[reader pov.]
Obudziłaś się. Był środek nocy. Poruszyłaś się, co było błędem, bo poczułaś ból pod żebrami. Na karku czułaś spokojny oddech swojego "współlokatora", który przyciskał cię do swojego torsu. Twoje źrenice rozszerzyły się i zaczęłaś dokładnie rejestrować otoczenie. Mimo, iż był całkowity mrok, widziałaś dobrze wyostrzony obraz.* Ból i gorączka minęły. Patrzyłaś na Srebrnowłosego, który chwilę później wtulił nos w zagłębienie na twoim ramieniu. Pogładziłaś go po policzku, na co zamruczał zadowolony i bardziej się do ciebie przytulił. W końcu ponownie dałaś się objęciom Morfeusza.
[Time skip]
Znowu się obudziłaś. Tym razem był ranek. Leżałaś na plecach. Chciałaś się podnieść, jednak coś przyciskało cię do materaca. Spojrzałaś na swoją klatkę piersiową. Widziałaś ja Kaszalot obejmuje cię w talii i śpi z głową wtuloną między twoimi krągłościami. Natychmiast zawołałaś:
-Mam twoją książkę!-na te słowa mężczyzna zbudził się jak poparzony.
-ODDAWAJ!!
-Żartowałam, a teraz weź ze mnie głowę!-dopiero teraz zorientował się gdzie ma swój srebrny łepek. Natychmiast położył głowę na poduszce i zaczął się na ciebie uporczywie patrzeć.-No co się tak gapisz?!-już chciałaś mu przyłożyć za ten wzrok, ale ci przerwał.
-Naprawdę musisz mnie za to uderzyć?
-TAK!
-Co ja ci zrobiłem?-zapytał spokojnym, aczkolwiek leciutko wystraszonym głosem.
-GAPISZ SIĘ NA MNIE
-To takie złe?
-TAK!
-Ale chyba nie aż tak bar-
-BARDZO! ODSUŃ SIĘ ODE MNIE!-Kopiujący odsunął się na drugi koniec łóżka.
[Kakashi pov.]
No tak.. Z kobietą nie ma żartów, a szczególnie w "tym" czasie. Nie wiem co ja jej zrobiłem, przecież tylko patrzyłem na nią. Coś czuję, że łatwo jej ten foch nie minie. Po jakiś pięciu minutach leżenia wstałem i poszedłem do kuchni zrobić sobie i jej śniadanie. Zjadłem na spokojnie i poszedłem się ogarnąć i ubrać. Ona nadal leżała i nic nie zapowiadało się na to, że szybko wstanie. Omijała mnie wzrokiem. Bez słowa napisałem jej list, położyłem przy śniadaniu i po cichu wyszedłem na trening. Który miałem na za dwie i pół godziny temu..
[reader pov.]
Leżałaś i rozmyślałaś. Może jednak za ostro zareagowałaś? Nie musiałaś się na niego wydzierać, tylko mu to spokojnie wytłumaczyć. Myślałaś tak około godziny. Czułaś się winna. Może wypadałoby go przeprosić? Niee.. Pomyśli pewnie, że jesteś idiotką. Baka! Zrobisz to i koniec! Nie ważne co o tobie pomyśli! W końcu wstałaś i poszłaś do kuchni. Twojego przyjaciela nigdzie nie było. Na stole zobaczyłaś [ulubione śniadanie] i kartkę. Przeczytałaś jej treść:
Witaj [imię]! Wybacz mi proszę to przywitanie, nie wiedziałem, że to ciebie zdenerwuje. Jeżeli będziesz mnie szukać, to jestem na polu treningowym nr 7 żeby poćwiczyć z Sakurą i Naruto.
Kakashi.
Po przeczytaniu, gdzieś w rogu, zobaczyłaś mikroskopijne serduszko narysowane długopisem. Zajmowałaś się sztuką i potrafiłaś rozróżnić tusz drukarski od tego w długopisie. Uśmiechnęłaś się, a na twoim karku pojawił się dreszczyk. Zjadłaś i poszłaś się ubrać. Jakoś poradziłaś sobie z zapięciem stanika i naciągnięciem [kolor] topu. Do tego dobrałaś czarne spodnie i buty shinobi.[kolor włosy] spięłaś w kucyka [chyba, że masz krótkie]. Jakimś cudem zawiązałaś przepaskę i naciągnęłaś ją na czoło. Przykucnęłaś przy dużej teczce i wyciągnęłaś z niej linoleum, które przycięłaś scyzorykiem do formatu A4. Przygotowałaś również ołówek, cienkopis pernamentny o grubości 0.4-0.7mm, rylec, dłutko okrągłe, dłuto i płaskie dłuto. Odkorkowałaś narzędzia i sprawdziłaś ich ostrość na próbnej matrycy. Złamanie nie przeszkadzało ci w rysowaniu, bo tylko przy tej czynności używałaś ręki lewej. Tak przygotowana ruszyłaś w drogę.
