Epilog 6/2 (ostatni)

3.5K 139 42
                                    

P.O.V MELODY

Siedziałam, siedziałam i siedziałam, w między czasie przyjechali najbliżsi Icas'a... Nagle drzwi się otworzyły, a z nich wyjechało łóżko. Podbiegłam do lekarza.
-co z nim? - zapytałam - żyje prawda? - lekarz popatrzył na mnie wzrokiem pełnym smutku
-Nie - wyszeptałam
- Tak bardo nam przykro - odparł łapiąc mnie za ramiona
- Nie! - wykrzyknęłam wpadając w rozpacz - nie, nie, nie! On musi żyć! Icas proszę! - odwróciłam się w jego stronę łapiąc za rękę - lodowata - wyszeptałam upadając na kolana i zalewając się łzami tak bardzo, że nie zauwarzyłam, kiedy łóżko odjechało.

30 minut później

Czekałam mając ostatki nadzieji że jednak się obudzi... "nadzieja matką głupich" kurwa. Podniosłam się idąc ostatni raz do sali z moim Icas'kiem.
- Icas - łzy ciągle leciały z moich oczu - przyszłam się pożegnać...- złapałam jego dłoń - Pamiętasz jak mówiłeś mi że nigdy mnie nie zotawisz? Że zawsze będziemy razem? Skoro ty nie możesz dotrzymać tej obietnicy, zrobię to ja. Za kilka chwil, znów będziemy razem, na zawsze... - powiedziałam i ucałowałam Icas'a. Wyszłam zalana łzami do domu po drodze kupując maszynkę do golenia, z której wyciągnełam żyletkę. Nie mogłam pozwolić by cokolwiek nas rozdzieliło, nawet jeśli to coś jest tak potężne jak śmierć...

POV. ICAS

Usłyszałem pikanie. Ale jak to? Przecież ja... Umarłem? Natychmiast zleciały się tłumy lekarzy i pielęgniarek oraz mojej rodziny. Wszyscy krzyczeli że to cud, że przecież umarłem, a żyję...
- Synku! - krzykneła moja mama podbiegając do mnie i przytulając - jak się czujesz?
- D-dobrze - powiedziałem sam w to nie wierząc, bo przecież dopiero do nie żyłem, a teraz czuję się jak nowo narodzony.
- M-mamo?
- Tak?
-Melody. Gdzie Melody? - zapytałem
- Wybiegła z płaczem gdy usłyszała.. No sam wiesz co.
I wtedy w mojej głowie coś się stało, słyszałem jej głos mówiący "za kilka chwil znów będziemy razem, na zawsze". Miałem w głowie najgorsze snenariusze. Ja nie mogę bez niej żyć! Korzystając z tego, że lekarz wyprosił wszystkich, a sam poszedł coś załatwić, wstałem z łóżka i najszybciej jak tylko mogłem biegłem w stronę wyjścia ze szpitala. Zamówiłem taksówkę i za niecałe 5 minut byłem pod domem. Oczywiście spotkałem się z dziwnymi spojrzeniami w moją stronę, no bo szczerze - wyglądałem jak trup,ale nie obchodziło mnie to, liczy się tylko Melody i to by nie zrobiła tego o czym myśle. By kurwa nie przecieła sobie tych cholernych żył! Szybkim krokiem weszłem do domu i kierowałem się do łazienki. Tak jak przepuszczałem zastałem tam Mel. Nie widziała mnie, była zbyt zajęta płaczem, a mi gdy ją zobaczyłem w takim stanie też zbierało się na płacz.
- Kochanie - szepnąłem a ta nagle odwróciła się w moją stronę niechcący robiąc żyletką długą linię na swoim nadgarstku.
- Icas! - krzyknęła wręcz rzucając się na mnie - ty żyjesz! - załkała w mój tors
Syknęła z bulu gdy niechcąco złapałem za jej rękę. Jak na zawołanie zabrałem się za to, by odkazić i zabandarzować ranę.
- Mówiłem że Cię nie zostawie-oparłem się o jej czoło - i nie zostawiłem
- Kocham Cię, tak bardzo cię kocham - powiedziała brunetka
- Też cię kocham - odparłem całując ją czule - i obiecaj że nigdy nie zrobisz już czegoś takiego
- Jak będzie potrzeba.. - zmroziłem ją wzrokiem na te słowa - dobrze nie zrobię, ale ty też nie waż się nawet umierać - zaśmiała się wtulając w mój tors....

+++++++++++++++++++

KOCHANI MAMY KONIEC!

SZCZERZE -TROCHE MI SMUTNO XD                          

JAK WAM PODOBAŁA SIĘ KSIĄŻKA?

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTALI KSIĄŻKĘ I Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKALI NA DALSZY CIĄG.

      KOCHAM WAS!!          

Dupek cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz