IV.

3.3K 522 515
                                    


- Czekaj, Seok-ah. Co masz na myśli mówiąc, że z nim byłeś?

- Było tak strasznie wysoko... Nie mogłem nawet się ruszyć, kiedy on... - Hoseok potrząsnął głową. - Hyung, to moja wina, że to wszystko się dzieje. Do mnie pierwszego napisał. To wszystko nie skończy się, dopóki się z nim nie skonfrontuję.

Tłumaczenie Hoseokowi, że to wszystko bzdury, bo Jeongguk nie mógł tak po prostu wstać z grobu, było w tym momencie kompletnie bez sensu. Yoongi widział ten szaleńczy błysk w jego oczach. Nagłą, napędzaną ekstremalnym strachem, brawurę. Miał nadzieję, że już nigdy więcej nie będzie musiał jej oglądać, a jednak.

Poza tym, Yoongi nie był już taki pewny. Niczego.

No, może jednego.

- Seok-ah, skup się - poprosił, łapiąc przyjaciela za skrawek koszulki. Przyciągnął go bliżej. Teraz jedynym, co widział, były rozszerzone źrenice Hoseoka. - Kto jeszcze o tym wie?

- ...co?

- Kto jeszcze wie, że tam byłeś. Że byłeś z Gukiem.

- Nikt! Nie powiedziałem nikomu oprócz ciebie i... - Chłopak zamarł. Yoongi miał wrażenie, że zaraz sam postrada zmysły.

- I kogo? Komu jeszcze powiedziałeś, Hoseok?

- Chyba nie myślisz, że...

- Nie wiem, co myślę. Ale ktoś wyraźnie bawi się naszym kosztem i bawi się też śmiercią Guka, więc nie będę ryzykował przeoczeniem czegokolwiek. Nie, gdy chodzi o ciebie.

Hoseok drgnął.

- Yoongi...

To nie był jednak czas na ckliwe momenty.

- Kto jeszcze wie, Hoseok? Komu powiedziałeś?

Hoseok wziął głęboki, lekko urwany oddech.

- Po pogrzebie Guka... nie radziłem sobie najlepiej, ale ty... przeszedłeś to tak ciężko, hyung, nawet jeśli nie dawałeś tego po sobie poznać. Wiem, że był dla ciebie jak brat. I obarczanie cię moimi problemami w tej sytuacji wydawało mi się tak niewłaściwe. Ale nie chciałem być sam.

- Seok-ah.

- Przyszedł do mnie Jin-hyung, przyniósł alkohol. Obiecał, że nikomu nie powie. Mam na myśli, hyung, znasz go. To Jin-hyung. On zawsze się nami opiekuje - powiedział Hoseok z desperacją w głosie, jakby próbował przekonać już nie Yoongiego, ale samego siebie.

Yoongi bił się z myślami.

Czyli Seokjin przez cały ten czas, przez całe pół roku, wiedział, że Hoseok był świadkiem śmierci Guka. To rzucało na całą tę sprawę nowe światło.

A zwłaszcza na fakt, że na początku tylko oni dwaj dostali wiadomości.

Co miał teraz zrobić? Jaką decyzję podjąć? Popatrzył na swojego przyjaciela, jego drżące ręce i zaciśnięte w wąską kreskę usta. Był w takim stanie, że mógł zdecydowanie zrobić coś głupiego. Na to Yoongi nie mógł pozwolić. Nawet jeśli...

Nawet jeśli wszystko w nim krzyczało, że pakują się w bagno.

Paskudne bagno.

- Bierz bluzę - zarządził. - I latarkę. Zwijamy się.

Hoseok energicznie pokiwał głową.

Yoongi zagryzł wargi, rozglądając się za czymś - czymkolwiek - co mogłoby im się przydać. Ach, nie cierpiał takich sytuacji. To wymagało szybkiego myślenia i przewidywania wszystkich ewentualności. Trochę go przerastało.

evanescence | bts horror auWhere stories live. Discover now