[Kakashi pov.]
Doszedłem na miejsce.
-Kakashi-sensei!-warknęła wściekła Sakura-Znowu się spóźniłeś!
-Ohayō Kakashi-sensei!-blondyn rzucił mi się na szyję.
-Oi Sakura, Naruto. Ej spokojnie, młody. I wybaczcie mi spóźnienie.. Zagubiłem się na drodze życia.-różowowłosa wywróciła oczami, a rameno-pochłaniacz zachichotał.-A teraz do roboty!-zaczęli trenować. Robili to lepiej niż ostatnio jednak nadal widać było błędy. Walczyli około godziny, bo po tym czasie zjawiła się [imię]. Usiadła na drzewie i zaczęła coś rysować.
-Ładny rysunek.-zerknąłem jej przez ramię. Ona pisnęła wystraszona i prawie spadła z drzewa. Prawie. Bo zdążyłem ją złapać na "pannę młodą". Ona widząc widok pod sobą, objęła kurczowo moją szyję.
-Przepraszam.. Czyli jednak nie byłeś zły?
-Skądże, przeprosiny przyjęte.
-Dzięki.-wtuliła się we mnie.-myślałam, że mogę cię stracić..-byłem zaskoczony jej słowami. Ona widząc moją minę zaczęła tłumaczyć.-Po przyjacielsku rzecz jasna. Nie jako miłość, czy coś.. Noo wiesz.. Wiesz o co mi chodzi.. Bo ten, nie że noo..-zaczęła się jąkać, mieszać. Na jej twarz wstąpił obfity rumieniec. Postanowiłem przerwać jej plątaninę. Uchyliłem maskę i złączyłem nasze usta w pocałunku. Przez chwilę była zszokowana, jednak potem oddała "buziaka". Ta chwila trwała wiecznie, w końcu oderwałem od niej usta z braku powietrza i postawiłem na gałęzi. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Na jej twarz wstąpił mały, aczkolwiek szczery, uśmiech, a oczy jej się zaszkliły. Objęła ramieniem moją szyję i wtuliła się we mnie. Ja objąłem ją jedną ręką w pasie, a drugą gładziłem jej plecy.
-Ekhm..-usłyszałem z pod drzewa i spojrzałem na dzieciaki wpatrujące się w nas z dziwnymi minami. Szybko naciągnąłem maskę i zeskoczyłem do nich. Po chwili dołączyła do mnie [imię], która stanęła krok za mną. Objąłem ją ramieniem. Patrzyliśmy jakieś trzy godziny na Sakurę i Naruto.
-Hai! Na dziś macie już wolne.-dwójka spojrzała na nas podejrzliwie.
-Dobrze Sakurciu, nie przeszkadzajmy im. Chodźmy do Ichiraku, dattebayō!
-NAARUUUTOOOO!!
-Już dobrze, Sakura-chan!
-ZABIJĘ CIĘ!!
-Oszalałaś?!-blondyn zaczął uciekać przed rozwścieczoną Sakurą. Patrzyłem na nich rozbawiony.
-[imię], dzisiaj na 18:00 spotykam się z Asumą, Kurenai i Iruką. Idziesz z nami?-zapytałem.
-A jest godzina..?
-16:00.
-Wracamy do domu, chcę się ogarnąć.-ruszyła w drogę, ale złapałem ją za nadgarstek.
-[imię], bo ja..
___________________________
*Nawiązanie do mojej ulubionej sagi o Wiedźminie. Miał on oczy o kociej źrenicy, dzięki czemu dobrze widział w ciemności. Po wypiciu eliksiru Kot widział w nocy, jak za dnia. Reader również ma oczy o kociej źrenicy, tak o, żeby nawiązać jakoś do Wieśka.
![](https://img.wattpad.com/cover/177093266-288-k849066.jpg)
CZYTASZ
Zawsze razem [KakashixReader|PL]
FanfictionJest to rewrite(?) opowieści z mojego starego konta. Będę jeszcze poprawiać. Zapraszam do czytania!