|Ticci Toby|
Westchnąłem, słysząc zamykane drzwi. Próbowałem wstać, ale czarnowłosy mnie powstrzymał.
- Masz leżeć. - i mnie położył.
Przewróciłem oczami. Nie jestem dzieckiem. Jestem od niego starszy, więc niech mi nie rozkazuje. Obruciłem się na bok i próbowałem zasnąć, ale jeden osobnik mi nie dawał.
- Musisz tak na mnie patrzeć? - mruknąłem.
- Sorry, ale ciekawi mnie co tam masz. - pokazał na plaster.
- Nic, co powinno cię interesować.
- No weeeeź...
- Nie.
- Tobyyy...
- Nie.
I tak kilkanaście minut. Irytował mnie tym. Warknąłem pod nosem i siadłem. Popatrzyłem na niego chwilę, po czym zacząłem zrywać powoli plaster. Uśmiechał się zwycięsko. Zerwałem plaster i zwinąłem, bo do niczego już się Nir nadawał.
- O kur...
|Jeff the Killer|
|Dwa dni później|- Jack. - odezwał się Roześmiany. - Helen, Zero, Ann.
- Helen kill, Ann kiss, Zero merry. - rozejrzał się.
Aktualnie się nam nudzi i postanowiliśmy z chłopakami w coś zagarać. Muzyka, rozmowy i zero dziewczyn. No i znowu wszystko ucichło, kiedy w drzwiach pojawił się proxy. Kiwnął tylko na bezokiego i usiadł.
- Co taka cisza? - Jack znowu włączył muzykę. - Jeff. - spojrzałem na niego. Dziwnie się uśmiechał... - Toby, Nina, Jane.
Wiedziałem, że coś takiego odwali. Tylko się dowiedział o mojej orientacji... Westchnąłem, przywracając oczami. Wszyscy patrzyli na mnie z wyczekiwaniem, poza Toby'm.
- Nina kill, Jane kiss, Toby merry. - upiłem łyk piwa. - No co? - zmarszczyłem brwi, bo wszyscy na mnie patrzyli.
- Nic, nic. - zaśmiał się Jack, unosąc ręce na wysokość ramion.
- Mhm. - mruknąłem.
- Toby... Ty serio zawsze musisz sobie coś zrobić? - wszyscy spojrzeliśmy na bruneta. Miał poranioną rękę. Patrzyłem na jego krew.
Chłopak spojrzał na rękę i wzruszył ramieniem.
- Mogę? - wypaliłem nagle, pokazując na ranę. Teraz wszyscy patrzyli na mnie.
Toby uniósł brew i wystawił rękę w moją stronę. Nie spodziewałem się tego, co po chwili zrobiłem. Zacząłem po prostu pić jego krew. Pierwszy raz coś takiego robiłem... Była pyszna...
- Jeff, co ty robisz? - szturchnął mnie Roześmiany.
Otrząsnąłem się i zostawiłem rękę chłopaka, zlizując resztki krwi z ust.
- No co? - zapytałem, marszcząc czoło.
- Nie, nic, nic... Brać ich! - krzyknął Jack i dosłownie rzucili się na mnie i Toby'ego.
- Zostawić mnie skurwysyny! - wyrywałem się najbardziej jak mogłem, ale ich było kilku, a ja jeden...
- Jak zrobisz jedną rzecz... - uśmiechał się jak tylko Szatan umie. Już się o to boję... - Skoro poślubił byś Toby'ego, to macie się pocałować, ale w usta i tak dłuuuuuuugoooo. - wyszczerzył się.
Westchnąłem, przywracając oczami. Jemu alkoholu już starczy.
- Myślisz, że coś tym osiągniesz? - uniosłem brew.
CZYTASZ
Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›
FanfictionNigdy nie pozwól zabrać sobie wspomnień, nawet tych najgorszych, ponieważ to one nas kształtują i uczą.