- Wiem kto zabił twojego ojca.
Do mojego mózgu raz po raz docierały te słowa, ale jakoś nie potrafiłam się z nimi pogodzić.
Trening, kłótnia, strzał, krew, porwanie.. Te zdarzenia nie powinny mieć miejsca. Gdybym tylko nie zaczęła z tą głupią sprzeczką miałabym ojca przy sobie. A teraz? Mimo tego, że ktoś go zabił to jeszcze zabrał jego ciało. Kto normalny tak robi? Co za ludzie żyją na tym cholernym świecie?
Z głośnym świstem wypuściłam z ust powietrze, siadając z powrotem na krześle przy wyspie kuchennej. Kręciło mi się w głowie, a rozbieganym spojrzeniem błądziłam po kuchennej podłodze.
- Kim jest ten sukinsyn? - zapytałam niewyraźnie, przyciskając swoją lewą dłoń, owiniętą bandażem do klatki piersiowej. Zmarszczyłam nos, próbując pojąć jak obcy człowiek wiedział zapewne więcej o zabójstwie mojego ojca, niż ja sama. Pokręciłam głową na boki, mamrocząc pod nosem, niezrozumiałe nawet dla mnie słowa. Czułam się tak samo jak wczoraj, widząc zakrwawione ciało ojca. Byłam bezradna, nie miałam siły nie dalszą walkę. Chciałabym, żeby ten ból się skończył, abym mogła zagłuszyć swoje emocje, myśli. Pragnęłam zapomnieć.
- Rose! Rose! Rosalie?! - dopiero teraz usłyszałam głośne nawoływanie mężczyzny. Musiał tak krzyczeć przez długi czas bo dało się zauważyć jak coraz bardziej się denerwuje. Nachylał się, opierając prawą dłonią o blat, który znajdował się za mną. Drugą zaś dłonią przytrzymywał mój podbródek, obserwując z uwagą, a może z zaciekawieniem, moją twarz. Pstryknął palcami tuż przed moimi oczami, jakby próbował wybudzić mnie z transu. Zacisnął usta w wąską linie i po chwili wydobył się z nich cichy syk. - Kurwa, przyrzekam, że jak zaraz się nie ogarniesz to będę musiał cię walnąć. - po tych słowach otworzyłam szerzej oczy, w końcu się odzywając.
- C-co? - wyjąkałam cicho, skupiając całą swoją uwagę na jego twarzy, która znajdowała się milimetry od mojej. Na moje słowa, chłopak odsunął się ode mnie, prostując. Klasnął kilka razy w dłonie, głupkowato się uśmiechając.
- No w końcu. Co jest z tobą, dziewczyno nie tak? Potrzebujesz iść do psychiatry? - zmarszczyłam czoło, przyglądając mu się cały czas. Czy ten człowiek nie wiedział, co to jest empatia, współczucie? Nie chciałam, żeby się nade mną litował, ale mógł okazać trochę zrozumienia. Po prostu nie wierzę, że taki kretyn pracował z moim ojcem, normalnie nie wierzę. - Zawieszasz się jak do ciebie mówię.. ty w ogóle wiesz, że żyjesz? Zdajesz sobie sprawę z tego, co się do ciebie mówi? - a jemu nadal buzia się nie zamykała. - Halo?! - zaczął wymachiwać rękami przed moją twarzą jak jakiś idiota. I to ja mam niby problemy z psychiką?
Przyglądałam mu się zupełnie niewzruszona, unosząc jedną z brwi ku górze. Chciałam się już odezwać, ale ponownie usłyszałam jego głos. - Chyba wiem jak mogę cię rozbudzić.. - uniósł kilka razy swoje brwi w komiczny sposób, zsuwając swoje spodnie od desu jeszcze niżej i zaczął się do mnie zbliżać.
Natychmiast oprzytomniałam, zrywając się szybko z krzesła i układając ręce na jego klatce piersiowej, pchnęłam go w tył. Lekko się zachwiał, jednak po chwili odzyskuje równowagę, układając swoją dłoń po prawej stronie klatki piersiowej i udając, że go zraniłam, zaczął teatralnym głosem. - Och, Rose! Cóż tak złego uczyniłem, że odpychasz mnie od siebie? Nie chcesz mojej miłości, nie pragniesz jej? - zapytał, zbolałym głosem, przyciskając dłoń do piersi. Przyglądałam się całemu przedstawieniu, czekając na dalszy ciąg, który zaraz nastąpił. - Nie widzisz, że mnie ranisz? Łamiesz moje serce na drobne kawałki.. - rzekł, załamującym się głosem, pochylając głowę w dół. Przyjrzałam mu się uważnie i wywracając oczami, powiedział z rozbawieniem.

CZYTASZ
„Revenge"
Action" Mogłabym go zabić, a on, nawet konając, nie pomyślałby o zemście. " ~ To moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość.