Bal Dobroczyńców

88 8 0
                                    


W rezydencji Olivier, Dinah, Bruce, Diana, Jason i Selina byli już gotowi do wyjścia. Mężczyźni byli ubrani w eleganckie garnitury. Natomiast kobiety różniły się od siebie pod każdym względem.

DINAH- zielona suknia nad kolana, skórzana kurtka, klasyczne czarne szpilki, czarne kolczyki

DIANA- czerwona suknia(Nie przyległa, inspirowana grecją) długa, do ziemi, złote kolczyki, wiszące, złote sandały

SELINA-czarna,gładka suknia, długa, przyległa, z rękawami do łokci, Białe kolczyki, Białe buty

Dinah miała rozpuszczone, naturalnie zakręcone włosy. Diana miała spięty gładki kok. Selina miała luźnego kłosa. Mężczyźni zaniemówili na a ich widok. Zaśmiały się pod nosem i wyprowadziły ich na zewnątrz i wsiadły z nimi do limuzyny. Podczas podróży rozmawiali o planie.

- Mam przeczucie że to się źle skończy.-zamartwił się Queen.-Co jeśli sie zorientują że coś planujemy?

- Nie wycofają się. Są na to zbyt dumni. Szczególnie Joker i Harley. Reszta pewnie będzie się ukrywać gdzieś za kulisami albo wśród gości. Nikt nie zwróci na nich uwagi bo ludzie za bardzo myślą tylko o swoich sprawach. Najgorzej będzie jeśli zaczną atakować mieszkańców. Robią to tylko pod wpływem strachu więc po prostu ich nie prowokujmy.

-Skąd to wszystko wiesz?- zapytała Lance.

-Kiedyś już z nimi pracowałem.- zastanowił się chwile.- Alfred stój!!

Samochód się zatrzymał tak gwałtownie że Diana siedząc na przeciwko Bruca spadła prosto na niego.

-Nic ci nie jest?-spytał z troską.

- Tak. Gdyby nie ty rąbnęła bym w szybę. Dziękuję.

-Jason, o co ci chodzi?-spytała Kyle.

- Ja i Sel nie możemy wyjść z tej samej limuzyny co ty, Bruce. Wysiądziemy teraz i podejdziemy na nogach. To będzie mniej podejrzane. Z resztą każdy powinien tam pojechać innym samochodem.

-Masz rację, my też pójdziemy na nogach. Ale najpierw się przejdziemy prawda skarbie?-kanarek zwrócił się do ukochanego.

-Oczywiście że tak. W takim razie do zobaczenia na przyjęciu.

Całą czwórką wysiadła. Diana też ruszyła sie w stronę drzwi ale Bruce z powrotem ją przyciągnął do siebie. Bez słowa usiadła oni niego. Kiedy limuzyna ruszyła objął ją. Diana była zmieszana. W końcu się rozluźniła i oparła swoją głowe o jego ramie. Czuła jego zapach i była spokojna.

-Denerwujesz się.-stwierdził po chwili.

- Dlaczego tak myślisz?

-Inaczej się zachowujesz. Pierwszy raz uległaś mi. Po za tym wzięłaś głęboki oddech A dopiero później się uspokoiłaś. Ale twoje ręce...cały czas bawisz się palcami i zaczynają się pocić .Dlaczego ?

- Nie wiem. Mam obawy przed dzisiejszym wieczorem. Po za tym mam ostatnio problemy ze snem.

-Jakie problemy?

- Nie mogę zasnąć a jak już zasnę to śnią mi się same koszmary.

-Coś na to poradzimy. Obiecuje.

-Dziękuję.

Drzwi otworzyły się i wysiedli razem z auta. Wszystkie aparaty zwróciły się na nich. Uśmiechneli sie do nich. Po chwili weszli do środka. Oczywiście było tu całą śmietanka towarzyska. Przywitali się z najważniejszymi ludźmi.

-Zatańczysz?

-Rodzinie Wayn'ów się nie odmawia.-uśmiechnęła się do niego.

- To zapraszam.

MIĘDZY WYMIARAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz