Rozdział 5: Nowa nadzieja

330 42 38
                                    

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, czułem się jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Nagle w mojej głowie narodziło się tyle pytań, ale nigdzie nie mogłem uzyskać odpowiedzi, a jedynie spekulacje.

Ale skoro ten mężczyzna miał nieśmiertelnik Hoseoka, to znaczy, że to był on? A może ten osobnik ukradł go mojemu ukochanemu? Lecz po co ktoś kradłby czyjeś dane skoro w tym świecie nie są nic warte?

 Nawet nie mając pojęcia czy to w ogóle możliwe, by Hobi przeżył, moje istnienie nabrało sensu. W końcu kto nie chciałby uwierzyć, że jego miłość jednak żyje i ma się dobrze... Lecz zostaje kwestia czemu w takim razie mnie zaatakował? Przecież powiedział, że mnie kocha. Nie chciało mi się wierzyć, że po tylu miesiącach mu przeszło i z zimną krwią potrafiłby mnie zabić...  Choć może przez maseczkę mnie nie poznał? Ale do cholery przecież mi ją przeciął raniąc mój policzek.

 Chciałem już zacząć bieg szukając napastnika, nie mogłem pozwolić umrzeć iskierce nadziei, która rozpaliła się w moim sercu.  Lecz uniemożliwiła mi to dłoń, która spoczęła na moim barku odwracają mnie w stronę jej właściciela. Chłopak spojrzał na mnie przerażony i widać było, że kompletnie wybiło go to z tropu.

- Co się stało? - szepnął niemal bezdźwięcznie, nie chcąc narobić żadnego hałasu. A ja nie mogąc wydusić ani jednego słowa podałem mu nieśmiertelnik, który z całej siły trzymałem w swej dłoni. Skupił wzrok, by po chwili z szeroko otwartymi oczami spojrzeć z powrotem na mnie. Ruchem ręki nakazał wszystkim wracać bez jakiejkolwiek dyskusji, natomiast on sam przerzucił moją rękę przez swoje barki i zaczął mnie prowadzić odciążając moje zbolałe mięśnie. 

Przeze mnie droga do pojazdów zajęła nam więcej czasu niż powinna, ale nic na to nie mogłem poradzić. Mogłem swoją osobę porównać do tych nie myślących istot, gdyż tępo patrzyłem się przed siebie próbując opanować kłębiące się uczucia. To wszystko dla mnie było jak przyjemny sen, który spełniał się na moich oczach dodatkowo niosąc nieprzyjemny ból. 

Nikt w samochodzie nie poruszał tego tematu, najpierw musieliśmy przetrawić te dziwne informacje, by na spokojnie dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Ja zaś byłem na 100% pewny, że z pomocą czy też bez wyruszę nawet na koniec świata by go znaleźć i nie interesowała mnie cena jaką za to poniosę.

~~

Będąc już w bazie przemyto dokładnie moje rany, by zaraz potem zakryć je pod kilkoma warstwami bandaży. 

- Dziękuję - szepnąłem gdy tylko Jimin zawiązywał pęki na materiale. 

- Co się stało?... Znowu was zaatakowali? - zapytał zmartwiony, ja zaś westchnąłem robiąc chwilową pauzę 

- Przyjdź na zebranie, a się dowiesz... - powiedziałem beznamiętnie patrząc się w ścianę. Nie chciało mi się opowiadać tego kilka razy, bo jednak to było dość bolesne. 

- Dobrze... Zaprowadzę Cię tam - odrzekł po czym tak jak mówił pomógł mi się dostać na spotkanie z resztą żołnierzy, który pod moją nieobecność tworzyli raport z uzyskanych zapasów. 

- Dobrze, że jesteś - wtrącił Sehun gdy tylko przekroczyliśmy próg jego pokoju - usiądź - wskazał na krzesło przy swoim biurku, które po chwili zostało odsunięte przez Kai'a dzięki czemu było mi znacznie łatwiej zająć miejsce - teraz do rzeczy... skąd masz nieśmiertelnik Hoseoka? Przecież on nam go nie oddawał...

- Gdy stałem na warcie zostałem zaatakowany przez zamaskowanego mężczyznę... i ten nieśmiertelnik... był na jego szyi, ale podczas ataku na niego przeciąłem mu łańcuszek... Nie wiem jak to wytłumaczyć... Bo po co komuś byłby potrzebny nieśmiertelnik Hoseoka? - czułem jak w oczach zbierają mi się łzy - A co jeśli to faktycznie on?

UNDEAD 2 |[myg + jhs]|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz