|Ticci Toby|
Clockwork opowiedziała mi mniej-więcej jak wyglądało nasze życie, ale dziwnie się przy niej czułem. Próbowałem tego nie okazywać i zachowywać się swobodnie, ale coś mi tutaj nie pasowało, jakby coś przede mną ukrywała. Aktualnie przyglądałem się zdjęciu grupowemu na którym byli podobno nasi znajomi, jednak o jednym wciąż nic nie wiem.
- Kto to jest? - zapytałem, pokazując na chłopaka w białej bluzie.
Stał z założonymi rękami, szeroko się uśmiechając. Za szeroko jak na człowieka.
- Ygh... To najbardziej zjebany człowiek na ziemi. Nie wiem dlaczego, ale miał do ciebie jakiś uraz, bo zawsze ci dokuczał, a raz próbował nawet zabić. - przewróciła oczami. - Głównie przez niego się przeprowadziliśmy.
Westchnąłem cicho, patrząc na zdjęcie czarnowłosego. Dużo osób z tego zdjęcia chce się mnie pozbyć...
Poczułem czyjeś ręce zawieszone na mojej szyji i spojrzałem na brunetkę, która się do mnie uśmiechała.
- Ale teraz jest cisza, spokój i nikt nam nie dokucza.
Pokiwałem głową bez przekonania i zerknąłem jeszcze szybko na zdjęcie.
Skoro ten chłopak tak bardzo mnie nawidził, to dlaczego patrzył na mnie bez krzty nienawiści?
I dlaczego na tych naszych zdjęciach Clockwork wygląda, jakby ktoś przykleił sobie kartkę na oko i umazał krwią?
- Wybacz Clock, ale jakoś ci nie wierzę. - powiedziałem zgodnie z prawdą, patrząc gdzieś w bok.
Kątem oka zauważyłem, że uśmiech zniknął jej z ust.
- Jak to? - zapytała zaskoczona.
- Nie wierzę ci w to, że jesteśmy razem, ani w to, że ten chłopak mnie nienawidzi. W nic ci nie wierzę. - zdjąłem jej ręce z karku i ruszyłem w kierunku drzwi wyjściowych.
- Chwila, gdzie idziesz?! - zapytała spanikowana.
- Znaleść ich i odzyskać pamięć.
Otworzyłem drzwi i już miałem wychodzić.
- Nigdzie nie idziesz. - poczułem jak coś uderza mnie w tył głowy, przez co straciłe równowagę i się przewróciłem. - Zostaniesz tutaj ze mną, kochanie. - ponowne uderzenie.
Tym razem zapadła ciemność.
***
- Ustawcie się! - krzyknęła dziewczyna zza obiektywu.
Poczułem jak się unoszę i obkręcam kilka razy. Zacząłem się cicho śmiać, patrząc na zamazaną twarz, która po chwili zbliżyła do mojej, łącząc nasze czoła. Po chwili poczułem grunt pod nogami i złapałem ręce osoby przede mną. Mówiła coś, ale nie słyszałem co.
- Powiedzcie: śmierć!
Puściłem jego ręce i spojrzałem w obiektyw, mówiąc nakazaną frazę. Błysk flesza chwilowo mnie oślepił, po czym usłyszałem bardzo niewyraźne:
- Wróć do mnie, księżniczko.
- Przecież tu jestem. - uśmiechnąłem się i spojrzałem jeszcze raz na osobę.
- Nie, nie ma cię.
Kolejny błysk.
Po chwili obraz zaczął się wyostrzać i zobaczyłem chłopaka w białej bluzie i nienaturalnym uśmiechem.
***
Nie obudziłem się tym razem samodzielnie. Poczułem uderzenie w policzek i obudziłem się. Rozejrzałem się nerwowo, ale nikogo w zasięgu mojego wzroku nie było, przez otaczającą mnie ciemność, rozświetlaną przez słabe światło żarówki. Chciałem wstać, ale byłem związany, więc zacząłem panikował i próbować się uwolnić. Na marne.
- Dlaczego mnie nie kochasz? - usłyszałem z cienia.
