|Ticci Toby|
Z transu wyrwała mnie ręka przed moją twarzą i cichy śmiech. Zamrugałem kilka razy i rozejrzałem.
- Żyjesz? - zaśmiał się Jeff. Pokiwałem potakująco głową i przetarłem oczy. - Od pięciu minut siedzisz tutaj i patrzysz się na mnie jak na obrazek. Nawet nie mrugnąłeś.
To tłumaczy ten piasek pod oczami. Zmrużyłem je lekko i znowu zamrugałem.
- Zapatrzyłem się. - wymamrotałem.
- Na mnie? - uniósł brew, uśmiechając się.
Chyba tak...
- No chyba nie. - burknąłem i wróciłem do siebie.
Gdy tylko to zrobiłem, dostałem mini zawału.
- No chyba tak. - dalej się uśmiechał i stał na wprost mnie.
- Operator cię zabije, jak cię tutaj zobaczy.
- Ojoj... Toby się o mnie martwi... Urocze. - poczułem jego dłoń na policzku.
Spojrzałem na jego rękę i na niego, rumieniąc się lekko. On złapał moją dłoń swoimi i ją pocałował, na co bardziej się zaczerwienilem, a serce przyśpieszyło. Co się ze mną dzieje? Dlaczego przy nim? Patrzyłem na nasze dłonie. Dlaczego taki ich widok mi się spodobał? Co. Jest. Grane.
Czułem jego wzrok na sobie i to, jak się uśmiecha. Przy nikim nigdy się tak nie czułem. Boję się, że on zaczyna mi się podobać... Nie. On już mi się podoba, a ja się zakochuje...
- Chyba znowu się zapatrzyłeś. - uśmiechnął się lekko.
Odwróciłem wzrok, bardziej się czerwieniąc. Jeff zgarnął moje włosy za ucho i pocałował w czoło. Ygh... Nie rumień się...
Ręka mi zaczęła drżeć. No tak... Leki... I cała chwila poszła w łeb.
Odchrząknąłem i podeszłem do biurka. Otworzyłem szufladę i wyjąłem z niej tabletki. Wziąłem po jednej z każdego opakowania.
- Sporo tego. - znowu zawał.
Zamknąłem oczy i połknąłem tabletki, popijając je wodą, którą podał mi Jeff. Odwróciłem się i chciałem iść, ale wpadłem na chłopaka. Jak się okazało, dalej trzymał moją rękę, a ja nawet nie zwróciłem na to uwagi. Podniosłem na niego wzrok. Staliśmy tak blisko siebie... Przystanąłem na palcach i dosłownie na chwilkę złaczyłem nasze usta. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, po prostu odczułem taką potrzebę... Potrzebę poczucia smaku jego ust. Patrzył na mnie zaskoczony, a ja na niego zawstydzony. Spuściłem wzrok i zacząłem gryźć wargę.
- No, nie spodziewałem się, panie "nie jestem gejem".
Mocniej przygryzłem wargę, pesząc się. Jeff złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę tak, że musiałem na niego spojrzeć. Wyjął kciukiem moją wargę i przejechał nim po niej, na co uchyliłem usta. Pociągnął ją, patrząc na nią, a ja stałem zarumieniony i zawstydzony.
Spojrzał mi prosto w oczy, puszczając wargę. Serce powinno bić mi tak szybko? Założę się, że nawet on je słyszał. Zaczął głaskać zewnętrzną stroną dłoni mój policzek i się nade mną nachylił, trzymając drugą ręką moją dłoń. Dlaczego tu jest tak gorąco? Gładził kciukiem moją skórę na dłoni i patrzył mi prosto w oczy, a ja w jego. Miękły mi kolana od tego spojrzenia. Z każdą chwilą zbliżał się bardziej, a ja coraz szybciej oddychałem. Już dotykaliśmy swoich ust...
- Wiedziałem, kurwa, wiedziałem!
Natychmiastowo od niego odskoczyłem, odwracając zawstydzony wzrok, jednak Jeff dalej trzymał moją dłoń. Jack, kurwa... Dlaczego w takim momencie?
Przeklnąłem cichutko pod nosem.
- Masz słabe wyczucie czasu. - mruknął Jeff.
- Toby, kurwa no... Jesteśmy przyjaciółmi, a mi nic nie powiedziałeś. - powiedział oskarżycielsko Jack.
Jeff zauważył moje zakłopotanie i przytulił mnie. Tak po prostu. Objął mnie rękami, a ja się wtuliłem, chowając się w jego ramionach. Zerknąłem na Jack'a kątem oka.
- Ahhh... Rozumiem. - uśmiechnął się szeroko. - Chcecie pobyć sami.
Mruknąłem coś cicho, czego sam nie zrozumiałem. Byłem okropnie czerwony i zawstydzony.
- No dobra... Ale od kilku minut jest obiad i wszyscy czekają na was.
- Nie jestem głodny. - powiedział Jeff.
- Ja też nie. - odezwałem się cicho.
- Ookeeej. - zaśmiał się Jack i opuścił mój pokój z uśmiechem.
Bardziej się w niego wtuliłem. Był taki cieplutki... Poczułem jego rękę na głowie, która mnie głaskała.
- Too... Heh... Na czym stanęło?
Podniosłem na niego wzrok. To nie fair, że on jest wyższy i to o głowę, a do niskich nie należę. Jestem starszy i powinienem to ja być wyższy.
Wstrzymałem oddech, kiedy nagle zostałem przycisnięty do ściany przez chłopaka. Przylgnął do mnie tak ściśle, że nie było między nami wolnej przestrzeni.
- C-co robisz...? - zapytałem zestresowany.
- Spokojnie, księżniczko. - uśmiechnął się dziwnie i nachylił nad moim ramieniem.
Przęłknąłem głośno ślinę, czego nie mógł nie usłyszeć. Zaczął jeździć nosem po mojej szyji, na co zacząłem szybciej oddychać. Nie miałem pojęcia co kryje się w jego głowie i co może planować.
Poczułem jak przechodzą mnie przyjemnie dreszcze, kiedy muskał ustami moją skórę. Zacisnąłem nagle ręce na jego bluzie.
- Jeszcze nawet nie zacząłem. - zaśmiał się cicho.
Zerknąłem na niego.
- Jeff... Co ty planujesz? - zapytałem cicho, na co on się uśmiechnął.
- Lubię jak mówisz moje imię, ale chyba wolał bym, żebyś je wyjękiwał z rozkoszy...- szepnął mi do ucha, a ja się bardziej zaczerwieniłem. Zerknął na moje policzki i cicho się zaśmiał. - Wstydzioch. - cmoknął mnie krótko, a ja nawet nie zdążyłem odwzajemnić.
Czułem jego natarczywy wzrok na sobie, ale ja na niego nie patrzyłem. Byłem zbyt zawstydzony tą całą sytuacją.
Żyjesz pod jednym dachem z gościem, z którym praktycznie nie gadasz, on zaczyna się do ciebie przystawiać, zostajecie przyłapani przez przyjaciela na całowaniu się, kiedy zrozumiałeś, że jesteś innej orientacji niż myślałeś, w międzyczasie się w nim zakochując. Mam dziwne życie...
Poczułem jak podnosi moją głowę za podbródek, przez co musiałem na niego spojrzeć. Patrzył mi prosto w oczy, a ja w jego. Mogłem utonąć w tym spojrzeniu. Było takie czułe, ale z nutką szaleństwa. Znowu złączył nasze usta na dosłownie sekundę, która mogła trwać wieczność, po czym zszedł pocałunkami na moją szyję. Włożył mi ręce pod bluzę i zaczął błądzić rękami po mojej tali. Zamknąłem oczy, skupiając się tylko na jego dotyku. Jęknąłem cicho i przechyliłem głowę w drugi bok, kiedy przyssał się do mojej skóry. Zaplotłem dłonie na jego karku i objąłem go nogą w pasie, by bardziej go przybliżyć, co o dziwo się udało. Chłopak oderwał się ode mnie, zostawiając ciemnoczerwony, mokry ślad, po czym zabrał się za kolejny. Kolejne jęknięcie wyrwało się z moich ust. Głaskał mnie po udach, co zaczęło mnie bardziej podniecać. Przygryzłem wargę, odchylając głowę do tyłu, na co Jeff przejechał powoli językiem po moim gardle. Chwycił moją głowę w dłonie i oparł się swoim czołem i moje.
- Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś mój, księżniczko.
![](https://img.wattpad.com/cover/172641538-288-k276319.jpg)
CZYTASZ
Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›
FanfictionNigdy nie pozwól zabrać sobie wspomnień, nawet tych najgorszych, ponieważ to one nas kształtują i uczą.