10

7 0 0
                                    

- Hej Kelly, co tam? - byłam szczerze zdziwiona gdy podczas oglądania serialu, zadzwoniła do przyjaciółka z starego miasteczka. Po drugiej stronie usłyszałam pisk. 

- Nie zgadniesz! - dobrze wiem, że nie musze pytać. Ona nie potrafi trzymać emocji na wodzy. - Cała nasza paczka do Sydney na wymianę! Będziemy u tam miesiąc, a wiesz co to znaczy? Mała znowu razem! Nie na zawsze, szkoda, ale zawsze coś.. nie? 

Doskonale wiedziałam co to znaczy.

- Żartujesz prawda? - miałam nadzieje, że nie odbierze tego źle. Bardzo się cieszyłam, że znowu ich wszystkich zobaczę, ale wiedziałam z czym to się równa. Paul i Molly. - to znaczy, cieszę się bardzo...

- Wiem Nii, wiem. - nawet gdy jej nie widziałam, potrafiłam wyobrazić sobie jej smutny uśmiech i to gdy pocieszająco gładziła mnie po ramieniu. - Postaraj się o tym nie myśleć, nie warto. On i Molly od twojego wyjazdu nie są razem, uwierz. 

Wierzyłam, ale miałam świadomość, że to kompletnie nic nie zmienia. 

- Okej, tak, tak. Postaram się. - choć tego nie widziała, uśmiechnęłam się lekko i co chyba najważniejsze - szczerze. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, po czym obie się rozłączyłyśmy.

Wydawać się może, że ciągle boli mnie jego zdrada. Wspomnienia na zawsze zostaną, ale po tym wszystkim nie widzę Paula... w ten sposób. Jak kiedyś. Sny dosyć często mi o nim przypominają, wydaje mi się, że mój mózg doszukuje się szczęścia.. w przeszłości.

Mam plan, głupio mi przyznać ale potrzebuję satysfakcji, żeby to on chciał mnie, nie ja jego. Potrzebuję tego dla siebie, żeby zobaczył co miał i czego nie odzyska. Za dokładnie dwa dni - mój plan wejdzie w życie. 

Moje myślenie przerywa głośne i zdecydowane pukanie, z moich ust schodzi uśmiech a jego miejsce zajmuje obojętność. Drzwi się otwierają, stoi przede mną najwieksza żyrafa świata. 

- Co jest? - zdałam sobie sprawę, że leże tylko z bieliźnie i dużej męskiej bluzce. Oczywiście mojej, kiedyś podobały mi się męskie bluzki. Po czasie szybko się nimi znudziłam więc zastępują teraz moją piżamę. Blondyn lekko przygryzł wargę, zwróciłam uwagę na jego kolczyk, jednak szybko skierowałam wzrok na cokolwiek innego.

- To może ja powinienem spytać, czyżby twój chłopczyk postanowił wrócić ? - skończony dupek z Ciebie Hemmings.  

- Nikt nigdy nie wspomniał Ci, że to nie grzeczne podsłuchiwać rozmowy? - próbowałam zachować oficjalny ton głosu i słowa, które totalnie do mnie nie pasowały. 

- Nie podsłuchiwałem. - odparł zakładając ręce na ramiona. Przez ten ruch zauważyłam lekki zarys mięśni. 

- W takim razie skąd takie wnioski? - nie wiem jak długo wytrzymam, ten oficjalny ton przydaje mi się jedynie przy ważniejszych spotkaniach. 

Usłyszałam prychnięcie wydobywające się z jego ust, już miał zamiar otwierać usta lecz przerwał mu Calum i Michael przepychający się w drzwiach. Oboje spojrzeliśmy na nich z wyraźnym zdziwieniem. 

- Kotki, chodźcie z nami i Ashem na plażę! - odezwał się pierwszy Michael, a drugi pokiwał energicznie głową. 

Kotki?

-  Właśnie... - Calum szybko przewał blondynowi.

- Nie ma mowy! Idziecie z nami. - widziałam jak zerka na mnie kątem oka w lekkiej obawie. Był niepewny, nie znał mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć jak zareaguje. 

- Ja idę, nie wiem jak ty blondi. - wiedziałam, że tym zirytuje Luke'a. Po jego spojrzeniu mogę wnioskować, że jest bardziej zaskoczony niż poirytowany. Na jego pełnych ustach pojawia się lekki uśmiech, jakby przyszła mu do głowy pewna myśl. 

- Jasne, nie przegapiłbym okazji, żeby zobaczyć Irwinówne w stroju kąpielowym. - w jego oczach widać, że totalnie się ze mnie nabijał. Wiem, może często zadzieram nosa.. ale tak naprawdę to jedyny sposób w jaki potrafię się obronić. Z wysoko uniesioną głową, wysilam jeden sztuczny uśmiech. 

&&&&

Prawię jesteśmy już na plaży, Luke jak powiedział tak zrobił. Siedział teraz na przednim siedzeniu w samochodzie mojego brata. W radiu leciała jedna z piosenek Grande, którą pod nosem nucili Hood i Clifford. Muszę im przyznać, nieźle im to wychodzi. 

Hood siedzący o środku ciągle próbuje rozśmieszyć mnie swoim wokalem, po dłuższej chwili nie wytrzymuję i wybucham śmiechem. Prawdziwym śmiechem, tym jaki zawsze pojawia mi się przy moich przyjaciołach w Virginii. Na ustach Caluma pojawia się jeszcze większy uśmiech, Mike spogląda na mnie z delikatnym uśmiechem. Prowadzący Ashton spuszcza wzrok na kierownice i zaczyna się śmiać równie głośno co ja. 

Dopiero po jakimś czasie, gdy uspokoiłam się i zaśpiewałam z Calumem ostatnią zwrotkę spojrzałam w lusterko. Moje oczy zetknęły się z oczami Luke'a. Niesamowity błękit znowu wprawił mnie w zaćmienie, wyrażały tylko jedno. Uznanie związane z ogromnym zaskoczeniem. Spuściłam wzrok na dół, jego usta - lekko rozwarte- jakby oddychał nimi zamiast nosem. Ostatnie co zauważyłam to lekki uśmiech który zakradł się na nie. Potem już byliśmy na parkingu ogromnej plaży.




TO NAPEWNO ONA | L.H |  A.I |  N.D |Where stories live. Discover now