~ Rozdział 2

468 24 5
                                    

Weszłam do domu, ściągając z głowy czarny kaptur i zrzucając ze stóp adidasy. Wynajmowaliśmy z tatą niewielki, stary domek na nieciekawej dzielnicy, ale nie narzekałam ponieważ nikt nie mógł nas tu znaleźć od dłuższego czasu, więc był to jeden z plusów. Skierowałam się do kuchni, słysząc po raz kolejny jak mój żołądek domaga się swojej dziennej porcji jedzenia. Była ona przestronna, w piaskowych kolorach. Znajdowało się w niej tylko kilka potrzebnych mebli, lodówka, kuchenka i stolik z dwoma krzesłami, na którym leżały porozrzucane, brudne naczynia. Westchnęłam zniesmaczona, widząc jaki bałagan tu panuje i od razu przeszła mi ochota na zjedzenie czegokolwiek. 

Powędrowałam w stronę salonu, w którym najczęściej przesiadywał mój tato. I tym razem tam był bo wchodząc do ciemnego pomieszczenia, zauważyłam barczyste, umięśnione ramiona wystające zza dużego fotela, na którym siedział. Skierowany był w stronę wielkiego regału, na którym mieliśmy mnóstwo książek. Dostaliśmy je od starszej pani, która wynajmuje nam ten dom. Podeszłam do taty i usiadłam naprzeciwko niego na krześle, z zamiarem powiedzenia mu, o tym, co dziś się wydarzyło. Dopiero wtedy jak uniosłam swoją głowę ku górze i spojrzałam na ojca, zauważyłam, że śpi.

Na jego kolanie leżała jedna z książek, z naszej biblioteki i szklanka whisky z lodem. Wiedziałam to bo tato ostatnio coraz częściej sięgał po alkohol. Od śmierci mamy minęło tak dużo lat, ale byłam pewna, że on nadal się z tym nie pogodził, jeszcze nie pozwolił jej odejść, ale nigdy mi się do tego nie przyznał. Od tamtego czasu rzadko o nie niej wspominaliśmy, a kiedy ja chciałam, żeby coś mi opowiedział, krzyczał na mnie, albo w ogóle się nie odzywał. To było dla niego za trudne, dlatego gdy już dorosłam po prostu nie zaczynałam tych tematów. Niby za nią nie tęsknił, ale ja wiedziałam swoje. Nie raz przyłapałam go na tym jak wpatrywał się w zdjęcie swojej przepięknej żony, które miało swoje miejsce w portfelu.

Obserwowałam uważnie jego twarz, na której powoli zaczęły występować zmarszczki. Uśmiechnęłam się smutno sama do siebie, ciesząc się, że chociaż jego mam przy sobie. W prawdzie nie mieliśmy już tak dobrych relacji jak lata temu, ale chociaż był ze mną tutaj i tylko to się liczyło. Wstałam, wysuwając powoli z jego ręki szklankę z trunkiem i delikatnie odstawiłam ją na stole. Ucałowałam lekko policzek swojego ojca i poszłam do pokoju obok.

Wzięłam szybki, letni prysznic i już po paru minutach byłam gotowa do snu. Podsunęłam pościel pod samą brodę i kuląc się na boku, przymknęłam oczy. Nie musiałam długo czekać bo już po chwili czułam jak moje ciało się rozluźnia, a ja odpływam. Zmorzył mnie sen.

***

Obudził mnie dźwięk dzwonka, który było słychać w całym pokoju. Otwierając powoli oczy, sięgnęłam po telefon i wyłączyłam budzik. Dziś były moje dwudzieste urodziny. Wcale się z tego nie cieszyłam bo nigdy jeszcze żadnych nie świętowałam, więc był to dla mnie zwyczajny dzień. Odrzuciłam ze swojego ciepłego ciała kołdrę i usiadłam na łóżku, próbując się rozbudzić. Była 6 rano. Odkąd pamiętam nauczyłam się tak wstawać ze względu na treningi, które przygotowywał mi tato. Idąc do łazienki, narzucałam na siebie dresowe spodnie i bluzę, którą dobrze naciągnęłam na ręce, aby nie było widać tatuaży. Przemyłam twarz zimną wodą i związując włosy w wysoki kucyk, poszłam do kuchni.

Tato krzątał się po niewielkim pomieszczeniu, parząc sobie kawę. Posłałam w jego kierunku delikatny uśmiech, nalewając soku do szklanki, która po chwili była już opróżniona.

- O której wczoraj wróciłaś? - usłyszałam cichy głos ojca, za sobą. Zaskoczył mnie tym pytaniem bo nigdy się o to nie martwił. Raczej spodziewałam się od niego usłyszeć coś w stylu „ Wszystkiego dobrego, Rose”, ale najwidoczniej się zawiodłam. Nie pamiętał. Obróciłam się w jego kierunku, patrząc jak powoli upija parującą kawę.

„Revenge"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz