|Ticci Toby|
Obudziłem się i jak zwykle nie miałem czasu żeby się ubrać. W piżamie usiadłem przy stole, przy którym było cicho. Zawsze myślałem, że będzie tu wrzawa, a tu zaskoczenie. Siedziałem obok Jeffa. To znaczy... Sally chciała się zamienić z nim miejscami. Nie wiem czemu. Może się mnie bała? Nagle poczułem czyjąś rękę na udzie. Zerknąłem na Jeffa, a on jak gdyby nigdy nic jadł. Za wszelką cenę próbowałem się nie zarumienić. Dlaczego do niego nic nie dociera? Westchnąłem i dokończyłem posiłek. Wstałem od stołu i poszedłem do pokoju. Właśnie się ubierałem, kiedy usłyszałem zamykane okno.
- Musisz się tu zakradać? - mruknąłem.
- Owszem, muszę, a ty nie musisz się ubierać, bo i tak zaraz to z ciebie zdejmę. - wyszczerzył się.
Przewróciłem oczami.
- Chciałbyś.
Dosłownie sekundę później poczułem jak ktoś mnie chwyta w tali.
- A żebyś wiedział, że chciałbym. - wyszeptał mi do ucha, przejeżdżając palcem po kręgosłupie.
Wyprostowałem się przez ciarki.
- Dasz mi się ubrać? - zapytałem cicho, zerkając na niego zza ramienia.
- Może... - uśmiechnął się. Ugh... Dlaczego on jest taki?
Zaczął mnie głaskać go ręce, przez co wyszła mi gęsia skórka, po której przejechałem palcem.
- Jesteś pewny, że jesteś hetero? - zapytał wprost do mojego ucha, na co się zaczerwieniłem.
Właśnie zacząłem w to odrobinkę wątpić...
- A co cię to?
- Chce po prostu wiedzieć. - wzruszył ramionami.
- To moja prywatna sprawa. - założyłem jakoś bluzę.
- Wiesz co? Sprawdzę to.
- Co.
Po chwili leżałem na łóżku, a on na mnie, trzymając moje nadgarstki, które próbowałem wyrwać.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. - uśmiechnął się i zaczął mnie namiętnie całować.
Otworzyłem szerzej oczy, patrząc na niego. Chciałem go odsunąć od siebie, ale mimowolnie zacząłem odwzajemniać. Chłopak się uśmiechnął i puścił moje nadgarstki, by zacząć głaskać kciukiem moją szyję. Poddałem się. Pod wpływem tego pocałunku i jego dotyku można było się rozpłynąć. Wplotłem palce w jego włosy i zacząłem lekko za nie ciągnąć. Westchnął cicho i zaczął wkładać język do mojej buzi. Byłem okropnie czerwony, ale zacząłem robić to samo. Mój plaster był już cały przesiąknięty śliną. Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na niego. Opamiętałem się i go odsunąłem, cały czerwony. Brałem głębokie wdechy, bo było mi naprawdę gorąco. Jeff patrzył na mnie i zlizał ślinę z ust i uśmiechu.
- I jak, księżniczko? - ciągle się uśmiechał.
Patrzyłem na niego, uświadamiając sobie moją orientację. To takie... Dziwne... Jeszcze kilka minut temu nigdy nie powiedział bym, że jestem homo, a teraz lizałem się z chłopakiem i - co ważniejsze - podobało mi się to. Jeszcze dziwniejsze jest to, że ktoś wiedział o tym szybciej niż ty sam. Normowałem oddech, patrząc na niego. On patrzył na mnie wyczekująco. Miałem już się odezwać, kiedy usłyszałem głos w głowie.
- Przyjdź do mnie.
- Jaa... - odchrząknąłem i zabrałem ręce z jego głowy. - Ja muszę iść...
Wygrzebałem się spod niego.
- Jasne... - powiedział cicho.
- To... Ja już pójdę...
Wstałem i skierowałem się do drzwi.
- Ale to twój pokój.
- Wiem. - powiedziałem i wyszedłem.
Udałem się do biura Operatora. Zapukałem i wszedłem do środka. Gdy tylko to zrobiłem, otoczył mnie Shadow. Położyłem się na stole operacyjnym, jak pokazywał.
- Jak się czujesz, Toby?
- Dziwnie... - zmarszczyłem lekko czoło, gdy podwinął moją bluzę.
- A czemuż to? - zaczął wymieniać mi szwy.
Wiedziałem, że mogę ufać Operatorowi. W końcu nie chciałby nigdy dla mnie źle.
Patrzyłem jak Hoodie i Masky trenują. Sam jeszcze nie mogę, bo rana nie do końca się zagoił. Po prostu siedziałem na werandzie i oglądałem.
- A ty czemu nie z Jeff'em?
- Bo nie.
Bezoki usiadł obok mnie.
- Ale serio byście do siebie pasowali. Tylko, ze ty się ciągle upierasz, że jesteś heteroo...
Przewróciłem oczami. Co on tak się na nas uwziął?
- Wcale nie.
- O wilku mowa... Cześć Jeff.
Zerknąłem na czarnowłosego i poczułem ciepło na policzkach. Chłopak usiadł na barierce.
- Cześć. - mruknął.
Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Jeff. Prawda, że pasujecie do siebie z Toby'm? - odezwał się Jack.
Przewróciłem oczami. Co. Za. Debil.
- Nie wiem... Może... - wzruszył ramionami czarnowłosy.
- No widzisz? Zostań gejem i tyle, jaka w tym filozofia?
- Debilu tu chodzi o geny. - mruknąłem. - To nie jest tak, że jednego dnia będę hetero, drugim homo, a trzecim bi. Z tym się rodzisz. - wystawiłem język.
Dziwnie jest zrozumieć to, że praktycznie od zawsze podobali mi się chłopcy. Była taka jedna sytuacja...
Jack mruknął coś pod nosem i poszedł sobie, a Jeff usiadł przede mną. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Po dłuższej chwili postanowiłem się odezwać.
- Dlaczego to robisz?
- Hmh? - potrząsnął głową i znowu na mnie spojrzał.
- Dlaczego się do mnie przystawiasz?
- Bo mi się podobasz, mówiłem już. - przewrócił oczami.
- No i w końcu nie wiem czy warto było przerywać całowanie cię, czy nie. - westchnął, a ja bardziej się zaczerwieniłem.
- W jakim sensie? - uniosłem lekko brew.
- Gdybyś był homo nie musiałbym przerywać, księżniczko. - uśmiechnął się zawadiacko i oblizał wargi. Co za...
- Pomarzyć sobie możesz... - burknąłem, zawiązując ręce.
- Zobaczy się. - szerzej się uśmiechnął.
- I co? Zgwałcisz mnie? - prychnąłem, przywracając oczami.
- Jeśli będzie trzeba, ale wolał bym, żebyś sam tego chciał. - wyszczerzył się.
Jaki on głupiii... I przez to uroczy... Chwila, co?
CZYTASZ
Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›
Fiksi PenggemarNigdy nie pozwól zabrać sobie wspomnień, nawet tych najgorszych, ponieważ to one nas kształtują i uczą.