XIV

152 12 7
                                    

-Voilà! Możesz otworzyć oczy panienko. Moja praca skończona.- Powiedziała melodyjnym głosem moja stylistka.

Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w lustro.

Loki opadają mi delikatnie na ramiona. Po prawej stronie mam włożone dwie złote wsuwki. Makijaż mam dziewczęcy, delikatny i... inny niż zazwyczaj. Powieki są delikatnie pomalowane brzoskwiniowym cieniem, a wewnętrzne kąciki-błyszczącym złotym. Brązowym cieniem jest zrobiona leciutka i malutka kreska. Pomalowane na czarno rzęsy dopełniają całość.

Wstałam z krzesła aby zobaczyć jak prezentuje się cały mój strój. Mam na sobie sukienkę na ramiączkach w szampańskim kolorze. Od piersi do tali jest przylegająca i ma pięknie wycięty dekolt. Dół układa się na kształt litery A. Sukienka kończy się pod kolanami.

Westchnęłam.

-Dziękuje, Charlotte. Możesz iść.- Powiedziałam cicho nadal patrząc na siebie w lustrze.

-Dobrze się panienka czuje?- Przytaknęłam.

Charlotte wyszła ze zmartwionym spojrzeniem.

Weź się w garść, Chloe. To sprawa Luki, że wolał powiedzieć najpierw Marinette. Powiedział, że mi powie. I to zrobi. Bo to Luka.

Wzdrygnęłam się na dźwięk pukania do drzwi.

-Proszę!- Odwróciłam się od lustra i spojrzałam na wchodzącą do pokoju Zoe. Ma na sobie białą, koronkową sukienkę.- Cześć, ślicznie wyglądasz.

-Dziękuje... ty też. Po prostu wow. I że ty jeszcze nie masz chłopaka! Taka piękność.- Próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł grymas.- Hej wszystko w porządku?- Spojrzałam jej w oczy i przełknęłam ślinę.- Och Chloe...- Podeszła do mnie i mocno objęła.- Nie duś w sobie emocji... co się stało?

-Nic.- Odsunęłam się od niej.- Po prostu... chyba za dużo sobie wyobrażałam...

-Chwila. Chodzi o chłopaka?- Przygryzłam wargę i zamknęłam oczy aby się nie rozpłakać.- Chloe... Chodzi o Luke?- Znieruchomiałam.- Chodzi o Luke, prawda?- Powtórzyła.

-To nic takiego.

-Chodzisz przybita od wczoraj, więc jednak nie „nic takiego".- Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią.

-Myślałam, że... jestem dla niego bliska, tak jak on dla mnie. Że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. A wczoraj poprosił ją o radę... nie mnie. Powinien poprosić minie!

-Ją?

-Marinette.

-Ach. Teraz rozumiem.- Położyła mi dłoń na ramieniu.

-Jak go o to zapytałam to unikał mojego wzroku... mówił, że powie mi później. Ale ja nie chce być tą drugą.- Łzy napłynęły mi do oczu. Szybko zaczęłam mrugać.

-Chloe... jesteś po prostu zazdrosna o Lukę.

-Chyba tak.- Westchnęłam.

-O mój boże... czujesz coś do Luki!- Nie odpowiedziałam.- Słodka... nie wyciągaj pochopnych wniosków. Pewnie w tej sprawie Marinette jest znawcą. Dlatego przyszedł do niej z radą.

-Skąd wiesz?

-Czuje to. Teraz chodź. Idziesz odebrać dyplom!- Uśmiechnęłam się.

-Dziękuje Zoe.- Objęłam ją.

-Będzie dobrze, zobaczysz.

🐝🐝🐝

Dodarliśmy pod szkołę limuzyną. Rodzice podeszli do grupki rodziców, a ja i Zoe do uczniów. Wszyscy byli eleganccy i dostojni. Aż dziwnie myśleć, że widzę ich w tym gronie po raz ostatni. Jednak troszeczkę będzie mi brakować krytykowania tych ludzi.

P.S. Żegnaj Chloe...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz