Kobalt

111 7 25
                                    

*Yas*

Ocknąłem się w tak chujowym stanie,że nie wiedziałem co się dzieje.Ale pewnie jest to,że nie było to moje łóżko...
Podniosłem ociężale głowę i ujrzałem kompletnie spizganego Zeda,leżącego obok.

-Wstawaj kurwiu.-Kopnąłem go lekko w brzuch,a ten się opluł i zmierzył mnie z wyrzutem.

-Co ty znowu chcesz?-Zed burknął,podnosząc się z łóżka.

-Jezusie,błagam ubierz coś na siebie.-Schowałem się za poduszką,bo w sumie też było tam ciepło.

-Dobra,zamknij twarz,bo Cię wypierdolę przez balkon.

-Ty kurwo.-Mruknąłem,nakrywając się kołdrą i olewając go.Nadal nie myślałem racjonalnie,bo byłem na lekkim kacu.Ja nawet nie pamiętam co się dokładnie stało...No może oprócz tego wydarzenia poprzedniego wieczoru...

Zed zniknął z pomieszczenia,więc pewnie skierował się po jakieś ciuchy,bo słyszałem stukot szafek.Ja jeszcze leżałem w wyrku,gapiąc się beznamiętnie w ścianę.
Cholera...To wczorajsze...Czuję się teraz jak kurwa,chociaż to nie do końca moja wina.

Poprawiłem splątane włosy,bo zaczęły mnie dusić.Zed wrócił i zmierzył mnie.

-No wstawaj nooo...Chyba nie będziesz leżał w łóżku cały dzień!-Wydawał się taki beztroski.Co jest nie tak.Ja nadal nie mogę się otrząsnąć.

-Czemu nie?-Burknąłem,chowając się pod kołdrą.

-Bo to moje łóżko i Cię z niego wypierdolę.No wstawaj.Muszę tu posprzątać.

Westchnąłem i jakoś zmusiłem się do wstania z łóżka.

-Idę pod prysznic,jeżeli nie masz nic przeciwko...

-Luz.-Zed rzucił,grzebiąc w telefonie.-A,jeszcze jedno.Wszystko okej?Wyglądasz,jakbyś chciał się zabić?

-Taaa...Kac mnie męczy.-Odparłem lakonicznie,biorąc w dłonie swoje ubrania.Zamknąłem się w łazience Zeda.Była przyjemnie urządzona i naprawdę mi się podobała,ale gdyby nie mój humor to teraz głośno bym się nią zachwycał.

Odkręciłem wodę i gapiłem się na skapującą zwartą strugę i czułem,że mógłbym sobie rozwalić łeb o ten kran.
Co ja kurwa zrobiłem...Jak spojrzę na Yi to chyba wpadnę w histerię...
Nadal patrzyłem na wodę,która zupełnie nie sprawiała,że czułem się lepiej.Wręcz przeciwnie.To nie pomogłoby w zmyciu mojego wstydu.Trzeba było by mnie polać lawą...

-Kurwa...-Jęknąłem,uderzając w ścianę.Gdyby Zed miał wannę,to bym się w niej utopił...

Skończyłem ten cholerny prysznic i jak najszybciej się ubrałem.Chciałem wrócić już do domu...Zaszyć się...Pomyśleć...

-Chcesz tosta?-Zed zmierzył mnie,a ja pokręciłem głową,związując włosy.

-Nie dzięki.Pójdę już,zanim brat albo Irelka wejdą mi do domu.

-Powodzenia.Nie pozabijajcie się.

Pożegnałem się cicho i wyszedłem.Byłem taki martwy...

Wróciłem do domu.Yi drzemał na kanapie...Boże...Musiał na mnie czekać...Kochany chłopiec...
Zaniosłem go do łóżka i sam ułożyłem się obok...

Boję się o to,co między nami będzie...

*Yiś*

Obudził mnie delikatny oddech,więc otworzyłem oczy.Sensei wyglądał na przybitego.Spał niespokojnie.Włosy miał rozrzucone po całej poduszce.Nie wierzę...Były skołtunione...

Reakcja Chemiczna | Yasuo✖Master YiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz