4

31 2 0
                                    

POV NINA

        Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam poczucie bezpieczeństwa, jestem w domu. W końcu znajduję się w tak dobrze znanym mi miejscu, wszystko wydaje się znajome - a jednak takie odległe. Kanapa na której wieczorami rodzinnie oglądaliśmy maratony filmów, kominek przy którym ja i Ashton w zimę, po powrocie z sanek grzaliśmy ręce pod kocykiem z herbatką. Kuchnia w której mama zawsze gotowała najrozmaitsze obiady, mały schowek pod schodami w którym najczęściej chowałam się przed Ashtonem gdy bawiliśmy się w chowanego. Każda rzecz wiąże ze sobą wspomnienie. Po upływie czasu, nawet te wspomnienia które kiedyś były przykre, teraz okazują się.. radosne. Jak życie, przed rozdzieleniem, które dotknęło mnie tak bardzo, że przez długi czas nie potrafiłam zaakceptować nowego życia w małym miasteczku - bez nich.

Bardzo chciałam czuć się tak swobodnie w swoim domu jak przedtem, może obecność trzech nieznanych chłopaków, rozłożonych na kanapie z nogami na stole w ręce trzymających pady mnie lekko.. peszyła. Wysoki jak i wyniosły blondyn, po krótkim incydencie w korytarzu najwyraźniej postanowił jak zgaduję, wrócić na swoje poprzednie miejsce rozkładając się podobnie do swoich dwóch kolegów, którzy po chwili zauważyli moją obecność odrywając wzrok od telewizora na którym odpalona była gra. Jako, iż wydawali się zakłopotani moim nagłym pojawieniem się, postanowiłam przedstawić się jako pierwsza.

- Nina - posłałam im pewny, szczery uśmiech, jednocześnie wyciągając rękę do chłopaka z niebieskimi włosami, jak i do bruneta przypominającego w dużym stopniu Azjatę. - miło poznać. 

Czuje na sobie przeszywające spojrzenie blondyna leżącego na fotelu, nie jest to jedno z przyjemnych ale po wcześniejszej krótkiej wymianie zdań, nie dziwie mu się. Możliwe, że powinnam powstrzymać język za zębami w niektórych momentach. Nie pozwolę jednak na takie traktowanie, nie jestem  puszczalska i nie zamierzam być do niej porównywana.

- Hej! Jestem Mike, a ten tu to Calum - oboje wyglądają na sympatycznych. Rozpoznałam imię Caluma, ten blondyn którego imienia dalej nie znałam wspominał o nim. Wcale nie przypomina chłopaka, który preferuje zasadę "w sam raz, na raz" myśląc jednocześnie o jakiejś dziewczynie. Równie szybko uściskają moją dłoń, posyłając życzliwy uśmiech. Widać jednak, że kompletnie nie mają pojęcia o co chodzi w tej sytuacji. 

Postanawiam jak najszybciej ulotnić się do swojego starego pokoju, informuje o tym cichym mruknięciem stojącego za mną Ashtona, wydaje się tak samo przytłoczony jak ja. Jednak mimo tego posyła mi ciepły uśmiech pytając czy pomóc mi z walizką, odmawiam szybkim machnięciem dłoni. Chce aby wyjaśnił chłopakom kim dla niego jestem, a myśl o odwiedzeniu bliżej przeszłości - kusi mnie lecz przeraża. Potrzebuje chwili samotności, żeby przetrawić tą nie ukrywajmy chujową sytuację. 

Kieruję się w stronę kręconych schodów wybudowanych z białego drewna. Pokonując je, wchodzę na piętro, to duży dom - jest w nim więcej pokoi niż samych mieszkańców. Fakt, wydaje mi się, że mieszka tu tylko tata z bratem. Chociaż gdyby mieszkali tu tamci chłopacy, również wszyscy znaleźliby pokój dla siebie. Mój pokój jest jednak na końcu korytarza, pamiętam gdy jako małe dziecko wchodziłam do wszystkich po kolei aby wybrać swój. Chciałam aby moje nie największe królestwo było tym miejscem, w którym łatwo będzie zaznać spokoju nie słysząc przechodzących do swoich pokoi domowników. 

Weszłam do pokoju, w którym kiedyś mogłam spędzić nawet cały dzień. Patrząc na łóżko, niegdyś pokryte kołdrą w syrenkę, teraz jest zwykła szara narzuta. Wszystkie dekoracje, jak lampeczki, dalej są. Ramki ze zdjęciami stoją, nadal przetrzymując w sobie fotografię. Jedna, ledowa ramka, ukazuje moje i Asha zdjęcie. Oboje jesteśmy przyciśnięci do siebie policzkami i uśmiechamy się jakbyśmy conajmniej dostali nową zabawkę, o której marzyliśmy od bardzo dawna. To miejsce nie przypomina całkowicie pokoju małej dziewczynki, są małe zmiany jak postawiona w kącie toaletka, przyozdobiona lampeczkami. Zupełnie jakby ktoś przygotował się na mój powrót. Wiedziałam jednak, że nikt o tragedii nie miał pojęcia. 

Gdy przerywam rozmyślanie, biorę walizkę jednym ruchem kładąc ją na łóżku. Rozpakuje się, w moim nowym, ale jednocześnie tak starym domu. Jestem w rodzinnym domu, wróciłam. 



TO NAPEWNO ONA | L.H |  A.I |  N.D |Where stories live. Discover now