W ciągu tego tygodnia Taehyung odwiedził jego plaże jeszcze parę razy. Zawsze wyglądało to tak samo; szedł do sklepu po puszkę coli, przechodził przez niewielki lasek, chował się w swoim stałym miejscu za wydmą i obserwował nieznajomego. Za każdym razem kiedy widział, że chłopak wchodzi do wody wytrzeszczał w zachwycie oczy. Nie znał go, nie miał pojęcia jak się nazywa ani gdzie mieszka. Wiedział jedynie, że jego największą miłością jest surfing.
Dzisiaj Taehyung również postanowił wybrać się na jego plaże. Przysiadł za wydmą, ale chłopaka nie było. Spojrzał na zegarek. O tej porze zawsze tu był pomyślał. Nie ukrywał, troszkę go to zasmuciło. Postanowił jeszcze chwilę poczekać. Chwile później chłopak przyszedł. Taehyung od razu wyciągnął aparat i zrobił mu zdjęcie. Nie mógł się powstrzymać
Nieznajomy wyglądał po prostu nieziemsko. Odkąd Kim zobaczył go po raz pierwszy, wiedział, że drugiego takiego nie spotka. Nie miał jeszcze planu jak do niego zagada, ale uznał, że coś się wymyśli.
Chłopak zaczął się rozgrzewać. Powoli, ale dokładnie i uważnie wykonywał przeróżne skłony. Podskakiwał szybko, żeby się rozgrzać. Po paru podskokach upadł. Taehyung wytrzeszczał oczy i osłupiał. Co mam zrobić? Nieznajomy leżał na piasku i zaczął zwijać się z bólu przytrzymując dłońmi swoją kostkę. Kim zestresował się i nie miał pojęcia co robić. Po chwili namysłu uznał, że trzeba mu pomóc. Trudno, najwyżej wyjdzie na stalkera.
— Hej! Wszystko dobrze? — krzyknął Taehyung podchodząc do czarnowłosego.
— Nie bardzo — wydukał nieznajomy wciąż zwijając się z bólu — Skąd się tutaj wziąłeś? Myślałem, że nikt nie przychodzi na tą plaże.
— J-ja... umm — Taehyung speszył się — przechadzałem się w okolicy. Tak. Bardzo cię boli? — zapytał z troską w głosie.
— Trochę tak — z trudem podniósł się do siadu, wyciągnął dłoń w stronę Kima i ukazał mu swój króliczy uśmiech — Jestem Jeongguk, a ty?
— Taehyung — zaczerwienił się i uścisnął dłoń Jeongguka — Pokaż tą kostkę.
Jeongguk wyciągnął nogę w stronę klęczącego na piasku chłopaka. Jego kostka była fioletowa i mocno spuchnięta.
— Ouch, wygląda paskudnie — powiedział Kim — Możesz nią ruszać?
— Nawet nie próbuje bo wiem, że będzie bardzo bolało.
— Chodź, pomogę ci wstać i zaprowadzę cię do domu — zadecydował Taehyung i wyciągnął dłoń w jego stronę, lecz nie otrzymał odpowiedzi — No już, na co czekasz?
— Dam sobie radę, naprawdę, możesz już iść. Zaraz mnie przestanie boleć i sobie pójdę. To pewnie zwykłe stłuczenie. Poza tym, moja deska nie jest lekka i nie sądzę, że dasz radę unieść ją, moją torbę i jeszcze podtrzymywać mnie na ramieniu.
— Sam tym bardziej tego nie uniesiesz, poza tym, moje mięśnie nie są aż takie słabe — zaśmiał się próbując przekonać Jeongguka do powrotu do domu — To co? Idziemy?
— Idziemy.
Taehyung pomógł Jeonggukowi wstać, wziął pod pachę jego deskę i torbę. O dziwo nie była aż taka ciężka. Jeon podpierał się o jego ramię i powoli skakał na jednej nodze.
Szli do domu czarnowłosego cały czas gadając o głupotach. Taehyung był szczęśliwy, że nareszcie udało mu się porozmawiać z chłopakiem i miał nadzieje, że to nie był ostatni raz. Widocznie Bóg wysłuchał jego próśb. Kiedy co jakiś czas przytrzymywał ramię chłopaka i wyczuwał jego nie małe mięśnie, rumienił się i modlił się w myślach aby Jeongguk tego nie zobaczył.
Po 20 minutach wolnego spaceru dotarli do domu Jeongguka. Kiedy stali pod jego drzwiami, Jeon odebrał od Taehyunga swoją torbę i deskę.
— Jeszcze raz dzięki Taehyung, uratowałeś mi dupę. I kostkę z resztą też — zaśmiał się.
— Nie ma sprawy. Pamiętaj żeby nie chodzić za dużo i obkładać kostkę lodem. A i jak nie przejdzie ci za kilka dni to idź do lekarza — powiedział z uśmiechem.
— Dobrze mamo — zaśmiał się ponownie ukazując swoje królicze zęby — To co? Do zobaczenia kiedyś?
— Do zobaczenia kiedyś — Taehyung uśmiechnął się ciepło i pomachał czarnowłosemu na do widzenia.
Przez całą drogę do domu Kim nie przestawał się uśmiechać. Był szczęśliwy bo chociaż na chwile udało mu się porozmawiać z chłopakiem. Nie tak wyobrażał sobie ich pierwszą konfrontacje, ale trudno. Po powrocie do domu od razu zadzwonił do Jimina, żeby opowiedzieć mu o dzisiejszym spotkaniu z Jeonggukiem
— Jeju Tae jestem z ciebie dumny. Bardzo — mówił delikatny głos w słuchawce — A wziąłeś chociaż od niego numer?
Cholera. Nie wziął od niego numeru.
— O kurwa zapomniałem — spoliczkował się mentalnie — I co teraz?
— No pójdź do niego do domu i zapytaj go o numer. Proste — poradził Jimin.
— Ta jasne, wbije mu na chatę żeby jak jakiś stalker zapytać o jego numer.
Po dłuższej rozmowie z przyjacielem, Taehyung położył się na łóżku i zaczął rozmyślać o Jeongguku. Gadał z nim łącznie przez jakieś pół godziny, a już czuł jakby znali się od lat. Nie wiedział co takiego w nim było, ale przyciągał go jak magnes.
Schował kolejną fotografie z plaży do szafki nocnej i położył się do łóżka z nadzieją, że jeszcze kiedyś uda mu się porozmawiać z czarnowłosym.
dobra wiem ze ostatnio dodałam rozdział ale dodaje kolejny 😊 mam dość szkoły i serio legitnie chce umrzeć, już w pierwszym tygodniu po feriach przywalili nam codziennie jakies sprawdziany grrr. w sumie to bardzo przyjemnie pisze mi się tego fika, fabule mam już tak mniej więcej rozpisaną całą (i zakończenie tez) i czuje ze to może być fajne! miłego dnia!
CZYTASZ
𝙬𝙖𝙫𝙚𝙨 𝙙𝙤𝙣'𝙩 𝙙𝙞𝙚
Fanfictiontaehyung nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do dzikich plaż, zimnej coca coli i jeona jeongguka taekook, surfer au, raczej fluff, top!jk, może pojawić się pobocznie yoonmin