Ten bar na zdjęciu to to miejsce w którym są, także prosze wyobrazić sobie tak to miejsce! miłego czytania!
Parę dni później, Taehyung wrócił na plaże. Wcale nie spodziewał się, że spotka tam Jeongguka. Wiedział, że nie zobaczy go przez jakiś czas ze względu na jego kontuzje. Przyszedł po prostu rozkoszować się nieziemską pogodą.
Ku jemu zdziwieniu, ujrzał go. Na desce. Co do kurwy, przecież jeszcze pare dni temu jego kostka wyglądała gorzej niż fioletowy balon pomyślał. Szybko schował się za wydmą i obserwował poczynania chłopaka. Czarnowłosy był zbyt dobry w tym co robił. Z pewnością każdy kto zobaczyłby go na desce, nie umiałby oderwać od niego wzroku.
Nagle chłopak wyszedł z wody i zaczął krzyczeć w stronę Taehyunga.
Cholera
— Hej! — krzyczał machając ręką.
Taehyung nieśmiało pomachał do Jeongguka. Był zawstydzony, gdyż Jeon prawdopodobnie domyślił się że był przez niego obserwowany. Wyszedł zza wydmy i melodyjny głos chłopaka ponownie dotarł do jego uszu.
— Cześć Taehyung! Co tu robisz? — zapytał czarnowłosy podchodząc do Kima.
— H-hej, ummm — mówił zakłopotany — Ja tylko przyszedłem rozkoszować się tym pięknym dniem - wydusił z siebie — A ty? Co z twoją kostką? Wiesz, że powinieneś leżeć teraz w domu?
— Wiem mamo — zaśmiał się — Nic nie poradzę, że jestem uzależniony od surfingu. Kiedy jestem na fali to zapominam o wszelkim bólu i po prostu czuje się świetnie.
— Uh, jak uważasz. Boli cię chociaż trochę mniej? Pokaż to — powiedział troskliwym tonem i schylił się do kostki wyższego.
— Już mniej. Spokojnie, nie martw się. Już nie takie rzeczy się działy.
— Rzeczywiście wygląda trochę lepiej.
— No widzisz. A może hmm, skoro już tu jesteś to przejdziemy się gdzieś? — zapytał niepewnie.
— Tak, możemy — odpowiedział z uśmiechem.
— Wiesz co, znam taki super bar na plaży niedaleko, może tam pójdziemy?
— O, byłoby świetnie — odpowiedział lekko zawstydzony Taehyung. Cały czas się czerwienił, gdyż chłopak onieśmielał go.
— To wstąpimy jeszcze na chwile do mnie. Muszę zostawić deskę i może przebiorę się w jakieś normalne ciuchy. — powiedział chwytając swoją torbę i deskę.
Szli do domu Jeongguka cały czas rozmawiając. Nie było między nimi niezręcznej ciszy. Jeon zostawił swoją deskę w garażu. Poprosił Taehyunga żeby poczekał sekundkę. Pobiegł szybko do swojego pokoju, ściągnął rashguard i powiesił go na tarasie. Ubrał spodenki do kolan, czarny t-shirt i zarzucił na siebie zwiewną, rozpiętą niebieską koszule w białe paski. Po paru minutach szli już z Taehyungiem w stronę wspomnianego wcześniej baru.
Weszli na plaże przepełnioną ludźmi. Ani trochę nie przypominała tej, na której się dziś spotkali. Chwycili swoje klapki w ręce i zaczęli przebijać się przez tłum plażujących ludzi. Wokół baru było pełno palm. Porozwieszane na nich lampki dodawały tylko uroku temu miejscu.
— Usiądź tu, a ja pójdę nam coś zamówić — wskazał na stolik — Jakieś życzenia?
— Nie znam się na drinkach, możesz mi coś wybrać — uśmiechnął się siadając przy wskazanym przez starszego stoliku.
Po chwili Jeongguk wrócił do stolika z dwoma drinkami.
— Dla ciebie Piña Colada — położył przed Taehyungiem żółto-białego drinka z plastrem ananasa wetkniętym w krawędź szklanki — A dla mnie Sangria — usiadł sącząc czerwonego drinka z dużą ilością owoców.
— Dziękuje, ile mam ci oddać? — zapytał Kim.
— Nie musisz mi za niego oddawać. Lepiej spróbuj i powiedz czy ci smakuje.
Taeyhyung wziął do ust różową słomkę i spróbował swojego drinka. Lekko skrzywił się na jego smak, ale chwile później jego kubki smakowe rozpłynęły się z powodu niebiańskiego smaku.
— Mmmmm to jest pyszne! — powiedział. Cieszył się, że drink nie był mega mocny. Wiedział, że ma słabą głowę.
— To się cieszę — powiedział z rozkosznym uśmiechem. Ten dzieciak serio roztapiał jego serce — Chcesz spróbować mojego?
⁕ ⁕ ⁕
Po paru kolejnych drinkach i zachodzie słońca, atmosfera stała się wesoła. Taehyung i Jeongguk co chwile wybuchali śmiechem, a do baru napływało coraz więcej osób. Głośna muzyka wybrzmiewała z głośników, a tańczących ludzi było coraz więcej. W pewnym momencie Kim wstał ze swojego miejsca i zaczął tańczyć przy ich stoliku na co Jeongguk zaśmiał się i klaskał. Rozmawiało im się świetnie. Przez alkohol w ich organizmach stali się pewniejsi siebie. Czuli, jakby znali się od lat.
— Jeongguk, pójdziemy już? — jęczał zmęczony Taehyung szarpiąc wyższego za rękę.
— Nie mów do mnie pełnym imieniem. Wystarczy Guk. I tak, możemy już iść.
Czarnowłosy miał mocniejszą głowę od Taehyunga, więc trzymał się całkiem nieźle. Pomógł wstać pijanemu chłopakowi i próbował bezpiecznie oddalić się z nim od tego tłumu. Brązowowłosy co chwile nucił pod nosem tylko jemu znane piosenki co chwile wybuchając śmiechem.
— Taehyung, gdzie mieszkasz? Nie możesz w takim stanie sam wracać do domu. — zapytał niższego, a w odpowiedzi otrzymał tylko głośny śmiech — Taehyung, mówię na serio — powiedział nieco poważniejszym tonem.
— No już Ggukie, nie denerwuj się — wybełkotał — Idź prosto, a potem skręć w lewo przy sklepie spożywczym.
Wyższy przez całą drogę przytrzymywał Taehyunga, żeby się nie przewrócił. Nie miał pojęcia ile lat miał, ale przypuszczał, że to właśnie przez jego młody wiek upił się dwoma drinkami. No cóż, zapytam go kiedy indziej pomyślał.
— No to jesteśmy — powiedział odprowadzając Taehyunga pod same drzwi.
— Dzięki Gguk.
— Za co?
— Za dziś, za to, że mnie odprowadziłeś, za to, że spędziłeś ze mną czas — wydukał szukając w kieszeni kluczy do domu.
— Nie ma sprawy Tae. Dobranoc, śpij dobrze — pomachał mu z uśmiechem i odwrócił sie na pięcie by zacząć iść w stronę swojego domu. Nagle zatrzymał się.
— Um, Tae? — zapytał — Dałbyś mi może swój numer?
Taehyung zostawił klucze w zamku i podbiegł do Jeona. Ten podał mu swój telefon z przygotowanym polem do wpisania numeru.
— Dziękuje, dobranoc. — odparł.
— Dobranoc Ggukie. — uśmiechnął się słodko ostatni raz i wszedł do domu.
ok ten rozdział trochę lepszy niz poprzednie ;)
CZYTASZ
𝙬𝙖𝙫𝙚𝙨 𝙙𝙤𝙣'𝙩 𝙙𝙞𝙚
Fanfictiontaehyung nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do dzikich plaż, zimnej coca coli i jeona jeongguka taekook, surfer au, raczej fluff, top!jk, może pojawić się pobocznie yoonmin