|Ticci Toby|
Siedziałem po turecku z głową Jeffa na nogach. Bawiłem się jego włosami, a on moimi sznurkami od bluzy. Zerknąłem na zegarek.
- Jeff, muszę iść. - przeczesałem jego włosy. To miał być pierwszy trening od postrzelenia.
- Nieee iiiidź... - skrzyżował nasze spojrzenia. - Co jeśli znowu mi cię postrzelą? - wtulił się w mój brzuch.
- Nic mi się nie stanie. - pogłaskałem go po włosach.
- Nie puszczę cię. - mocniej mnie przytulił
- Jeff... - zmarszczyłem lekko czoło.
- Nie możesz powiedzieć, że nadal źle się czujesz? - podniósł na mnie wzrok.
- To tak nie działa. - westchnąłem, na co zrobił smutną minę.
Tak szczerze to wolał bym z nim tutaj posiedzieć nawet w ciszy, ale treningi są urządzane odgórnie.
Chłopak powoli mnie puścił i zawiązał ręce, odwracając głowę.
- To nie jest mój wymysł. - mruknąłem i wyszedłem z pokoju, zabierając po drodze toporki.
Wyszedłem na zewnątrz, ale nikogo nie było. Totalnie pusto. Zmarszczyłem czoło i wspiąłem się na gałąź drzewa.
Czekałem tak z 10-15 minut, ale nikt nie przyszedł. Zeskoczyłem z drzewa, zrzucając wcześniej toporki na ziemię po czym wróciłem do swojego pokoju. Odłożyłem toporki na ich miejsce i usiadłem na swoim łóżku. Może są na jakieś misji? Nie... Wiedziałbym o tym.
- Toby, grasz z nami? - zapytał Jack, wychylając się zza drzwi.
- Hmh? W co? - zerknąłem na niego.
- W pytanie i wyzwanie! Udało nam się przekonać Papcia, żeby odwołał wam trening w celu "zawiązania bliższych relacji". - zrobił cudzysłów palcami.
- Nie chce mi się... - mruknąłem, przeciągając się.
- No weź, wszyscy grają! Nawet Ben!
- Porównujesz mnie do maniaka gier? - uniosłem brew.
- Nie marudź i chodź. - złapał mnie za ramię i pociągnął do salonu. Przewróciłem oczami i szedłem za nim. - Są wszyscy! - krzyknął i posadził mnie obok Jane, a sam usiadł obok mnie. Byli wszyscy, poza Sally.
Zerknąłem na Jeff'a, siedzącego między Niną, a EJ'em. Dziewczyna ciągle coś do niego gadała, a ten ją po prostu zlewał, patrząc na mnie. Uśmiechnałem się do niego i oparłem plecami o fotel, stojący za mną.
- Kto zaczyna? - zapytał Tim.
- Ja mogę! - krzyknął Ben. - Hmm... Zero! Prawda, czy wyzwanie?
- Prawda.
- Hmm... - zmrużył lekko oczy. - Podoba ci się ktoś w Rezie?
- No chyba cię coś boli, skrzacik. - prychnęła. - Nie. Jack. - spojrzała na Roześmianego.
- Wyzwanieee! - zaśmiał się cicho.
***
Graliśmy już jakieś dwie godziny i niektórym zaczęło się to nudzić, więc zostałem ja, Jeff, Jack, Nina, Zero, Helen i Ben. Aktualnie wiedziałem na kolanach Jeff'a, zamieniłem się z Jack'iem na bluzy, miałem zrobiony przez Jane warkoczyk przy uchu i czapkę Ben'a. Bawiłem się skalpelem z bluzy Jack'a, słuchając co się wokół dzieje.
- Nina. - odezwał się Jack.
- Wyzwanie.
- Odpierdol się ode mnie. - prychnął Jeff.
Zaśmiałem się cicho. Jack spojrzał na Jeff'a i znowu na Ninę.
- Odpierdol się od Jeffa. - wzruszył ramionami.
- To niemożliwe! - wtrącił się Helen.
