*KOLEJNY DZIEŃ*
Dzisiaj po szkole przychodzi do mnie Gazzy. Nie specjalnie mi się to podoba, ale już się umówiłam, więc może chociaż raz warto dotrzymać obietnicy. Nie mam zamiaru dzisiaj iść do szkoły. I tak uciekłabym z połowy lekcji, bo nie wytrzymałabym z tymi ludźmi. W tym czasie przygotuję trochę dom do przyjścia tego gościa. Prawdopodobnie musiałabym go gościć częściej w domu, ale narazie nie będę sobie bardziej psuła humoru tymi myślami. Umówiłam się z pumpem na 16:30, mam nadzieje że będzie.
*16:00*
*Gazzy
Na za pół godziny umówiłem się z Zoe w jej domu. Mam jej adres, postaram się być wcześniej.
O 16:20 byłem już pod jej domem. Nigdy nie sądziłem że kiedykolwiek będę się uczył, tym bardziej angażując w to kogoś innego. Chce skończyć przed 20 bo umówiłem się z Omarem.
- O, Gazzy już jesteś.
- Wiem że byliśmy umówieni na za 10 minut, ale stwierdziłem że będę wcześniej. Mam nadzieje że ci to nie przeszkadza.
- Nie, jasne że nie, ale spodziewałam się że się spóźnisz.
- To co? Możemy już zacząć? Jestem umówiony na 20 z Omarem
- Omarem?
- Smokepurpp, Omar, nie znasz?
- Kojarzę, ale raczej nie słucham.
- Zaczynamy już?
- Dobra idziemy.
*Zoe
Minęła już 2 godzina naszych korepetycji, Gazzy raczej nie wydawał się być zainteresowany tematem. Cały czas patrzył się na mnie z dziwnym uśmieszkiem. Co prawda do czasu, bo w pewnym momencie zaczął już przysypiać.
- Gazzy? - Nie odpowiadał. Siedział oparty o biurko z nieprzymkniętymi oczami.
- Gazzy? Gazzy!
- Co? Co się dzieje?
- Może już skończymy te korki, śpiąc niczego się nie nauczysz.
- Która godzina?
- Prawie 18:40.
- Mam jeszcze trochę czasu, a właśnie pamiętasz jak proponowałem ci wyjście?
- No tak..
- O 20 jest impreza w hotelu Omara, jutro ma tu koncert i mieszka w hotelu.
- Prawdę mówiąc, to nie mam planów na wieczór, musiałabym się jeszcze trochę przygotować.
- Masz czas.
- Dobra, idę się przygotować.
Nie mam pojęcia dlaczego zgodziłam się na tą imprezę, ale nie pójdę do niego i nie powiem ,,Ej sory nie chce mi sie spadaj". Zgodziłam się i muszę iść. Wzięłam czarną sukienkę z dziurą na plecach, srebrną kurtkę, kabaretki i różowe buty na wysokim obcasie. Włosy upięłam w wysoką kitkę z luźnymi pasemkami i poprawiłam trochę makijaż na bardziej imprezowy. Sprawdziłam zegarek i była 19:30. Do imprezy było 30 minut. Nie wiedziałam gdzie hotel ma ten cały kolega pumpa ale wolałabym być wcześniej. Wiem że około kilometr dalej był jeden z najdroższych i najładniejszych hoteli w Miami. Wyszłam z łazienki i w salonie zobaczyłam leżącego na sofie rozłożonego Gazzyego.
- Jestem gotowa.
- Minęła prawie godzina.
- Już nie narzekaj.
- Ładnie wyglądasz. - Zaczął badać mnie wzrokiem. Patrzył na mnie i miał ten dziwny uśmiech na twarzy.
- Emm... Dzięki. Gdzie mieszka ten Omar?
- Kilka minut stąd. Wyjdziemy za 10 minut, ok?
- Spoko.
Po jakimś czasie już wychodziliśmy z mojego bloku. Gazzy podszedł do luksusowego i na pewno bardzo drogiego samochodu. Otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka. Chwilę później sam wsiadł do samochodu. Już po kilku minutach byliśmy pod hotelem Smokepurppa. To nie był ten hotel o którym wcześniej myślałam. Ten był większy, ładniejszy i po prostu lepszy. Zaprowadził mnie do windy i wjechaliśmy na przedostatnie piętro. Raper wszedł do pokoju jak do siebie, i od razu poszedł do gospodarza. Przywitali się ,,męską piątką", a później Omar zainteresował się mną.
- Gazzy ma dziewczynę?
- Nie, to koleżanka ze szkoły. - Powiedział to z dużym zawahaniem.
- Omar. - chłopak wyciągnął rękę w moją stronę.
- Zoe.
- Miło poznać piękna.
Po tych słowach Lil pump ze Smokepuppem zniknęli z mojego pola widzenia, wtopili się w tłum. Ostatnio mój stan psychiczny trochę się zepsuł, więc stwierdziłam że skorzystam z okazji i zapalę jointa.
Ok, jak obiecywałam że będzie trzecia część, to jest. W ciągu najbliższych dni napiszę kolejną. Mam nadzieje że się podobało, proszę o gwiazdki i opinie w komentarzach <3
638 słów

CZYTASZ
𝕊𝕦𝕚𝕔𝕚𝕕𝕖 𝔾𝕚𝕣𝕝 - 𝕃𝕚𝕝 ℙ𝕦𝕞𝕡
أدب الهواةMam ochotę strzelić sobie w łeb. Wszyscy ludzie mnie nienawidzą. Tak myślę. I jeszcze ten Gwiazdor. Zajebiście.