13

3 0 0
                                    

                   *Perspektywa Gabrysia*

G:Gdzie ona  jest??

Gabryś już tracił wiarę bo przez pół godziny nie nalazł przyjaciółki.

Nieznajomy:Szukasz kogoś?

G:Tak, mojej przyjaciółki.

Nieznajomy:Zapewne wiesz kim jestem.

Gabryś popatrzał na pana od góry do dołu i zatrzymał się na jednym ważnym dla każdego faceta miejscem.

Nieznajomy:Jakbyś jeszcze nie zauważył jestem ksiądz Rydzyk

G:Bardzo miło pana poznać, ale co ksiądz tu robi??

Ks. R:Jestem tu by wnieść pozew, żeby Podlasie było osobnym państwem!!

Powiedział to z dumą, ale Gabryś myślał o czymś innym czy da się zakochać w księdzu i czy pingwiny mają kolana.

G:Czy pingwiny mają kolana?

Zapytał, ale nikogo już przy nim nie było.

Nieznajomy:Może tak może nie...

G:Kim ty jesteś, bo na pewno nie...

Gabryś aż się zarumienił na samo wspomnienie o księdzu.

Nieznajomy:Na wspomnienie kogo się rumienisz??

G:Nikogo.

Nieznajomy:Kogo szukasz?

G:Mojej przyjaciółki.

Nieznajomy:Niestety nie widziałem tu żadnej dziewczyny. Przepraszam.

G:Nic się nie stało.

Chłopak się uśmiechnął się w geście, że mu to nie przeszkadza, na co nieznajomy się uśmiechnął.

G:Będę już wracał.

Nieznajomy:Czekaj! Masz mój numer!!

G:O dziękuję.

Gabryś po tych słowach zawrócił i postanowił powiedzieć co się działo kiedy go nie było, bez jednego elementu.

~~

*Perspektywa Oliwiera*

Oliwier obudził się w jakieś norce Hobbita, ale nie o tym mowa obudził się w piwnicy z jednym oknem, przez które wpadało odrobinę światła. Ręce miał przywiązane do kaloryfera.

O:*ziewnął* gdzie ja do kurwy jestem?!?!?!

Ale nikt nie odpowiedział, wiec stwierdził, że zacznie się drzeć przy okazji zdzierając swoje piękne struny głosowe.

O:P.O.M.O.C.Y!!!

przeliterował słowo i je dodatkowo wykrzyczał.

Nieznajomy (ten sam co u Gabrysia):No nareszcie! Ile można spać?

O:Uwierz długo... wypuść mnie!!!

Nieznajomy:Mam do ciebie jedno pytanie.

O:Wypuść mnie.

Nieznajomy z kieszeni wyciągnął scyzoryk i przyłożył mu go do gardła.

Nieznajomy:Gdzie jest Martyna i Kinga.

O:Najprawdopodobniej poszły się przejść, bo w końcu spałem.

Nieznajomy:Bardzo dobry chłopczyk...

Nieznajomy rozwiązał łańcuch, wziął rękę Oliwiera i zrobił na nim kilka... wait kilkanaście ran i tych bardzo płytkich jak i bardzo głębokich, przez które było widać kości.

Nieznajomy:sobie jeszcze tutaj posiedzisz.

Z powrotem przywiązał ręce Oliwiera do kaloryfera.

O:Nie wypuść mnie!!!

Oliwier próbował się wyrwać z uścisku łańcucha, ale tylko spowodował mocniejszy ból i krwawienie.

Nieznajomy zaśmiał się i wyszedł z pokoju pozostawiając Oliwiera samego.

O:Pomocy! Pomocy!! Pomocy!!!

Krzyczał coraz głośniej, ale stwierdził, że to nic nie pomoże. W tym samym momencie zaczynał mieć mroczki przed oczami i po prostu tak ni z gruchy ni z pietruchy zemdlał.

--------------------------------------------------------------------------

Bardzo "krwawy" ten rozdział mam nadzieje, że nie zwymiotowaliście przy tym gównie.

bayo~~

hinali1

Przygody na Podlasiu (ZAWIESZONE NA DŁUGOOOOO)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz