Minął tydzień od telefonu, który jak podejrzewałam nie przynosił żadnych pozytywnych wiadomości o zdrowiu mojej matki. Dalej nie potrafię pogodzić się, że już nigdy nie zobaczę jej pięknego uśmiechu. Moja mama była naprawę piękna, zawdzięczam jej dosłownie wszystko. Łzy zebrały się pod moimi powiekami, nie chciałaby, żebym płakała, nigdy tego nie lubiła. Zawsze odkąd pamiętam wychowywała mnie na silną, panującą nad emocjami i umiejętnie je ukrywającą dziewczynę. Taka właśnie była sama, i mimo wszystko zawsze ją taką zapamiętam. Kochaną, piękną i zawsze opanowaną Michaelle.
&&&&
- Szanowni państwo, niedługo będziemy lądować w Sydney. Prosimy o zajęcie miejsc i upewnienie się, że podręczny bagaż znajduję się pod fotelem. Dziękuję.
Pośpiesznie opłukuje ręce z mydła, wychodząc z małych rozmiarów toalety i przesuwam się wąskim korytarzem w kierunku swojego fotela. Mruczę ciche przeprosiny w stronę stewardesy, która cierpliwie czeka aż usiądę.
Słońce świeci tak mocno, że postanawiam opuścić roletę w małym okienku, aby nie oślepiło mnie całkowicie. W przeciwieństwie do wielu osób uwielbiam wsiąść do samolotu i znaleźć się błyskawicznie na drugim końcu świata. Z mamą zawsze w wakacje, jak najczęściej starałyśmy się odwiedzać i poznawać najrozmaitsze kultury, których jest tak wiele.
Stewardesa zabiera pusty kubeczek z rozkładanego stoliczka przede mną. Składam stoliczek i biorę do ręki gazetę, którą znalazłam na lotnisku przed wejściem na pokład samolotu. Znajdę w niej wszystkie aktualności z Petersburga. Moje zainteresowanie przyciąga jeden artykuł:
Policja alarmuje o kolejnym wypadku na drogach Petersburga, w minionych miesiącach takowych było wiele jednak ten doprowadził do śmierci pani Michael Dobrev, znanej w mieście jako psycholog. Kobieta ma córkę Nine Dobrev, która po tragedii dnia 3 czerwca w czwartek musi pożegnać się z miastem i powitać Sydney, gdzie najprawdopodobniej została odesłana do ojca.. to nie pierwszy przypadek katastrofy, a sprawca wciąż jest nie znany.
Składam gazetę ze łzami w oczach. Co tydzień to samo, czwarta strona gazety jest poświęcona aktualnością dotyczącym wypadków. Z każdym tygodniem jest coraz gorzej, gdy czytam te słowa przed oczami przesuwają mi się obrazy jak cykl migawkowych zdjęć, bulwersujących i bolesnych.
- Słucham? - mój głos jest zachrypnięty, wyprany w emocji.
- Czy ma pani dobrze zapięty pas? - stewardesa powtarza pytanie, z życzliwym uśmiechem. Unoszę ręce do góry pokazując, że jestem prawidłowo zapięta. Życząc miłego zakończenia podróży kieruje się w stronę następnych pasażerów.
Delikatnie przesuwam dłońmi po twarzy pocierając czoło. Jeszcze tylko pięć minut do lądowania, osiem minut do powrotu do rodzinnego domu. Wracam do Sydney, zobaczę ojca i brata. Przez 7 lat kreowałam w głowie spotkanie wiedząc, że może takie nigdy nie nadejść. Teraz, nie mogłam się już cofnąć. Nie miałam wyboru, chociaż ciągle tkwi we mnie szczypta obawy.
&&&&
Z jedną słuchawką w uchu, dzieląc uwagę między muzykę i lotniskowy taśmociąg, który przesuwa mi się przed oczami, próbuję znaleźć kawałek wolnej przestrzeni, żeby zdjąć swój bagaż. Podczas gdy ludzie wokół mnie przepychają się i krzyczą do swoich towarzyszy, że ich walizki właśnie odjechały, a tamci odkrzykują, że wcale nie były ich, przewracam oczami i skupiam się na nadjeżdżającej walizce białego koloru. Poznaje, że jest moja po zapisanym na boku tekście piosenki, łapię za uchwyt i zdejmuję z taśmy.
Adres domu jest mi dobrze znany, kieruję się w stronę taksówek stojących na poboczu.
- Poproszę na DarlinghurstStreet 58
YOU ARE READING
TO NAPEWNO ONA | L.H | A.I | N.D |
FanfictionRozwód, który wydarzył się 7 lat temu, rozdzielił nie tylko mamę i tatę. Aby uniknąć problemów objęcia praw rodzicielskich, rodzice wyszli z kompromisem - Ashton wyjeżdża z ojcem, ja zostaje z matką. Od 7 lat nie widziałam mojego brata ani ojca, ws...