W kaplicy, która była rzadko odwiedzana przez ludzi klęczała młoda Tyrell. Pogrążona była w wpatrywaniu się w obraz przedstawiający dzieje Asgardu. Rozmyślenia kobiety przerwał szelest osoby siadającej obok kobiety.- O co się modlisz?- zapytał kobietę czarnowłosy. Ta lekko przekręciła głowę zerkając na niego.
- Nie modlę się, jedynie proszę by los się nad nami zlitował.- odpowiedziała krótko wracając wzrokiem do obrazu.
- Więc wierzysz że jesteś czysta. Perfekcyjna. Całkowicie bez grzechu?- zapytał szepcząc jej do ucha.
- Nikt z nas nie jest.- odpowiedziała wstając i ruszając w stronę wyjścia z kaplicy. Zaciekawiony książę wyszedł za nią pośpiesznie z kaplicy.
Szedł powoli za nią i Sif, która dołączyła do kobiety rozmawiając z nią. Czarnowłosy starał się im nie przeszkadzać, a także nie wychylać się więc szedł za nimi w bezpiecznej odległości.
- Większość kobiet nie wie czego tak naprawdę chcą dopóki nie spróbują.- powiedziała Lady Margeary brunetce.
- Skąd to wiesz?- zapytała ja zaciekawiona wojowniczka.- Matka cię nauczyła?
Kobiety przystanęło w miejscu patrząc sobie w oczy. W oku młodej Tyrell zakręciła się niewidoczna dla Sif łza. Po chwili Margeary przybrała szeroki uśmiech.
- Tak, słodziutka.- Lady złapała kobietę za ramie i ruszyły razem w dalsza drogę. Tymczasem książę Loki szedł powoli za nimi podsłuchując ich rozmowę.
Kobiety swoją wycieczkę zakończyły w pałacowych ogrodach gdzie jej brat trenował do kolejnej konkurencji. Tyrell zauważyła wzrok wojowniczki, który spoczął na jej bracie.
- Chcę żebyśmy zostały przyjaciółkami, dobrymi przyjaciółkami.- złapała ją za ręce i uśmiechnęła się uroczo zerkając na Lorasa.- I jeśli chciałabyś poślubić Lorasa. Mogłybyśmy być siostrami, ty i ja.
- Nie sądzę Lady Margeary.- odpowiedziała lekko zasmucona brunetka.- Jestem Asgardzkim Rycerzem, nie jestem pewna czy bym mogła poślubić twojego brata i czy by on tego chciał.
- To tylko moje przypuszczenie.
- To trudniejsze niż sądzisz. Niestety muszę już wracac na straż. Miło się z tobą rozmawiało.- powiedziała jej przyjaźnie brunetka.
- Cieszy mnie to.- uśmiechnęła się do niej przyjaźnie po czym zajęła miejsca na drewnianej ławce.
Loki schował się za jednym z krzewów obserwując kobiety z daleko. Słyszał dalej ich rozmowę jednak nie tak głośno jakby chciał. Gdy Sif odeszła od Tyrell, czarnowłosy wyszedł powoli z ukrycia zmierzając do młodej kobiety.
- Książę.- powiedziała Margeary uśmiechając się do niego lekko.
- Lady Margeary.- odpowiedział jej podchodząc jeszcze bliżej.
- Z czym do mnie przychodzisz?- zapytała wykręcając głowę w jego stronę.
- Z odpowiedzią.- powiedział krótko siadając obok niej.
- Więc?- zapytała patrząc na niego z jedną uniesioną brwią. Za nim czarnowłosy zdążył odpowiedzieć, Tyrell krzyknęła z radością.- Czy to są sztylety!
- Co?- zapytał zdziwiony po czym przypomniał sobie o sztyletach, które miał ze sobą. Wyciągnął je po czym jeden podał kobiecie.- Potrafisz się nimi posługiwać?
- Nie do końca.- stwierdziła Tyrell nie mogąc ułożyć broń w ręce. Czarnowłosy złapał rękę kobiety po czym pomógł jej odpowiednio ustawić sztylet.
- Myślisz że mogłabyś coś zabić?- zapytał ją szepcząc jej do ucha.
- Nie mam pojęcia, książę. Myślisz że mogłabym?- zapytała cicho patrząc z zachwytem na broń w jej ręce.
- Sądzę że tak.- odpowiedział odsuwając się od niej lekko. Margeary powoli opuściła rękę ze sztyletem oglądając go uważnie po czym oddała go czarnowłosemu.
- Również tak sądzę.- wyjaśniła uśmiechając się i siadając jeszcze bliżej księcia. Zaczęła powoli przesuwać swoją twarz do niego.
- Tak.- powiedział głośno czarnowłosy gdy jego twarz od twarzy kobiety dzieliło kilka centymetrów.
Młoda Tyrell odskoczyła od księcia z dziwiona, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko. Rzuciła się szybko na księcia przytulając go mocno, a ten objął ją lekko ramionami wciąż zastanawiając się nad swoją decyzją.