P.O.V ICAS
- O boziu - szepnęła dziewczyna gdy klęknąłem na kolano.
-Mel - zacząłem i wzrok wszystkich w restauracji spoczął na nas - Kocham cię i wiesz o tym bardzo dobrze, ale bycie twoim chłopakiem to zbyt mało, by móc nazwać cię moją na zawsze,a wiesz też, że o tym marzę,może się już domyślasz, bo jesteś mądra,piękna i bystra, ale chciałbym zadać ci najważniejsze pytanie w moim życiu.... Melody, czy zostaniesz moją żoną? - zapytałem, a Mel płakała, lecz nie ze smutku, uśmiechała się tak słodko.. Moje zamyślenia przerwał jej głos :
-Tak.... Tak, tak, tak!-powiedziała - Też chcę byś był mój na zawsze! - dodała, potem złączyła nasze usta w pocałunku a wszyscy na sali bili brawa i zkładali gratulacje. Melody włożyła pierścionek na palec i całą kolację jak i drogę powrotną zachwycała się jego pięknem.---------------
P.O.V MELODY
Cały czas nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Jestem teraz najszczęśliwszą i najbardziej przestraszoną kobietą na ziemi i nie, nie boje się tego że będzie trzeba wybrać suknię, salę, jedzenie na ślub i takie tam, tylko tym, że w swoim życiu coraz więcej na swojej drodze napotykam te groźby, nie wiem kto i w jakim celu je zostawia, ale nie brzmi to już jak żart. I tak wiem, że dzisiaj miałam powiedzieć o nich Icas'owi, ale jestem zbyt szczęśliwa by to zrobić, by zepsuć mu taki piękny dzień z tego powodu, i wiem że teraz powiecie - ale ona głupia, ale ja poprostu nie umiem, nie potrafie i nie mogę mu tego powiedzieć...
-------------P.O.V ZNAJOMI JACK'A
-Już wszystko napewno? - zapytał nasz nowy szef - Carlos
- Tak
- No to na co czekacie ruszać dupy i się mścić!!! - krzykną i jak na zawołanie wszyscy rzucili się ku wyjściu----------
-To napewno tu? - spytałem
-Tak napewno debilu
- Okej, okej nie denerwuj się tak i chodź - ruszyliśmy o domu tej jędzy Melody by wkońcu zemścić się pożądnie za śmierć naszego byłego szefa - Jack'a
-Zobacz czy drzwi frontowe są otwarte a ja sprawdzę te z tyłu
-Czekaj!
-co chcesz?
-mam lepszy pomysł-powiedział Case i zwyczajnie zapukal do drzwi, a jako że ubrani byliśmy normalnie,by nie zwracać tak dużej uwagi więc generalnie jestesmy jak normalni lidzie z nieco mniej normalnymi zamiarami.
-Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? - spytała dziewczyna
-Tak, mamy paczkę dla pani, ale jest dosyć duża więc może pomogłaby nam Pani?
-Ja? Nie zamawiałam nic, poza tym jest was dwóch, po co jeszcze ja? - zapytała
- Bo paczka jest duża, a my nie chcemy jej uszkodzić
-No, okej a gdzie jest ta paczka?
- W samochodzie, prosze za nami iść - powiedziałem łapiąc w końcu o co chodzi, kiedy dziewczyna weszła do auta szybkim ruchem zatrzasnołem bagażnik i razem z Case'em odjechaliśmy z tą idiotką do naszej bazy...**************
No dobra zaczyna być ciekawie, jak myślicie co będzie dalej? Oczywiście im więcej gwiadzek tym szybciej rozdział :*