— ...Skoro Zhalia zdecydowała się na dołączenie do Dantego, to mają teraz wspólny pokój, a Metz musiał zostać sam. — Kontynuowała energicznie Sophie.
— Mówię wam, wyobrażam sobie to tak: Metz siedzi na łóżku, smutny jak cholera, a Dante spędza czas z Zhalią. I słyszy, że dzwoni telefon. Odbiera, a tam Metz, który upomina się o drinki i minigolfa! — Sypnął dowcipem Lok, a cała drużyna zaniosła się śmiechem.
Lee, która czuła się już lepiej dzięki nowemu, leczniczemu zaklęciu Sophie, rzuciła Eliasowi kolejny ochłap mięsa. Jaszczur, siedzący na podłodze, o dziwo po turecku, złapał go i łapczywie zjadł, wydając przy tym odgłosy mlaskania. Sophie wzdrygnęła się na ten widok, ale pozostawiła to bez komentarza.
— Sophie. — Cherit odezwał się dopiero teraz, choć wcześniej również się śmiał. Jak dotąd spał w torbie Lamberta, nadal czując w sobie działanie strzałki z trucizną. — Miałaś powiedzieć coś o Calibanie.
— Mhm... — Posmutniała nagle. Żałowała, że Cherit ją o to spytał, bo wraz z odpowiedzią musiała zepsuć cały dobry humor drużynie. — Gdy wszyscy byliśmy nieprzytomni, Caliban Dantego... został zniszczony przez Cienia.
— Nie. Nie wierzę w to. — Powiedział Lok. Głos miał tak pewny, że pasowały tu bardziej słowa; wierzę w to, że Calibana nie można zniszczyć. Ale prawda była inna.
— Cień podobno anihilował Calibana w sekundę. Niestety nic nie mogli zrobić...
Drużyna zamilkła, uczciła śmierć Calibana minutą ciszy. Lok nerwowo drapał skórki przy paznokciach, Sophie odwróciła wzrok, a Den patrzył obojętnie na podłogę. Cherit schował głowę w torbie. Tylko Lee i Elias nie wiedzieli, jak ważny dla Dantego był Caliban i jak znany był on łowcom. Popatrzyli po sobie. Jaszczur przewrócił oczami, dając jej jednocześnie znak, że "za cholerę nie rozumie i go to nie obchodzi". Leanne też nie rozumiała i nie czuła się ani trochę smutna, więc w niemiły sposób przerwała ciszę, rzucając mu kolejną porcję mięsa, którą znów pożarł z hałasem.
Emocje gdzieś zniknęły, choć u Casterwillówny zmieniły się raczej ponownie w rozdrażnienie. Ale ponownie nie skomentowane. Den za to oprzytomniał i znalazł kolejny temat na rozmowę:
— Sophie. — Phils skierował na nią swoje spojrzenie. Uniosła brwi pytająco. — Jesteś pewna co do tych anomalii?
— Tak. Przecież mówiłam ci, że te informacje dostałam od Metza. — Odpowiedziała mu lekko pretensjonalnym głosem. Głupie pytanie.
— Czyli Japonia...
Sophie wcześniej opowiedziała drużynie o tym, czego dowiedziała się od lidera Fundacji. Metz przekazał jej wiadomość, którą z resztą dostał od samych badaczy Fundacji Huntik, że anomalie przeniosły się do Tokio. Bez powodu, od tak. A te na Wyspach Kanaryjskich zupełnie zniknęły, nie pozostawiając po sobie żadnego magicznego śladu.
Opowiedziała też o warunkach, jakie Dante postawił przed młodym Lambertem — miał zgłaszać raporty, jeżeli coś było nie tak. Rzecz jasna raporty dotyczące Eliasa i panny Fayis, bo jakby inaczej. I opowiedziała o tym, że Metz obiecał, iż pomoże ze sprawą jaszczurczej klątwy, jednakże jeszcze nie wie, jak się do tego zabrać. A także musi popytać o to radę i naukowców.
I co najważniejsze — Metz poprosił drużynę Loka, by pojechali do owego Tokio znaleźć źródło anomalii, bo były one tym razem znacznie mocniejsze. Sam postanowił zostać na Gran Canaria z Dantem i Zhalią, żeby wraz z badaczami dokończyć sprawę zmiennokształtnego plemienia.
CZYTASZ
|HUNTIK| Nikkos znaczy zwycięstwo.
FanfictionPotężna Fundacja Huntik i resztki Spirali Krwi. Niebieskooka dziewczyna i jej jaszczurzy przyjaciel. Antagonista i wizja nowego świata. Nikkos i zwycięstwo. Wszystko to brzmi absurdalnie, lecz właśnie do tego doprowadziło pokonanie Obłudnika. Gdy...