8

17 0 0
                                    


- Chyryl? Ktoś na Ciebie czeka. - niski głos przeszkodził dziewczynie w odpowiedzi. To Carl. 

Dziewczyna, która popchnęła mnie wcześniej, prychnęła i stylem chodzenia modelki wyszła z sali. Carl spojrzała na mnie, wyciągając rękę przed siebie. 

- Carol, dla koleżanek Carl. - uśmiechnęła się życzliwie, nie dziwie się, że mnie nie poznała. Całkiem się zmieniłam od naszego ostatniego spotkania. Ona właściwie też, ale jej krótkich do ramion charakterystycznych kręconych włosów i życzliwego tonu nie da się zapomnieć. Ta dziewczyna to anioł. 

- Nina Irwin. - przysięgam, mam wrażenie, że oczy miała tak szeroko otwarte, że zaraz wypadną jej z orbit. Poczułam stres, jej uśmiech pokryło malujące się na twarzy zaskoczenie. Bałam się reakcji. Po chwili stresu drobna sylwetka rzuciła się na mnie z wielkim uśmiechem, mocno mnie przytulając. To ten moment, dla których warto się uśmiechnąć. Sama poczułam jak moje kąciki idą wysoko w górę, a w policzku zrobił się malutki dołeczek.

- Boże! Totalnie Cię nie poznałam, co ty tu robisz? - uśmiech ani na chwile nie zszedł jej z twarzy.

- Wiesz, przyjechałam do Ash'a i ojca. - nie chciałam przy pierwszym spotkaniu opowiadać o przyczynach, chciałam jak najdłużej cieszyć się widokiem przyjaciółki. 

- Jeju Nina! Nie mogę w to po prostu uwierzyć - zaśmiała się, łapiąc się za głowę. - Co się stało, że przyszłaś sale? Wiesz, jak dziwnie bez Ciebie się trenuję. 

- Chciałam zobaczyć co się zmieniło, nie mogłam już siedzieć w domu. - pokiwała głową na znak zrozumienia. Poczułam uścisk na ramieniu i nim się obejrzałam dziewczyna prowadziła mnie w stronę wyjścia, popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem, wyszukując się jej intencji. 

- Chodź, poznam Cię z innymi. Umówiłam się z przyjaciółmi w naszej kawiarni, na pewno z chęcią cię poznają. - byłam jej wdzięczna, nie uśmiechało mi się zakończenie wakacji i rozpoczęcie roku szkolnego samotnie.

Mówiąc naszą kawiarnie, miała na myśli miejsce gdzie zawsze po treningu chodziłyśmy napić się pysznego koktajlu truskawkowego. Nie był to Starbucks, ale mała, przytulna kawiarenka blisko centrum. Mimo to, nie była znana, wręcz przeciwnie. Czasem można było zauważyć osobę popijającą przy fotelu latte, zawzięcie wpatrzoną w swój laptop. 

&&&&

Gdy dotarłyśmy na miejsce, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pare osób rozmawiających przy jednym z paru stoliczków. 

- Hej głupki, to Nina Irwin, moja przyjaciółka. Jakiś czas temu wróciła do Sydney. - wzrok wszystkich spadł na mnie. Nie miałam problemu z byciem w centrum uwagi, choć kiedyś wolałam tego unikać. Ich wzrok był przyjemny, wydawali się naprawdę mili i zabawni. 

- Heej, jestem Nina. - przedłużając "e" przywitałam się lekko marszcząc nos. Każdemu po kolei podałam rękę a oni uśmiechali się przedstawiając się. W myślach dziękowałam im za to, że mimo tego, że mnie nie znają nie było niezręcznej sytuacji. 

Pierwszy chłopak Sylvain siedzący na dużej szarej pufie trzymał w ręku cappuccino. Po rozłożonych nogach wnioskuję, że jest wysoki i dobrze zbudowany. Ma jasne rozwichrzone włosy. Wygląda na spokojnego i upija łyk ze swojej szklanki, przyglądając mi się z wielką uwagą.

Obok niego na kanapie siedział Alex o złocistej skórze, gęstych ciemnych włosach i niesamowicie zielonych oczach. Do boku Alexa była przytulona Rosie, jej ciemnego blondu włosy sięgały do ramion a oczy świeciły w piwnym odcieniu. Odrazu mogłam zauważyć, że to para. 

Ostatnie dwie dziewczyny Leila i Ambar, były do siebie bardzo podobne, podejrzewam je o pokrewieństwo co potwierdzają z uśmiechem. Dwie mają włosy metalicznego koloru, a oczy w kolorze niebieskim. 

Niebieskim, jednak nie tak intensywnym jak u Luke'a. 

- Przeprowadziłaś się tu już na stałe? - pytanie było skierowane do mnie przez Sylvaina, który nadal przyglądał mi się tymi swoimi ciemnymi oczami. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym dłużej, nie miałam okazji. 

- Jak narazie tak, za rok kończę liceum i zamierzam iść na studia, które będą gdzieś niedaleko. - odpowiadam, odwzajemniając jego spojrzenie. Na jego twarz wpłynął lekki uśmiech. Sprawia wrażenie osoby, która czuje się swobodnie w moim towarzystwie. 

 - Oooo, chodzisz do liceum! Jak zgaduję, do najbliższego w okolicy. Będziemy chodziły razem do szkoły. - koło mnie odezwała się tym razem Rosie. 

Odpowiadam jej i na parę innych pytań zadawanych przez właściwie wszystkich. Temat zszedł na taniec, przyznałam, że trenowałam razem z Carl gdy byłyśmy młodsze. Rozmowa z każdą minutą rozkręcała się, wszyscy są naprawdę bardzo mili. 

- Niedługo na zakończenie wakacji jest ognisko na plaży, mogłabyś iść z nami. Potem robię nockę dla przyjaciół, będziemy tylko my. Gdybyś była chętna to czuj się zaproszona. - to był ten moment, w którym byłam pewna, że te osoby są wspaniałe. Spojrzałam na Ambar, która mi to zaproponowała. Następnie rozejrzałam się po stoliku, wszyscy wydawali się nie mieć żadnego problemu. Pokiwałam głową szczerze się uśmiechając. 

&&&&

Po spędzonym zajebiście dniu, postanowiłam wrócić sama. Sylvain proponował mi podwiezienie ale odmówiłam. 

Przechodząc przez drzwi frontowe pierwsze co zobaczyłam to Luke, na jego kolanach siedziała Chyryl. Oboje rozłożyli się na fotelu, a trójka chłopaków leżała na kanapie. 

- Nina, gdzie ty do diabła byłaś, jest już ciemno. - zdejmując buty, które nagle stały się bardzo interesujące usłyszałam złego Ash'a. 

- Była na sali "BATTLE". Najwyraźniej chciała podglądać tańczące dziewczyny w tym mnie. Nie wydaje wam się to dziwne chłopaki? A gdy spytałam o co chodzi w jej zachowaniu, odpowiedziała, że to ja wydaję się rozkojarzona. Jak można nie czuć się rozproszonym pod wzrokiem pożerającej Cię dziewczyny! - gdy doszło do mnie, co powiedziała ta siedząca na kolanach Luke'a żmija w rudych włosach, poczułam niewyobrażalną złość. Z trudem opanowałam oddech do normalnego. 

- Mówisz poważnie? - nie, nie.. proszę Luke. - To zachowanie jest conajmniej dziwaczne. 

Jedno dyskretne zerknięcie na kanapę, upewniło mnie, że chłopacy byli zmieszani tym co powiedziała. Żadne z nich się nie odezwało, zapadła grobowa cisza. Uwierzyli jej, wszyscy bez wyjątku. 

- Przyszłam do Carl, potem poszłyśmy do naszej kawiarni. - słowa skierowałam w stronę Ashtona. Wiedziałam, że wszyscy przysłuchują się z uwagą moim słowom. Cień przepraszających spojrzeń wymalował się na twarzy Mike'a i Calum'a. 

Na Luke'a Hemmings'a i siedzącą na jego kolanach istną sukę, nie spojrzałam nawet przez ułamek sekundy. 

Kogo ja próbuję przekonać, gapiłam się na nich jak największa idiotka na Ziemi. 

TO NAPEWNO ONA | L.H |  A.I |  N.D |Where stories live. Discover now