy ścianie i się uśmiecha, zapytałam kim jest, on nie odpowiedział tylko powiedział, że dużo w tym domu widział, ale tańczącego teletubisia pierwszy raz – wywróciłam oczami, na co Harry zaczął się śmiać – zapytałam jeszcze raz, właściwie to wykrzyczałam to... i nie odpowiedział, więc pobiegłam do kuchni, on poszedł za mną, wzięłam nóż i stanęłam tam gdzie mnie znalazłeś, zapytałam znowu. Nie odpowiedział i zjawiłeś się ty.
-Ale z niego idiota. To ja Cię przepraszam, nie powinienem Cie samej zostawiać.
-To nie twoja wina, przecież nie musisz mnie niańczyć, masz już wystarczająco dużo swoich problemów.
-Ale ty nie jesteś problemem. Słyszysz? Nie jesteś i nim nie będziesz.- uśmiechnął się do mnie.- Ale trzeba przyznać wyglądasz w tym jak teletubiś, albo.... smerf!
Klepnęłam go lekko w ramie i oboje zaczęliśmy się śmiać. Jeszce chwile tak posiedzieliśmy i porozmawialiśmy dopóki nie wparował Niall i nie krzyknął jakiejś nazwy, której nawet powtórzyć nie jestem w stanie, ale podejrzewam, że chodziło o coś do jedzenia. Bo czym innym blondasek mógłby się tak cieszyć?
Po chwili milczenia położyłam głowę na jego ramieniu, to uczucie kiedy go dotykam albo on mnie jest nie do opisania. Przy nim wszystko co mnie dręczy umyka bezpowrotnie, daje mi poczucie bezpieczeństwa i wywołuje szczery uśmiech na mojej twarzy. Czuję, że nie mogę go stracić, że jest kimś dla mnie ważnym. Z amoku wyrwał mnie głos, który działał na mnie jak narkotyk dla narkomana niemającego przez dłuższy czas działki.
-Idziemy?
-Tak - podniosłam się ociężale z jego kolan, wiedząc, że ta chwila, która miała trwać wiecznie się właśnie kończy.
Harry stanął naprzeciwko mnie i złożył na moim czole lekki pocałunek. Odczuć było można, że boi się pokonać każdy milimetr dzielący jego usta do mojej twarzy. Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym. Złapał za ramiona i delikatnie odwrócił w stronę drzwi łapiąc mnie za biodra i ostrożnie kierując nas w stronę wyjścia z kuchni.
![](https://img.wattpad.com/cover/11565920-288-k596578.jpg)