Rozdział 12 - Lot

981 49 7
                                    

Pow. Czkawka

Byłem zdziwiony jej czynem, ale odwzajemniłem uścisk...

- Tęskniłam za tobą idioto.. - powiedziała szeptem - Przez te 5 lat myślałam, że przeze mnie zginąłeś..

- Astrid, uciekłem bo nie chciałem wtedy zabijać smoka i zostawiać Szczerbka.. - powiedziałem patrząc jej w oczy

- Teraz już wiem.. Ciesze się, że jednak żyjesz.. - powiedziała i chciała już odejść ale ją chwyciłem ją za rękę..

- Wiesz właśnie idę polatać i się zastanawiałem czy nie chciałabyś się przyłączyć? - spytałem z nadzieją, że się zgodzi..

- Nie chce wam przeszkadzać..

- Nie będziesz. - powiedziałem i pociągnąłem w stronę smoka.

Szybko wskoczyłem na siodło i podałem rękę Astrid.. Po chwili siedziała za mną.

- Siedzę na smoku.. - mówi cicho.. Na co zaśmiałem się w duchu.

- Dobra mordko dzisiaj powoli. - powiedziałem do smoka.. I założyłem maskę.

Po chwili Szczerbatek odbił się od ziemi i byliśmy w powietrzu.. Obróciłem się za siebie i zobaczyłem, że blondynka ma zamknięte oczy..

- Otwórz oczy, nie musisz się niczego bać. - powiedziałem spokojnie i po chwili otworzyła oczy rozglądając się wokół siebie i podziwiać widoki z takiej wysokości poraz pierwszy.

- Wow, to jest niesamowite.. - powiedziała zachwycona.

- Ta, latam praktycznie 10 lat i nie mam dość.. Po prostu kiedy latam czuje się wolny.. - powiedziałem i lecieliśmy już jakaś chwilę.

Była niezręczna cisza, na szczęście Astrid postanowiła ją przerwać.

- Mogę Cię o coś zapytać? - spytała

- Właśnie to zrobiłaś. - zaśmiałem się krótko. - Pytaj o co chcesz.

- Wrócisz na Berk? - spytała z nadzieją

- Ehh.. - westchnąłem - Astrid nie wiem.. Od czasu kiedy uciekłem nie czułem się wolny z obowiązków.. Nie licząc ratowania smoków bo to moje tak jakby zadanie które chce dokonać czyli pokoju między smokami a ludźmi.. A jak będę na Berk, ojciec pewnie da mi masę rzeczy do zrobienia... A poza tym nie jestem wikingiem..

- Rozumiem.. Ale wiedz jak wrócisz to twój ojciec na pewno się ucieszy..

- Wiem, nie chce go ranić.. Ale nie chce zostawiać też mojego obowiązku.. - powiedziałem smętnie. - Dobra lepiej się zbierajmy.. - blondynka nic nie powiedziała..

Wylądowaliśmy pod areną.. I Astrid mnie uderzyła w ramię..

- To za ucieczkę a to - pocałowała mnie w policzek - A to za całą resztę.. - i odeszła. Spojrzałem na Szczerbka który się przyglądał..

- A to na co się gapisz? - spytałem.

- Ktoś się zakochał! - i zaczął skakać wokół mnie..

- Nikt się nie zakochał i gdybyś mógł się przymknąć byłoby świetnie.. - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę domu, żeby się wreszcie zdrzemnąć..

Pow. Astrid

Właśnie wracałam w stronę naszego obozu.. I wciąż myślałam o brunecie z niezwykłymi zielonymi oczami..

Własnie dotarłam do mojego celu i dosiadłam się do ogniska gdzie siedzieli już wszyscy..

- Gdzie byłaś As? - spytała podejrzliwie Szpadka

- Z Czkawka.. - odpowiedziałam spokojnie i zauważyłam, że Sączysmark kpił z zazdrości..

- To nie jest on.. nie możliwe żeby ten chuderlak z Berk przeżył 5 lat ze smokami.. - powiedział zdenerwowany Jorgenson

- To jest mój syn! - powiedział zdenerwowany Stoick do Smarka..

- Zgadzam się z wodzem to naprawdę jest Czkawka.. - dopowiedziałam. - On po prostu jest trochę inny..

- Inny to mało powiedziane on nie zabija smoków! - powiedział czarnowłosy..

- Znam Czkawkę od małego albo nawet jeszcze mniejszego i mogę śmało powiedzieć, że chłopak jest uparty a teraz to na pewno jest jeszcze bardziej...

- Musi być bardzo mądry! - powiedział zafascynowany Śledzik

- Pewnie tak... - powiedziałem i zaczęłam o nim myśleć...

========================================================

582 słów

W końcu się udało napisać....

Szkoła potrafi wykończyć człowieka..

Za tydzień JWS 3 - kto idzie? ;)

Rozdział będzie się pojawiać 1 w tygodniu... No może więcej jak będę miał więcej czasu.

~skeuR

Jak najdalej od domu [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz