IX.

3.7K 606 692
                                    


Namjoon był mądrzejszy od nich wszystkich. Yoongi wiedział to od zawsze. To się ujawniało nawet w najbardziej codziennych sytuacjach. Gdyby próbował go teraz przechytrzyć... raczej skończyłoby się to co najwyżej irytacją.

Ale duży intelekt zwykle nie szedł w parze z inteligencją emocjonalną. Może i chłopak zdjął maskę dosłownie, ale Yoongi był pewien, że wciąż nosi ich wiele. Dotarcie pod sam spód mogło dać mu...

Nie szansę na przeżycie, na to nie liczył. Ale czas.

Czas dla jego przyjaciół.

O ile wciąż żyli.

Trudno było mu utrzymać otwarty umysł, ból nadal mącił mu w głowie. W nosie kręcił go zapach benzyny. Otrzeźwiej, Yoongi.

Otrzeźwiej, Yoongi.

Yoongi.

Otrzeźwiej, hyung.

- Te noże... - wymamrotał. Namjoon spojrzał na niego. - Trafiłeś mnie w biegu. Tylko Jeonggukkie umiał tak dobrze rzucać.

- Uczył mnie, ale i tak zawsze był lepszy - przyznał Joon, jednocześnie marszcząc brwi. - Tylko jakie to ma teraz znaczenie?

Subtelność. Musiał być bardziej subtelny.

- Żadne. Po prostu... w pierwszej chwili, tam na cmentarzu, przestraszyło mnie to prawie na śmierć. Przez moment naprawdę myślałem, że wrócił. Wiedziałem, że to niemożliwe, ale... Sam nie wiem.

Wzrok Namjoona pełen był uwagi. Analizował każde słowo. Tego Yoongi bał się najbardziej. Musiał... wytrącić go z równowagi. To było jedyne wyjście.

- Ale miałeś nadzieję, że jakimś cudem wcale nie umarł?

- Tak - skłamał Yoongi. - Że jakoś mu się udało.

Namjoon westchnął.

- I naprawdę myślałeś, że przez pół roku nie dałby znaku życia? Tobie? Tobie, hyung?

- Może...

- Przecież ten dzieciak nie widział poza tobą świata. Tak samo Taehyung. Traktowali cię jak... pieprzonego bohatera. Rycerza w srebrnej zbroi. - Westchnął. - Zawsze wszystko psułeś.

Brzmiało to bardzo podobnie do tego, co już wcześniej powiedział mu Taehyung.

- Namjoon-ah, przecież... Wszyscy zawsze trzymaliśmy się razem. Co się zmieniło?

- Nie mów tak do mnie - zaprotestował Namjoon. - Gdybyś nie próbował ciągle mieszać się w sprawy Jeongguka, byłby posłuszny. Ale nie. Yoongi-hyung to, Yoongi-hyung tamto. Co Yoongi-hyung pomyśli? - Prychnął krótkim, urwanym śmiechem. - Yoongi-hyung, który sam wpędził go do grobu.

Yoongiego przeszły ciarki.

- Co masz na m...

- No, Yoongi-hyung, rusz głową. Podobno jesteś inteligentny. Powinieneś był rozgryźć to już dawno. Już w momencie, kiedy znaleźliśmy na dachu maskę. Której, swoją drogą, wcale nie powinno tam być. I - uśmiechnął się z pogardą - gdybym od razu powiedział Taehyungowi, że jadę z wami, pewnie wcale by jej tam nie było. Tak samo, jak ta bluza... - Zmierzył Yoongiego spojrzeniem. - Bardzo upierał się, żeby ją mieć. Koniecznie chciał, żebyśmy kogoś po nią wysłali. Skąd w ogóle wiedział, że będzie u ciebie? I czemu ją tutaj zostawił?

Co... o czym on mówił?

- Może presja była dla niego za duża. Może zaczął tracić rozum - zastanowił się Namjoon. - Może... może powinienem był zająć się wszystkim sam już w momencie, kiedy kazali mi go pilnować.

evanescence | bts horror auWhere stories live. Discover now