Luka wyszedł i od razu położyłam się na łóżku. Jutro o tej porze będę w apartamencie mamy. Sięgnęłam po telefon i wyszłam na balkon. Zadzwoniłam do niej i oparłam się o barierkę. Jak zawsze nie odebrała. Wysłałam jej SMS'a.
Do: Mamuś.
Dobranoc
Życie bywa niesprawiedliwe. Szczególnie dla mnie. Pożegnałam się już z Adrienem. Nie kochał mnie. Nigdy. Sabrina odeszła od tak. Nie dzwoniła od wtorku. Trudno, jestem skazana na samotność.
Ruszyłam w stronę łóżka. Padłam na nie i od razu zasnęłam.
-Chloe...- otworzyłam oczy i ujrzałam tatę.
-Co?- spytałam.
-Chciałem się pożegnać. Jutro mam dużo pracy, a ty lecisz na weekend do Nowego Jorku. Baw się dobrze i uważaj na siebie. I nie zostań tam jak twoja mama.- do jego oczu napłynęły łzy. Coś we mnie pękło.
-Tatusiu...- przytuliłam go.- wrócę tu w niedziele. Nie zostawię cię. A mama wróci. Obiecała mi.
-Obiecała ci to jak byłaś w gimnazjum.
-I przyjechała!- odsunęłam się od niego ze łzami w oczach.
-Chloe. Ona wróciła na tydzień. Nie na zawszę.
-Ale wróci!
-Chloe.
-Cicho bądź! Idź już! Do zobaczenia w niedziele!- krzyknęłam i położyłam się do niego plecami.- Wyjdź...
-Do zobaczenia, Chloe.- wyszedł zamykając drzwi.
Starałam się zasnąć ponownie, ale nie mogłam. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby i umyłam się pod prysznicem. Jest 5.45. Mam dużo czasu do wyjścia. Dziś muszę wyglądać perfekcyjnie. Założyłam bluzkę w paski, którą włożyłam do jeansowej spódnicy. Nie, to jest ładne, ale muszę wyglądać PERFEKCYJNIE. Wywaliłam z szafy jedną czwartą jej zawartości. Nic mi się nie podobało. Postanowiłam zakraść się do pokoju rodziców. Taty nie ma w środku. Zakradłam się do garderoby i znalazłam to co szukałam. Koronkowy top na ramiączkach w kolorze wanilii. Moja mama nosiła go gdy była w moim wieku. Ostatnio jak tu była miałyśmy przejrzeć jej garderobę. Powiedziała że będę mogła zabrać to co mi się spodoba. Niestety nie starczyło nam czasu. Wbiegłam powrotem do mojego pokoju. Wygrzebałam z kupki ubrań leżącej na podłodze, troszkę przezroczystą narzutkę w kwiaty z rękawem do łokcia i białą spódniczkę do połowy ud. Całość założyłam i przejrzałam się w lustrzę. Chyba jest okej. Wzięłam naszyjnik z księżycem i założyłam go. Poszłam do łazienki, wysuszyłam włosy, pomalowałam i zrobiłam loki. Założyłam moje ulubione waniliowe szpilki i byłam gotowa do szkoły. Wzięłam torebkę i udałam się do restauracji na śniadanie.
-Dzień dobry, dziś mamy do wyboru naleśniki z truskawkami lub omlet na słodko. Co panienka wybiera?- spytał kelner.
-Naleśnika, tylko jednego i małe latte.- powiedziałam.
-Czemu tak mało?- spytał.
-Nie mam apetytu, a poza tym to nie twoja sprawa.- powiedziałam i zajęłam się przeglądaniem instagrama.
🐝🐝🐝
Skończyła się pierwsza lekcja. Wyszłam z sali i udałam się do łazienki poprawić makijaż.
-Chloe, co się tak wystroiłaś? Czyżby dla swojego księcia?- jak na złość w łazience musiała być Julie.
-Nie. On jest dla mnie nikim.- powiedziałam i spojrzałam w lustro. O dziwo nic nie trzeba poprawiać.
CZYTASZ
P.S. Żegnaj Chloe...
Romance"-Zostaw mnie!- Powiedziałam przez łzy. Nic nie odpowiedział tylko dalej mnie obejmował od tyłu w tali.- Luka zostaw mnie...- Odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam walić pięściami w jego tors.- Puść mnie!- Po chwili zaczęłam jeszcze bardziej pł...