Rozdział 7

29 6 0
                                    


          Młoda Tyrell siedziała na krześle wiercąc się co jakiś czas słuchając kazania Lady Olenny. Jej rozmowa z księciem nie była dobrze odebrana przez babkę dziewczyny, która uważała ze młody książę o planie Margeary powie wszechojcowi.

- Skazałaś nasz ród na potępienie, miej nadzieję że twój książę nie powie o niczym Odynowi.- powiedziała babka kończąc swój długi monolog.

- Jestem tego pewna, nie widziałaś jak mu się oczy świeciły gdy mówiłam mu że to on zasiądzie na tronie.- powiedziała po chwili ciszy Margeary.

- Twoja pewność kiedyś doprowadzi mnie do grobu.- mruknęła Olenna rozglądając się na boki. Młoda kobieta wstała z krzesła po czym złapała babkę za rękę.

- Jestem pewna, zaufaj mi.- powiedziała krótko uśmiechając się do niej.

- Mam nadzieje że nie będziesz tak tępa jak twój ojciec.- powiedziała cicho Olenna, jednak zaufała swojej wnuczce.

- Nie martw się. Dam radę.- powiedziała na odchodne Lady Margeary po czym wróciła do swojej komnaty.

        Lady Margeary wstała rano szykując się na nadchodzący turniej. Gdy w końcu zadowolona ze swojego wyglądu wyszła z komnaty chwyciła pod ramie swojego narzeczonego zmierzając na trybunę rodziny królewskiej. Odyn wraz z królowa siedzieli najwyżej, a obok nich jej babka z ojcem, ona wraz z Thorem pod nimi, a książę Loki obok nich.

    Turniej się rozpoczął, a pierwszą konkurencją była walka z mieczem, po kilku parach na środek wyszedł jej brat i jego przeciwnik, który był od niego dwa razy większy. Lady Margeary wyprostowała się dumnie patrząc na brata, który zadawał pierwsze ciosy. Był dużo zwinniejszy od swojego przeciwnika po czym był bliski wygranej. W pewnym momencie zadał przeciwnikowi silny cios przez co tamten upadł na ziemie. Kobieta z radości wstała szybko z krzesła patrząc z dumą na brata.

- Loras z Wanaheinu!- krzyknęła dumna z szerokim uśmiechem. Poddani zaczęli bić brawa, a kobieta wróciła na swoje miejsce.

- Twój brat jest świetnym rycerzem.- powiedział jej Thor łapiąc ją za rękę. Ta odwróciła do niego głowę i uśmiechnęła jeszcze szerzej.

      Kobieta spojrzała powoli na kłamce, który klaskał lekko. Odwrócił głowę w jej stronę po czym posłał jej lekki uśmiech pełen uznania. Lady Margeary spojrzała ponownie na brata, który zdjął ze swej głowy ciężki hełm. Poprawił swoje kręcone włosy i uśmiechnął uroczo w stronę rozanielonych dam.

- Zwycięża Ser Loras Tyrell z Wanaheinu.- ogłosił głośno Odyn wstając ze swojego krzesła.- Jutro odbędzie się dzień drugi turnieju.

      Lady Margeary podniosła się z krzesła rozglądając się na boki jakby szukała kogoś w tłumie. W pewnym momencie ruszyła przed siebie idąc w stronę namiotów gdzie przebierali się zawodnicy. Weszła do namiotu swojego brata gdzie zastała go w dość jednoznacznej sytuacji z jednym z giermków. Odkaszlała specjalnie patrząc na ich szybką reakcję.

- Odejdź Ronie.- powiedział brat kobiety wyrzucając giermka z namiotu.- Trochę przeszkadzałaś.

- Ciesz się że to ja weszłam.- odpowiedziała poprawiając koszule brata.- Nie jesteśmy u siebie, mógłbyś się zachowywać.

- Wszystko rozumiem moja siostro, jednak nie potrafię chodzić z takich uśmiechem jak ty.- powiedział poprawiając jej włosy.

- To nic trudnego, przynajmniej się staraj nie obściskiwać z każdym napotkanym giermkiem.- powiedziała cicho śmiejąc się po chwili.- Wyjdźmy.

Kobieta złapała brata pod ramie i ruszyła z nim w drogę dróżką do pałacu. Rozmawiała z nim o wszystkich, a jednak o niczym. Czuli się luźno w swoim towarzystwie i nic nie potrafiło tego zmienić. W pewnym momencie na ich drodze stanęła mała dziewczynka. Lady Margeary zerwała jeden z kwiatków rosnących niedaleko po czym założyła go dziewczynce za ucho. Ta szczęśliwa szybko pobiegła do swojej mamy, która obserwowała całą tą sytuacje.

Gdy rodzeństwo w końcu znalazło się przed pałacem zatrzymali się przed drzwiami uśmiechając się lekko.

- Staraj się nie wpaść.- powiedziała z lekkim uśmiechem kobieta.

- Będę się starał.- odpowiedział szybko zmieniając uśmiech na zamyśloną minę.- Będziesz wspaniałą królową.

- Nie wiemy tego.- odpowiedziała nie pewnie, a jej uśmiech znikł.

-Gdzie jest powiedziane, że władza jest jedyną prowincją najgorszego, że trony są stworzone tylko dla znienawidzonych i przerażonych?- zapytał po czym szybko sam sobie odpowiedział.- Nigdzie, dlatego będziesz wspaniała królowa. Wspanialszą niż królowa Frigga.

- Mam nadzieje.- powiedziała uśmiechając się na słowa brata. Przytuliła go do siebie mocno po czym spojrzała przed siebie.

Czarnowłosy książę stał i przyglądał się tej sytuacji z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Już wtedy Margeary wiedziała że podjął decyzje, jednak nie wiedziała jeszcze jaką.

LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz