Nadszedł dzień wyboru Odyna. Każdy był zestresowany, a najbardziej Loki. Tego dnia on dowie się także czy zostanie królem czy nie. Margeary kręciła się po pałacu w turkusowej sukni. Z lekkim zdenerwowaniem chodziła po całym pokoju zerkając co jakiś czas do okna na piękny tęczowy most.- Lady Margeary, Wszechojciec wzywa cię do siebie.- do drzwi zapukała służka i przekazała kobiecie wiadomość.
Margeary szybkim krokiem opuściła komnatę i ruszyła do sali tronowej. Strażnicy otworzyli jej wielkie złote drzwi, wszystkie oczy były skierowane tylko na nią. Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła przed tron Odyna przed którym się skłoniła.
- Zebraliśmy się tutaj by ogłosić zaręczyny mego syna i Lady Margeary Tyrell.- ogłosił głośno Odyn. - O to ja Odyn pragnę oświadczyć że Lady Margeary poślubi mój syn Thor.
Wysoki blondyn podszedł do swej narzeczonej, a następnie przytulił ją mocno. Uśmiechnął się szeroko do matki, a następnie pomachał do zebranych. Loki stał tuż obok matki i z grobową miną przyglądał się tej błazenadzie nie mogąc w nią uwierzyć. Odnotowało go dopiero wtedy kiedy matka popchnęła go w stronę wyjścia. Teraz przed nim była droga w karocy z Thorem. Tuż za nimi miała jechać jego szwagierka wraz z bratem.
Wszyscy wsiedli do wozów, a następnie ruszyli placek głównym w prost na Asgardzkie ulice. Po kilku minutach drogi, karoca Tyrellów zatrzymała się, a z niej wysiadła brunetka. Schyliła się lekko do dzieci, a następnie chwyciła je za ręce i weszła z nimi do domu.
- Jedź dalej.- zadecydował Thor mówiąc do woźnicy.
Lady Margeary weszła wraz z sierotami do ich tymczasowego miejsca zamieszkania. Usiadła z nimi na ziemi i odpowiadała na ich pytania. Uśmiechała się szeroko i nie integrowało ja to że zostawiła swego przyszłego męża. Była zaskoczona wyborem Odyna gdyż zdawało jej się że drugi brat jest bardziej rozważniejszy i to on zostanie królem, a także jej mężem.
Wieczorem Lady Margeary wróciła do pałacu. Wraz z bratem zasiedli przy stole czekając na jej przyszłego męża i jego brata. Po chwili wyczekiwani mężczyźni weszli do sali.
- Książę.- skłoniła się przed nimi obdarzając ich uroczym uśmiechem.
- Moja pani.- powiedział Thor po czym zajął miejsce obok swej przyszłej żony.
- Droga Margeary, dowiedziałam się że podczas objazdu wokół pałacu wyszłaś z karocy by pójść z sierotami. Czy to prawda?- zapytała królowa uśmiechając się do niej.
- Tak pani. Biedniejsi nie różnią się dużo od bogatszych, jeśli dasz im szansę i zbliżysz się do nich z otwartym sercem. Jeśli obdarzysz ich swoją miłością, oddadzą tysiąc razy większą.- przemówiła Margeary uśmiechając się uroczo.
- Niedługo już nie będziesz Lady Margeary. Zostaniesz królową.- uśmiechnęła się do niej przyjaźnie wszechmatka.
- Królowa Margeary, brzmi to dla ciebie obco?- zapytał Thor łapiąc ją za rękę.
- Bardzo.- zaśmiała się cicho.