~ Rozdział 6

244 18 4
                                    

Stałam przed ogromnym lustrem w pokoju, przyglądając się swojemu odbiciu. Czarna koronkowa sukienka idealnie opinała moje wysportowane ciało. Nie miała ona rękawów, przez co tatuaże ciągnące się od ramienia, aż po nadgarstek prezentowały się niesamowicie. Włosy tylko wysuszyłam i pozwoliłam swoim kasztanowym falom opadać swobodnie na ramiona. Na twarz nałożyłam delikatny makijaż, a na nogi założyłam srebrne szpilki. Okręciłam się wokół własnej osi, gdy nagle usłyszałam głos, który należał oczywiście do nie kogo innego jak Matt'a.

- Jak za dziesięć sekund nie zejdziesz na dół to przysięgam Ci, że sam Cię tu sprowadzę. - krzyczał poirytowany.

- Jak zwykle kochany.. - mruknęłam pod nosem, obciągając krótką sukienkę lekko w dół. Po raz ostatni przyjrzałam się w lustrze i zdecydowanie mogłam powiedzieć, że wyglądam nieziemsko.

- Rose, kurwa! Wychodzę sam! - z dołu dobiegły mnie kolejne krzyki tego idioty. Przysięgam, że kiedyś go chyba zabije.

Opuściłam pokój, schodząc po schodach, gotowa do wyjścia.

- Idę już, idę.. nie denerwuj się tak, księżniczko bo zaraz Ci żyłki popękają. - odkrzyknęłam, śmiejąc się pod nosem.

- Zamknij już się! Jesteś popieprzoną kretynką i największą idio..

Stałam dokładnie za nim, a ten dopiero teraz raczył się łaskawie obrócić w moją stronę i prawdę mówiąc chyba go zatkało. Przyglądał się, albo raczej można powiedzieć, że bezczelnie się gapił. Uniosłam swoją lewą brew ku górze, spoglądając na niego z rozbawieniem.

- Coś jeszcze chciałeś dodać, Avery?

Nie wierzyłam po prostu, że wystarczyło tylko założyć krótką kieckę, a ten już będzie siedział cicho. Chyba od jutra zacznę paradować po mieszkaniu w samej bieliźnie to może w końcu się zamknie.

Nagle potrząsnął głową na boki, mrugając kilkakrotnie, jakby budził się z jakiegoś snu. Ponownie mi się przyjrzał i warknął tylko cicho, wychodząc z mieszkania.

- Nie wkurwiaj mnie.

***

Wchodziliśmy właśnie do jednego z klubów, który wybrałem ze względu na to, że nie będzie tu żadnego z moich kumpli. Nie miałem zamiaru dzisiaj z nimi rozmawiać o robocie, chciałem się zabawić i potrzebowałem tylko do tego jakieś głupiej, naiwnej dziewczyny.

Klub był zatłoczony, a w uszach huczała mi muzyka. Przepchałem się przez tłum spoconych, ocierając się o siebie ciał, pijanych już dziewczyn i napalonych chłopaków, którzy tylko myśleli o jednym, ale w sumie ja nie byłem inny bo też miałam dziś ochotę zaliczyć. Kiedy w końcu udało mi się dojść do baru, oparłem się o jego blat, przywołując gestem ręki kelnerkę, która od razu do mnie podeszła. Pochyliła się w moją stronę, przez co doskonale ukazała swoje krągłe, pokaźnych rozmiarów piersi. Moje kąciki ust powędrowały ku górze i już byłem pewien, kim będzie kobieta, która spędzi ze mną tę noc.

- Y-y-ym.. - usłyszałem za plecami znaczące chrząknięcie, przez co obróciłem się na pięcie, stając twarzą w twarz z Rosalie. Zmierzyłem ją dokładnie wzrokiem, przez co poruszyła w miejscu nogami i założyła ręce na klatce piersiowej. Uniosłam z rozbawieniem brew do góry, widząc, że czuje się dość niekomfortowo, gdy jej się przyglądam. Ale co miałem robić? Wyglądała dzisiaj zabójczo i muszę przyznać przed samym sobą, że także miałem na nią ogromną ochotę, gdyby oczywiście mogło jej się zakleić usta, żeby się nie odzywała bo jak tylko to robiła, to stawała się strasznie irytująca. - Jak już się napatrzyłeś to wracaj to swojej barmanki. Chciałam tylko powiedzieć, żebyś mi dzisiejszej nocy nie wchodził w drogę. Zrozumiałeś, czy muszę ci to parę razy powtórzyć?

„Revenge"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz