II

217 19 14
                                    

Wstałam rano o 6, zresztą jak zawsze. Termometr wskazywał, że jest dziś 0 stopni. Po prostu genialnie! A miałam dziś założyć moją nową sukienkę z Gucci! Trudno, założę ją jutro.  Wstałam i jak zawsze wzięłam prysznic, umyłam zęby, ubrałam się i pomalowałam. Założyłam białą bluzkę, którą włożyłam do szarych rurek i na to rozpinaną żółtą bluzę z HM. Włosy spięłam w koka, a do uszu włożyłam srebrne kolczyki. Napisałam jeszcze Luce że dziś o 15.20 kończę lekcje i że mogę być u niego o 15.30. Od razu wzięłam dużą białą torebkę z Gucci, w której mam książki i ruszyłam do restauracji.

-Dzień dobry córeczko. Jak się spało?- spytał tatuś gdy usiadłam na swoim miejscu.

-Dzień dobry, dobrze.- powiedziałam i upiłam łyk kawy- tatusiu nie przyjdę dziś na obiad.

-Czemu? Coś się stało?

-Nic się nie stało. Idę tylko zacząć robić projekt u kolegi.- odpowiedziałam i ugryzłam kawałek bagietki.

-Projekt? Jaki?

-Jakiś o muzyce.- spojrzałam na zegarek- okej muszę iść. Pa- wstałam, pocałowałam tatę w policzek i wyszłam z hotelu.


🐝🐝🐝

Ponownie sama idę do domu Juleki i Luki, ponieważ Juleka umówiła się z przyjaciółkami z gimnazjum do kina i na basen. Gdy byłam już blisko i widziałam łódź, schowałam telefon do torby. I wtedy ktoś mnie popchnął i upadłam na chodnik.

-Ups... księżniczka się wywróciła- Julie! To mogła być tylko ona i jej koleżaneczki. Jedna z jej koleżanek zabrała mi torbę!

-Oddawaj ją!- krzyknęłam.

-W twoich snach.- powiedziała Julie i popchnęła mnie wprost do wody.

-W tej chwili macie mi pomóc wyjść!- krzyknęłam. Julie już szykowała się by zajrzeć do mojej torby.- Laska mam białą bluzkę! 

-Trudno będzie ci widać stanik.- powiedziała śmiejąc się wniebogłosy.

-Oddaj mi te torbę.- Luka pojawił się jakby znikąd.

-Nie? A ty to kto?- spytała Julie.

-Nieważne kim jestem, oddaj mi tą torbę i wynocha stąd!- Wow. Luka potrafi krzyczeć. Sorry Luka, ale nie potrzebuje księcia na białym koniu!

Julie wyraźnie wystraszona oddała torbę i szybko odeszła razem ze swoimi koleżankami. Czarno włosy pomógł mi wyjść z wody.

-Nic ci nie jest?- spytał, a jego wzrok wskazywał że patrzył na moją bluzkę... a bardziej na stanik.

-Sama bym sobie poradziła! Nie potrzebuje pomocy i nie patrz mi się na stanik!- Luka westchnął lekko się czerwieniejąc i podał mi torbę.

-Przepraszam, chodź do środka.

Weszliśmy do małego salonu.

-Nie ma twojej mamy?- spytałam z ciekawości.

-Nie. Jesteśmy sami. Chodź, dam ci jakieś suche ubrania.- udałam się zanim do jego pokoju albo kajuty. Nie wiem jak to nazywają. -Łazienka jest za kuchnią.- powiedział dając mi jakieś ubrania. 

P.S. Żegnaj Chloe...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz