Mehmed dostaje ostatnie zadanie przed powrotem w rodzinne strony: ma zniszczyć pewien klan.
Eyşan stwierdza, że nie chce już trwać w toksycznym związku ze swoim chłopakiem. Postanawia powrócić do Turcji.
Początek znajomości Mehmeda z Eyşan stanie si...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
„Najsmutniejsze jest zdanie: wszystko będzie dobrze..."¹ ~Carla's Dreams
Następnego dnia obudził się około godziny dziewiątej. W pierwszej chwili, mając zamknięte oczy, odrzucił prawą rękę, jak gdyby miał kogoś objąć. Niestety – spotkał się z chłodem pościeli. Podniósł się do pozycji siedzącej, po czym przetarł zaspane oczy. Z westchnieniem rozejrzał się po sypialni. Znajdował się w swoim mieszkaniu. I był sam. – Czyli to nie był sen... – szepnął sam do siebie. – To wszystko było prawdą – dodał. Po dłuższej chwili siedzenia w bezruchu postanowił wstać. Może uda mi się dzisiaj z nią porozmawiać, pomyślał, gdy szedł w stronę łazienki. Tam wziął szybki poranny prysznic, następnie wrócił do pokoju i się ubrał. Wychodząc z pomieszczenia, udał się do kuchni. Na miejscu nastawił wodę na kawę, a następnie zajrzał do lodówki. Miał tam kilka podstawowych produktów, więc był zadowolony, że nie musi tracić czasu, by iść do sklepu. Zaczął więc przygotowywać sobie śniadanie. Posiłek jadł dość wolno, popijając małymi łykami kawy. Ciągle myślał o tym, co zaszło poprzedniego dnia. W ostatnim miesiącu. Nie przypuszczał, że się zakocha. Nie mógł również przewidzieć, że ulokuje swe uczucia w jednej z tych, których przez lata niszczył. Zastanawiał się, co by było, gdyby wiedział, kim ona jest.
Gdy wyszedł z domu, było już po dziesiątej. Wsiadł do swojego samochodu i ruszył w kierunku mieszkania brunetki. Myślał nad tym, jak Eyşan zareaguje na jego widok. Nie ukrywał, że bał się jej reakcji. Nie wierzyła w jego zapewnienia, że naprawdę ją kochał. Miała zresztą powody; był łowcą wampirów – a ona, jak i jej rodzina – była wampirem. W tym wypadku można by było zauważyć jakiś podstęp. W sumie – trzydziestolatek przecież miał odnaleźć właśnie rodzinę Demirkan. Początkowo jednak nie przypuszczał, że sprawy potoczą się tak, jak się potoczyły. Teraz jeszcze bardziej żałował tego, jaką miał pracę. Prawdopodobnie zniszczył brunetce, jak i sobie, życie. Wydał na nią wyrok śmierci. Siebie pozbawił ukochanej. Nie zauważył nawet, że podczas gdy myślał o tym wszystkim - z jego oczu poleciały łzy. Szybko je otarł, po czym skręcił w odpowiednią ulicę. Chwilę potem zrobił to samo i był na miejscu.
Wahał się przed wyjściem z pojazdu. Jego serce zaczęło szybciej bić, jakby chciało wyskoczyć mu z klatki piersiowej, natomiast całe jego ciało oblały zimne poty. Oddychał płytko. Pomyślał, że gdyby palił papierosy, teraz wypaliłby trzy po kolei. Zauważył, że przed blokiem spacerowała pani z małym pieskiem – jak zresztą było codziennie. Obok kobiety przebiegła dziewczyna, która wybrała się na poranny jogging. Spojrzał po bloku, kierując swój wzrok na piąte piętro, łudząc się, że cokolwiek zobaczy; uniemożliwiało mu to poranne słońce i odległość. – Dobra... wyluzuj i idź do niej. Wyjaśnij jej wszystko – powiedział sam do siebie. Wziął głęboki wdech, a następnie powoli wypuścił powietrze z płuc. Swój telefon włożył do kieszeni dżinsów i wysiadł z samochodu. Ruszył w kierunku wejścia do budynku, uprzednio uruchamiając alarm w aucie. Towarzyszyło mu dziwne uczucie, którego nie potrafił nazwać, gdy wchodził do budynku. Będąc już na drugim piętrze, spowolnił krok. Jakby obawiał się czegoś; myślał, czy to na pewno dobry pomysł. Prawdą jest, że nie wiedział, co ma jej powiedzieć. – Będzie, co ma być – powiedział sam do siebie. – Raz się żyje – dodał, gdy był już na kondygnacji, gdzie znajdowało się mieszkanie Eyşan. Westchnął, a następnie podszedł do drzwi jej mieszkania. Nacisnął przycisk dzwonka, po czym puścił go i chwilę odczekał. Gdy nic się nie działo – powtórzył czynność jeszcze trzy razy, lecz ciągle słyszał jedynie głuchą ciszę po drugiej stronie. Kilka razy nawet zapukał do drzwi. Za każdym razem trochę mocniej, jednakże nic się nie zmieniło. – Pewnie nie ma jej w domu... – powiedział. – W sumie, nigdzie mi się nie śpieszy. Poczekam tu, aż przyjdzie – rzekł i usiadł na parapet okna, będącego niemalże za drzwiami mieszkania Eyşan.