eight

143 17 4
                                    

Każde ich spotkanie wyglądało podobnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Każde ich spotkanie wyglądało podobnie. Spotykali się na plaży, śmiali się, biegali i wygłupiali do zachodu słońca, a na koniec Jeongguk odprowadzał Taehyunga do domu. Zachody słońca na plaży były piękne, a szczególnie wtedy, kiedy ma się u boku osobę.

Było popołudnie. Zbliżał się już zachód słońca. Jeon wiedział, że Taehyung ostatnio miał gorsze dni. Było to spowodowane dużą ilością nauki, sprawdzianów, kartkówek i innych szkolnych spraw. Korzystając z okazji, że nie było jego ojca, wymyślił, że pożyczy jego samochód i odwiedzi Kima. Popsikał się perfumami, jeszcze ostatni raz spojrzał w lustro i wyszedł. Wsiadł do auta, włączył nastrojową muzykę i pojechał. Po paru minutach był już na miejscu.

do Taehyungie:
Wyjdź przed dom

od Taehyungie:
po co?

do Taehyungie:
Po prostu wyjdź to zobaczysz.

Taehyung otworzył drzwi i ujrzał Jeongguka siedzącego w czarnym pick-up'ie. Wytrzeszczył oczy ze zdziwienia i posłał Jeonowi pytające spojrzenie.

— Wskakuj! — krzyknął starszy zachęcając Taehyunga gestem dłoni, a ten szybko ubrał buty i pobiegł do czarnowłosego.

— Jeongguk? To ty masz auto? — zapytał wsiadając do pojazdu i zapinając pasy.

— To ojca. Jedziemy? — rzucił mu podekscytowane spojrzenie.

— Ale gdzie?

— Niespodzianka.

Jednym z ulubionych zajęć Jeongguka było podziwianie szczęśliwego Taehyunga. W radiu leciały znane utwory do których młodszy lip syncował i podrygiwał. Znali się dopiero tydzień, a starszy już czuł, że to nie będzie krótka znajomość.

Po około dziesięciominutowej jeździe, czarnowłosy zaparkował samochód na malutkim parkingu przy plaży i poszedł otworzyć Taehyungowi drzwi.

— Jesteśmy.

— Oh! Pamiętam to miejsce! To tutaj był ten bar? — krzyknął podekscytowany.

— Tak, to tutaj. Idziemy?

Jak na każdej plaży publicznej o tej porze, było tu mnóstwo ludzi. Tańczyli, śpiewali, pili i krzyczeli dosłownie wszędzie. To właśnie to dodawało miejscu unikalnego klimatu. Podeszli do baru i stanęli w kolejce.

— Młody, co chcesz do picia? Może tym razem soczek jakiś co? Bo znów mi się upijesz i bede musiał cię nosić — powiedział starszy z uśmiechem na twarzy.

— Ggukie, proszę, nie. Kup mi coś słabego proooszę, byle z alkoholem. — błagał ciągnąć go za ramię.

— Skoro tak ładnie prosisz. Posmakował ci, co? — zapytał na co Taehyung energicznie pokiwał głową.

𝙬𝙖𝙫𝙚𝙨 𝙙𝙤𝙣'𝙩 𝙙𝙞𝙚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz