Miedź

89 7 36
                                    

* Yiś *

Skończyłem się ogarniać i ubrałem świeże ubrania. Zdecydowałem się na koszulę i dłuższy sweterek, ponieważ było mi trochę zimno. Sensei stał na korytarzu grając w jakąś gierkę na telefon. Wyglądal zabójczo przystojniecw swojej czarnej, lekko opinającej mięśnie koszulce. Nie żebym się na niego lampił...

Uśmiechnąłem się pogodnie do ciemnowłosego.

- Coś ty taki wesoły? - Zagaił, gdy tylko mnie zauważył.

- A co? Nie mogę się uśmiechać?

- Możesz. Bardzo to lubię. A gdzie Twoja Ciotka?

- Wybyła do sklepu. - Machnąłem ręką. - Ale zostawiła nam śniadanko.

- Hm. To dobrze. Przynajmniej nie umrzemy z głodu. Dziś nie chce mi gotować. To nie moje garnki.

Przewróciłem oczami i ruszyłem w stronę kuchni. Sensei powlókł się za mną w stronę pomieszczenia. Kot plątał mi się pod nogami, miaucząc i domagając się jedzenia. Na stole znajdował się stół obstawiony posiłkiem. Ciotka nie próżnowała...

- Ależ mamy wybór... - Yas klasnął w dłonie. - Kocham kuchnię Twojej Ciotki!

- Lubi robić nadmiar jedzenia, ale uważam że gotujesz lepiej...

- Nie przesadzaj. Bo się zarumienię...

- Zjedzmy już. Zaraz wystygnie.

- Uh. Racja.

Zasiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za wcinanie śniadania pozostawionego przez Ciotkę.

- A może pójdziemy dziś na spacer?- Zaproponowałem.

-A co? Chcesz pokazać mi okolicę?

- Chętnie. - Uśmiechnąłem się, dotykając ramienia Yasa. - Możemy się poszlajać po mieście.

- Rozpieszczasz mnie...

- Jeszcze tego nie zrobiłem.

- A to ciekawe... - Sensei ponownie się uśmiechnął. Cholera... Flirtujemy nad talerzem jajek... Ależ to dziwne...

- Chcesz kawy? - Zaproponowałem.

- Czemu nie? Może wtedy bardziej się rozbudzę. - Yas machnął ręką, a ja natychmiast wstałem od stołu i poleciałem robić kawę. Planowałem porcję także dla siebie, bo czułem że potrzebuję rozbudzenia. Śniła mi się matma... I Yas jej uczył w moim liceum... Co za zło...

Ciekawe czemu Ciotka tak szybko wybyła? Może coś szykuje?

- O, dzięki wielkie. - Yas złapał za kubek kawy i zaczął powoli sączyć brązowy napój z pianką.

Ten poranek był totalnie, totalnie nudny... Marzyłem nawet by Ciotka tu była i zalewała nas pytaniami dotyczącymi uczelni...

- Too... Jak z tym wyjściem? - Yas rzucił, biorąc się za mycie garów.

- Noo... Chcesz iść teraz? Mam pracę z biolki do skończenia. -Westchnąłem. - Nauczycielka mnie zabije, jeżeli jej tego nie oddam...

- Irelka? Nie martw się nią. Niedawno wylądowała na porodówce i ma inne zajęcia niż Twoja umierająca praca...

Odetchnąłem z cichą ulgą, zasuwając krzesełko.

- Wiesz... Powinniśmy powiedzieć Ciotce, że idziemy. Jeszcze się zmartwi... Zaraz do niej zadzwonię.

- Luz. Ja idę upiec Twojego ptaka. - Zaśmiał się.

- Ani mi się waż. - Burknąłem. - Poza tym zauważyłem, że się zakumplowaliście... - Złapałem za telefon. - Ja idę obgadać Ciotkę, a ty grzecznie czekaj.

Reakcja Chemiczna | Yasuo✖Master YiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz