Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
➖➖❀➖➖
Łzy spływały po moich polikach jak wodospady. Informacja o ciężkim stanie Archiego załamała mnie, przez tą całą sprawę aktualną, nie miałam jak spędzić z nim chociaż odrobine czasu, dlatego całkowicie wkurzyłam się na siebie. Okropna ze mnie przyjaciółka. Teraz właśnie dostrzegłam jak bardzo zaprzątałam sobie głowę Jughead'em oraz jego sprawami. Widząc wychodzącego lekarza z sali, gwałtownie wstałam z krzesełka stojącego na poczekalni. Jones już dawno zostawił mnie tutaj samą, stwierdził iż ma bardzo ważną sprawę do załatwienia. Szczerze zbytnio mnie nie obchodziła, puściłam go bez zbędnych pytań. Lekko przesadza, jak można wybrać coś innego niż najbliższego sobie chłopaka, który praktycznie jest dla niego jak brat. — Przepraszam, mogłaby pani powiedzieć kim jest, mamy takie zamieszanie, a niestety nie mogę udzielić informacji o stanie pacjenta komuś niezbyt zaufanemu — Zaczął tłumaczyć, z trudnością przełknęłam gule rosnąć przez stres w moim gardle. — Elizabeth, narzeczona — Mój oddech automatycznie przyspieszył, miałam nadzieje, że nie wypowiedz nie wyglądała jak kłamstwo. — Aktualnie staramy się stan pani narzeczonego utrzymać na jak najlepszym. — Zerknął na kartkę, którą trzymał w dłoniach. — Mogę wejść? zobaczyć go — Spojrzałam na mężczyznę wzrokiem pełnym nadziei. Przytaknął delikatnie, uchyliła drzwi. Szybko, truchtem wbiegłam na salkę. Zamarłam widząc bladą twarz, ciemne farbowane włosy w nieładzie i te straszne wory pod oczami. Wyglądał jakby spał, jak gdyby nic nie miało miejsca. Trzęsąc się usiadłam tuż obok Archiego. Złapałam za dłoń, była taka zimna, szorstka. Zaczęłam masować ją kciukiem. Ponownie z moich oczu pociekła ciurkiem słona ciecz. Płacz przeistoczył się w wielki wybuch smutku, chwile musiało minąć abym mogła dość do stanu odrobine opanowanego. Czemu przez cały czas starałam się zapomnieć o miłości do tego chłopaka? czemu starałam się tak bardzo odgonić tą myśl iż go kocham? — Archie — Szepnęłam zachrypniętym głosem, uniosłam rękę, przeczesałam te ciemne włosy. Zdecydowanie wolałam te rude, tą cudną rudą czuprynę. — Kocham twój uśmiech wiesz? kiedy go widzę wiem, że będzie dobrze. Dlatego proszę uśmiechnij się, nie chce dopuścić myśli iż nie ujrzę go już nigdy.Błagam cię, tak bardzo cię kocham Archie. — Wypowiadając wszystkie słowa, ani razu nie skłamałam, to co właśnie zostało wypowiedziane, nigdy nie zostanie przeze mnie schowane lub zapomniane.