»»---- POSŁOWIE ----««

4.4K 552 78
                                    


Zajęło nam to dziewięć nocy i trochę ponad dwadzieścia pięć tysięcy słów (jak wrzuciłam wszystko do jednego dokumentu w Wordzie to bez zdjęć zajęło osiemdziesiąt osiem stron, ale nie jestem pewna, na ile mu ufam)... i tak zakończyliśmy przygodę z Evanescence.

Oj, co to była za przygoda.

Długo myślałam nad tym, co chciałabym Wam powiedzieć. Między innymi dlatego tak bardzo ociągałam się z napisaniem tego podziękowania. Bo nigdy nie byłam za dobra w dobieraniu pięknych słów - i bo dobijała mnie świadomość, że naprawdę już koniec.

Czemu Evanescence w ogóle powstało? Teraz już sama nie wiem.

Piszę właściwie od zawsze. Wybijałam się na fanfikach właśnie i jeśli byliście obecni w pewnym fandomie w latach 2014-16 to jest całkiem spora szansa, że wpadliście tam na mnie, ale nie były najlepszej jakości, więc nie podzielę się tu nimi z Wami. Potem złapał mnie jakiś kryzys twórczy i uznałam, że rzucam to wszystko w cholerę, będę tworzyć oryginalny kontent! Trochę potworzyłam, ale tu przegrałam już sama ze sobą. I przez ponad rok nie napisałam dosłownie nic. Próbowałam jakoś z tym walczyć, zaczynać nowe projekty, włączać się w akcje motywacyjne, konkursy... Na wiele się to nie zdało. Przyblokowało mnie porządnie.

Evanescence było jedną z takich rzeczy. W pewnym sensie - ostatnią szansą? Bo przestawałam już wierzyć w to, że będę w stanie wrócić do pisania, a jeszcze kilka lat temu była to moja największa pasja (w sumie jedyna) i tak bardzo bolało mnie to, że nie potrafię.

Zaczęłam to au pod wpływem impulsu. Zobaczyłam gdzieś jakiegoś prompta, jedno zdanie (coś o rodzicach, którzy po latach dostają wiadomość od zaginionej córki - którą sami zabili, więc, jak widzicie, pomysł pierwotny ewoluował na etapie planów w coś trochę innego). Pomyślałam, czemu nie? Co mi szkodzi? Zdarzyło mi się już pisać kiedyś au, ale nigdy jeszcze w tej formie. Ale 2018 był rokiem, który dał nam Outcasta, Horror The Explorer i tego typu perełki. Więc jeśli nie teraz - to kiedy?

Wrzuciłam zapowiedź, myśląc, że zobaczy ją najwyżej kilka osób i będę mogła z czystym sumieniem stchórzyć.

No i tu już zaskoczyliście mnie po raz pierwszy. Bynajmniej nie ostatni.

Wasz niesamowity odzew (!!!) dał mi takiego kopa do działania, że siedziałam po nocach i planowałam, kreśliłam, montowałam filmiki. Siedziałam na wykładach i wypisywałam sobie, dokąd prowadzi który korytarz, zamiast skupić się na kombinatoryce i rachunku prawdopodobieństwa.

A potem, gdy już zaczęliśmy, zmietliście mnie z nóg - Waszymi chęciami, aktywnością, wsparciem, miłością. Nigdy jeszcze nie czułam czegoś takiego. Jako twórca - i jako człowiek.

Nigdy jeszcze nie miałam poczucia, że tyle osób we mnie wierzy. Że tyle osób mi kibicuje. Przez to wszystko... zaczęłam też sama trochę bardziej wierzyć.

I to trochę zabawne, jak szybko postawiliście mnie na nogi. Teraz walczę mocno, żeby tego nie zmarnować. Będzie ciężko, bo przez te studia naprawdę nie mam na nic czasu, ale coś wymyślę. Będę pracować, bo daliście mi coś niezwykłego i muszę o to dbać.

Daliście mi nadzieję.

Evanescence to moja krew, pot i łzy. To bardzo ciężki tydzień, kiedy praktycznie nie wychodziłam z pokoju i harowałam jak głupia. To tyle zarwanych z nocy. Byli ludzie, którzy mówili mi, że zmieniłam się przez nie, że zaczęłam się wywyższać, że odbiła mi sodówka. Wiem, że nie jestem w stanie tego obiektywnie ocenić i wiem też, że dotyka mnie to za każdym razem, ale nie to jest najważniejsze.

Najważniejsze jest to, że dzięki Wam przydarzyło mi się coś wyjątkowego, coś, czego nie doświadcza każdy. I nadal trochę mnie to przeraża, to, jak bardzo się to wszystko rozrosło. Nadal zastanawiam się, czy nie przyśnił mi się nasz hashtag trendujący po nocach, bo to... abstrakcyjne.

Może. Może to był tylko sen. Przerażający, bardzo piękny sen.

Sen, w którym siedzimy wszyscy razem, bo bez Was nic z tego nie było. I mówię tu zupełnie poważnie - to, że dotarliśmy do końca, to w równym stopniu Wasza zasługa. Wy byliście tu ze swoimi teoriami, artami, słowami wsparcia i zachęty, debatami, wyborami. Byliście przy mnie, bo nigdy nie osiągnęłabym tego sama.

I nigdy nie będę w stanie wystarczająco Wam za to podziękować. Ale i tak dziękuję.

Dziękuję za chyba najlepsze święta w moim życiu. Za ten wyjątkowy, męczący tydzień, który spełnił tak wiele moich marzeń, że nie potrafię ich policzyć.

Dziękuję. Za wszystko.

Wasza Kenobi

hopestellation

evanescence | bts horror auWhere stories live. Discover now