- Dobra, to co innego... Hmm... - postukał palcem w swoją wargę, by się skupić. - Nie wiem... Zatańcz coś.
Dziewczyna wstała i zaczęła tańczyć... A bardziej machać nogami i rękami jak pojebana.
- Okeeej... - usiadła, a ja próbowałem wymazać tamten obraz z pamięci. - Toby.
- Wyzwanie. - burknąłem, na co dziwnie się uśmiechnęła.
- Masz pocałować osobę po twojej prawej.
Uniosłem brew i zerknąłem na kanibala, który właśnie siedział po mojej prawej.
- Spierdalaj. - mruknąłem, bardziej się wtulając w swojego chłopaka, na co pocałował mnie w czoło.
- Nina, ty coś ćpałaś? - zapytał bezoki, a dziewczyna pokręciła głową na nie.
- Ja po prostu chce pokazać Toby'emu, że nie kocha Jeff'a, bo tylko ja mogę go kochać. - poprawiła włosy.
Przewróciliśmy wszyscy oczami. No... Nie wszyscy.
Wtedy wpadłem na pomysł. Zszedłem z kolan Jeff'a i usiadłem tak, żeby był po mojej prawej, na co chłopak się uśmiechnął.
- Teraz mogę wykonać zadanie. - uśmiechnąłem się, patrząc na chłopaka.
- Gorzko! Gorzko! - zaczął Helen, na co się cicho zaśmiałem.
Położyłem mu dłoń na policzku i przyciągnąłem jego głowę do swojej, łącząc nasze usta, zamykając oczy. Chłopak natychmiastowo odwzajemnił, pogłębiając pocałunek. Mimowolnie zacząłem cicho mruczeć.
- 10... 9... - Jack zaczął odliczać, a reszta, oprócz Niny, zaczęła z nim.
Uśmiechnąłem się lekko, zawiązując mu ręce na karku, a on jedną rękę położył na moim biodrze, a drugą głaskał kciukiem po szyji.
- 6... 5...
Jeff bardziej mnie do siebie przyciągnął i rozchylił językiem moje wargi, wsuwając go lekko do mojej buzi, na co go delikatnie przygryzłem, powodując u chłopaka mruknięcie.
- 2... 1!
Nie chciałem tego jeszcze przerywać. Dałem chłopakowi o tym znać, siadając mu na kolanach i wplątując mu palce we włosy. Poczułem jego dłonie na udach, na co lekko się zarumieniłem i pociągnąłem delikatnie za jego włosy. Chwyciłem jego dolną wargę w zęby, otwierając oczy i uśmiechając się. Jeff szybko mnie cmoknął i uwolnił się z moich zębów, patrząc mi w oczy.
- Już myślałem, że się zjecie, albo zaczniecie pieprzyć. - zaśmiał się Helen.
Przewróciłem oczami i zauważyłem, że nie ma Niny. Nawet lepiej, że sobie poszła.
- A tobie co? - zapytał Ben, patrząc na Zero.
- Hmm... Co? - zerknęła na niego i dotknęła nosa. - Kur... Macie chustkę? - zasłoniła nos, a ja się cicho zaśmiałem, wtulając w Jeffa. Wyglądała jak burak.
Jack rzucił jej kawałek bandaża, który przyłożyła do nosa.
- Yaoistkaaaa... - Helen wystawił język.
- Przeszkadza ci to? - prychnęła dziewczyna.
- Co to yaoistka? - zapytała Sally, która weszła do salonu z Jane.
Spojrzeliśmy na nie.
- Yaoistki lubią całujących się chłopców. - odpowiedział szybko Jack, wzruszając ramionami.
- Bleeehh... - skrzywiła się i wystawiła język.
Znowu się zaśmiałem. Oddałem Ben'owi czapkę, zamieniłem się z Jack'iem na bluzy, oddałem mu skalpel i rozplątałem warkoczyk.
Czy tylko mi nie działa ten przycisk "Opublikuj" na telefonie? ;-;
CZYTASZ
Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›
FanfictionNigdy nie pozwól zabrać sobie wspomnień, nawet tych najgorszych, ponieważ to one nas kształtują i uczą.