Spojrzałem w kąt, z którego dochodził głos. Dopiero po chwili zauważyłem sylwetkę osoby.
- Wypuść mnie ty świrusko!
- Ja tylko chciałam, żebyś mnie pokochał... - powiedziała, łamiącym się głosem. - Przecież jestem od niego lepsza... - usłyszałem cichy szloch.
- Jesteś popierdolona!
Wyszła z cienia trzymając w ręku tasak.
- Skoro ja cię nie mogę mieć, to nikt nie będzie.
Podeszła bliżej i nachyliła się nade mną. Zacząłem się rwać i to nie tylko przez tiki. Poczułem głęboko rozcinaną skórę na nogach i rękach. Ciągle się wyrywałem, nie chcąc mieć przeciętej żadnej ważnej żyły ani tętnicy.
- Kochasz mnie?
- T-tak... - skłamałem, mając nadzieję, że mnie zostawi.
- Łżesz! - rozcięła mi policzek i przyłożyła ostrze do oka, trzymając za podbródek. - Teraz nigdy na nikogo nie spojrzysz tak, jak powinieneś patrzeć na mnie! - powiedziała roztrzęsiona, zbliżając coraz bardziej ostrze.
Odsunąłem głowę jak mogłem, kiedy rozgległ się chrzest odbezpieczanej broni, a po chwili zobaczyłem kolejną postać. Była to czarnowłosa dziewczyna z włosami do ramion i grzywką na bok. Nos i usta przykrywała jej czarna chusta. Miała czerwoną koszulę i szare spodnie z kozakami na obcasie po kolana. Trzymała w ręce pistolet, celując w głowę Clockwork.
- Szach-mat, Clock. - powiedziała, a broń wypaliła.
Czułem jakby ktoś właśnie wyrwał mi gałkę oczną.
|???|
- Ja idę od tyłu, a ty przez dom.
Zrobiłam tak, jak mi kazano. Weszłam do domu i jak najciężej mogłam ruszyłam w stronę ledwo słyszalnych głosów, stawiając ostrożnie kroki. Mimo obcasów udało mi się to zrobić naprawdę cicho, co było osiągnięciem. Zeszłam po schodach, uważając na stopnie i dalej kierowałam się w stronę głosów. W końcu znalazłam pomieszczenie i zaszłam zegarek od tyłu, celując w jej potylicę. Zauważyłam przywiązanego do belki Toby'ego, ale szybko skierowała swoją uwagę na brunetkę, odbezpieczając broń. Zobaczyłam jak się spina, po czym wypowiedziałam swoją kwestię:
- Szach-mat, Clock.
Nacisnęłam spust i krew rozbryzgła na moje ubrania i włosy dziewczyny. Jednak nie tylko to zostało zakrwawione.
- Cholera... Chodź tu debilu! - krzyknęłam do bruneta, który po chwili pojawił się. - Bierz go na ręce, bo ja go nie uniosę. - mruknęłam pod nosem, patrząc na trupa pod moimi nogami. Schowałam broń, zabezpieczając ją i spojrzałam na chłopaka, który robił coś na telefonie, więc mu go zabrałam. - Później popiszesz ze swoim chłoptasiem! Mamy tu coś ważniejszego do roboty!
- Ale się wredna zrobiłaś, Hopkins. - mruknął, na co zdjęłam chustę z twarzy, pokazując blizny po zaszytym uśmiechu.
- Od zawsze byłam. - powiedziałam przesłodzonym głosem i spojrzałam na krwawiącego mocno nastolatka. - Szybciej, bo oko straci, a obiecaliśmy, że wróci cały. - uderzyłam go w potylicę.
- No dobra, wielka pani emo.
- Ej. To, że mam fryzurę na emo, nie oznacza, że nim jestem.
Uderzyłabym go znowu, ale to rozpoczęło by między nami wojnę, a Toby by się wykrwawił.
W końcu podniósł go i mogliśmy wrócić do rezydencji.
CZYTASZ
Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›
FanfictionNigdy nie pozwól zabrać sobie wspomnień, nawet tych najgorszych, ponieważ to one nas kształtują i uczą.